Sommer: Drugie XX-lecie NCZ!

REKLAMA

Śmielsze wejście na rynek idei, pomoc w przeorganizowaniu wolnościowego ruchu politycznego oraz rozszerzenie przekazu o nowe technologie – to nasze plany na kolejne 20 lat istnienia tygodnika „Najwyższy CZAS!”. Dwadzieścia lat „NCz!” podsumowuje jego założyciel – JKM w artykule dostępnym tutaj (kliknij, aby wyświetlić). Ja pozwolę sobie napisać, jak wyobrażam sobie przyszłość pisma – zarówno w sensie ideowym, jak i technicznym.

Wychodzić poza doraźność

REKLAMA

Największe problemy, jakie stoją przed Polską, to jej pozycja w sytuacji rozpadu UE bądź wykrystalizowania się w Unii tzw. twardego jądra oraz taktyka finansowa na wypadek załamania się dominujących walut, czyli euro i dolara, czego przedsmak mieliśmy już w zeszłym roku. Dyskusje na te tematy już się toczą, choć mało kto już dziś rozumie ich wagę. Przykładowo: rozważania Hernando de Soto na temat taktyki przywracania parytetu złota, jeśli w ogóle są zauważane, to traktowane są z przymrużeniem oka – tymczasem bardzo szybko mogą okazać się pilnie potrzebne. Właśnie zajmowanie stanowiska w takich kwestiach to przyszłość intelektualnego ruchu konserwatywno-wolnościowego. Bo np. koncepcja de Soto, proponującego coś w rodzaju grubej kreski dla bankierów, którzy nagle, jego zdaniem, mogliby zacząć prowadzić uczciwą bankowość, wydaje mi się – w kontekście polskich doświadczeń z grubą kreską – dość śmieszna. To oczywiście tylko przykład szczegółowego tematu. Bo czy ktoś się na przykład zastanawia, co Polska powinna zrobić, gdy np. UE całkowicie się rozsypie?

Zebrać wolnościowców

To zadanie chyba najtrudniejsze, ale wciąż możliwe. Jak wszyscy wiemy, w ostatnim czasie nasze środowisko skłóciło się w nieprawdopodobnym stopniu. W efekcie mamy – choć przykro o tym pisać – dwa odłamy UPR, partię WiP, dwie młodzieżówki oraz bardzo wielu ludzi, którzy działając indywidualnie na mikroskopijną skalę, jeszcze bardziej powiększają zamieszanie. Wreszcie, co szczególnie nieprzyjemne, okazało się, że w naszym ruchu politycznym ciągle pojawiają się ludzie, którzy uczestnictwo w nim traktują nie jako walkę o ideę, tylko okazję do zyskownego wytransferowania się do innej organizacji czy partii.

Wydaje się, że pilną sprawą jest doprowadzenie do ponownego zebrania się, przeformowania i występowania jako silna całość. Tym bardziej że konkurencja z dnia na dzień zagarnia coraz więcej przestrzeni publicznej. „NCz!” zawsze będzie wspierał i otwierał swe łamy dla tych, którzy do takiej sanacji naszego ruchu politycznego będą dążyć.

Wobec załamania

Pod koniec drugiej dekady istnienia „NCz!” rozpoczął się w Polsce prawdziwy przewrót medialny. Nagle nakłady gazet i periodyków zaczęły spadać. W efekcie nasz tygodnik odrobił straty do największych graczy na rynku nie wskutek swojego wzrostu, tylko wskutek ich spadku. Przykładowo: wśród tzw. tygodników opinii poprawiliśmy nasz udział w rynku w ciągu ostatnich pięciu lat niemal dwukrotnie! Oczywiście główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest wzrost znaczenia internetu w przepływie informacji. Internetu, który jest problemem dla mediów „klasycznych” z co najmniej trzech powodów. Po pierwsze dlatego, że często pozyskane dużym kosztem informacje są natychmiast kopiowane, zgodnie zresztą z prawem. Po drugie – bo autorzy nadal inaczej traktują wydawcę drukowanego, od którego domagają się pieniędzy, niż internetowego, któremu z kolei zwykle oddają swe teksty za darmo. Po trzecie wreszcie dlatego, że każda szanująca się gazeta czy tygodnik musi mieć stronę internetową, której utrzymanie wcale nie jest tanie, a na której jeszcze nikomu nie udało się zarobić.

Dokąd zmierzasz, rynku?

Kto zgadnie, ten wygra. Wydaje się jednak, że przyszłością jest zamykanie internetowej zawartości przedsiębiorstw medialnych, sprzedawanie dostępu do niej oraz ostrzejsze przestrzeganie praw autorskich. Wydaje się jednocześnie, że gazety codzienne skazane są na zagładę. Z kolei taki tygodnik jak „NCz!” powinien na rynku utrzymać się w formie papierowej z uwagi na konserwatywnego Czytelnika, który ma predylekcję do papierowej wersji także z przyczyn snobistycznych. Oczywiście my też planujemy szersze wykorzystanie nowych technologii. Już jesienią przejdziemy na nowy serwer, który umożliwi zarówno prowadzenie lepszej e-prenumeraty, jak i być może pojedynczych e-tekstów. Chcemy także zebrać społeczność Czytelników w klubie książki konserwatywno-liberalnej. Gdy „NCz!” zaczynał wychodzić 20 lat temu, pisało się jeszcze na maszynach. Sami jesteśmy ciekawi, jaka technika będzie obowiązywała za kolejne dwie dekady. Jedno jest pewne: z niej też będziemy korzystać.

(TEKST NA XX-lecie NCZ!)

REKLAMA