Korwin Mikke: Euro 2012 a ukraińska mafia

REKLAMA

Nieubłaganym krokiem zbliża się rok 2013, kiedy zostanie powołana sejmowa Komisja Śledcza d/s Afery „Euro 2012”. Jakie to głowy wtedy polecą! Chyba, że zdążą wyjechać za granicę – do kraju, który nie ma z Polską umowy o ekstradycji. Nie może być – przypominam – inaczej. Najjaśniejszy Sejm przyjął był bowiem ustawę, na mocy której wszelkie zamówienia związane z Euro 2012 mogą być realizowane bez przetargu, czy (nie daj Boże!) licytacji. Jeśli przyjął był taką ustawę – to po coś. Po to, by politycy wreszcie mogli kraść bez ograniczeń.

I, istotnie: cena Stadionu Narodowego, początkowo liczona jako 300 mln zł, wynosi już oficjalnie 1 700 mln złotych, a za jakieś cztery miesiące będzie wynosić 2 400 mln zł – a pod koniec dojdzie do trzech miliardów. Taka gratka nie zdarza się przecież zbyt często! Wiadomo, że kibice bardzo chcą, by te Mistrzostwa odbyły się w Polsce – więc ten miliard czy dwa więcej nie wzburza opinii publicznej. „Oby tylko zdążyli na czas” – będą powtarzać ludzie zaciskając kciuki. A złodziejom grosza publicznego w to tylko graj! Nie w żaden futbol: w TO!

REKLAMA

Przypominam o tym w kontekście wyborów na Ukrainie – a tam to dopiero odchodzą afery! Przypomnę tu, jak odbyło się przyznanie Polsce i Ukrainie tych Mistrzostw. Bookmacherzy obstawiali 100:1, że naszym bratnim krajom nikt rozsądny tej organizacji nie powierzy. Nie wiedzieli, biedaki, że Polak potrafi. Polak konkretnie przywiózł do Londynu brata–Ukraińca, p. Grzegorza Surkisa.

Jest to bardzo obrotny i sympatyczny przedsiębiorca z ukraińskiej branży budowlanej. Od innych przedsiębiorców różni się tym, że choć obroty ma w setkach milionów, w urzędach skarbowych obraca raczej dziesiątkami tysięcy. Zwykły, szary, spokojny człowiek. No więc prezes PZPN przywiózł ze sobą brata–Ukraińca – i ten przystąpił do dzieła. Technika – jak to oficjalnie relacjonował polski dziennikarz – „polegała na indywidualnych rozmowach p. Surkisa z PT Członkami Komitetu Wykonawczego UEFA. P. Surkis tak sobie z nimi rozmawiał – i zrobił na nich tak dobre wrażenie, że szybko uchwalili przyznanie tych Mistrzostw Polsce i Ukrainie. Należy jednak zrozumieć, że p. Surkis musiał sobie czas stracony na rozmowy z tymi prominentnymi działaczami powetować poprzez otrzymanie zamówień na stosowną liczbę prac przy okazji Euro 2012. A z tym, jak mi donoszą z Ukrainy, są poważne trudności.

Nikt bowiem nie kwestionuje tam zasług p. Surkisa w sprowadzeniu na Ukrainę El Dorado – ale życie jest życiem i inni też chcą wziąć udział w krojeniu tego tortu. Więc p. Surkisowi nie wszystko idzie tak, jak to sobie zaplanował. Nadzieja w wyborach.

Na Ukrainie wielkie partie polityczne są w mniejszym stopniu zależne od bezpieki, a w znacznie większym od mafii. Mafii jest tam sporo – a każda co większa chce mieć własną partię polityczną. Jeśli nie potraficie Państwo zrozumieć, o co tak naprawdę kłócą się pp. Wiktorowie z Piękną Julią, to musicie wiedzieć: chodzi o to, która partia będzie przydzielać odpowiednie sektory której mafii. I obecne wybory są wyjątkowo zajadłe – właśnie z powodu tego wielkiego, majaczącego na horyzoncie tortu p/n „Euro 2012””.

Oczywiście: nie jest to jedyny tort: zamówienia wojskowe, ropa naftowa itp. – to są pieniądze znacznie większe. Ale tam kraść może tylko sektor specjalny – „wory w zakonie”, że tak powiem, Natomiast budowy dróg, stadionów itp. związane z Euro 2012 są dostępne dla praktycznie każdego przedsiębiorcy… a mafie, biorące haracz od „swoich” przedsiębiorców, walczą jak lwy, by to „ich” przedsiębiorcy otrzymali te zamówienia. Ciekawe przy tym, że zajadłość ta dotyczy polityków – natomiast wyborcy jak gdyby zobojętnieli nieco i mają to raczej w nosie. Oni też nic nie rozumieją – a prasa, będąca w rękach poszczególnych mafii, im tego tak jasno, jak ja Państwu, nie wyjaśni.
Jedno jest pewne: jeśli nastąpi zmiana polityków, to zaczną być zrywane kontrakty i zawierane nowe. Cóż: niech w tych wyborach zwycięży lepszy!

REKLAMA