Sommer: Impreza publiczna (PO) i prywatna (NCZ!)

REKLAMA

W piątek 26 marca odbyła się tradycyjna, urządzana co pięć lat impreza „Najwyższego CZASU!” – tym razem z okazji dwudziestolecia istnienia tygodnika. Nie zajmowałbym tą informacją wstępniaka, gdyby nie to, że kilka godzin później, w sobotę, w odległości nieco ponad 3 kilometrów (w linii prostej) od miejsca naszego bankietu, czyli Domu Polonii przy Krakowskim Przedmieściu, odbyła się wyborcza impreza Platformy Obywatelskiej – ogłoszenie wyników tzw. prawyborów. I gdybym dodatkowo nie dowiedział się, ile ona kosztowała. A mianowicie 150 tys. złotych. Suma ta trochę mnie zaszokowała, bo nasz wielogodzinny bankiet, w którym wzięło udział 170-180 osób, kosztował ok. 7 tys. złotych, które musieliśmy oczywiście wyłożyć z własnej kieszeni. Na podstawie informacji, jakie udało mi się zebrać podczas przygotowania naszej imprezy, jestem przekonany, że PO mogła się zmieścić z kosztami swojego wiecu w 20 tys. złotych. Zapłaciła jednak siedmiokrotnie więcej. Dlaczego? Oto kilka pomysłów, które mi się nasunęły.

Otóż po pierwsze dlatego, że wydaje pieniądze podatnika i ma ich na tyle dużo, że suma 150 tys. złotych wydanych na jedno spotkanie już działaczy tej partii nie dziwi. Po drugie dlatego, że telewizja TVN, która za pieniądze realizowała przekaz z imprezy, będzie pewnie, po zainkasowaniu gotówki, patrzeć na PO jeszcze bardziej przychylnie niż dotąd. To w gruncie rzeczy forma opłacania mediów. Po trzecie dlatego, że – za przyzwoleniem Państwowej Komisji Wyborczej – PO nie musi uwzględniać kosztów prawyborów w rozliczeniu kampanii wyborczej, więc może teraz wydawać, ile chce, wzmacniając swojego kandydata. Jaki z tej sytuacji można wysnuć wniosek? Otóż taki, że system wyborczy oparty na finansowaniu partii z budżetu, zamiast przeciwdziałać korupcji i marnotrawstwu oraz rozmaitym przekrętom, w nieprawdopodobny wręcz sposób je wzmacnia. Wzmacnia także liderów partyjnych klik. I oto chyba dokładnie chodziło jego twórcom. Teraz oczywiście wydaje się, że wskutek podmurowania setkami milionów złotych ten system jest nie do ruszenia (dość powiedzieć, że jedno spotkanie PO kosztowało więcej niż kampania wyborcza UPR), ale święta, które właśnie obchodzimy wskazują, że… wszystko jest możliwe. Tak więc, jak powiedział klasyk: Alleluja i do przodu!

REKLAMA
REKLAMA