Do czego doprowadził hiszpański socjalizm

REKLAMA

Czy Grecja jest tylko pierwszym przewróconym klockiem domina? Jeśli tak, następna będzie Hiszpania. Nazwisko premiera Zapatero ładnie brzmi i kojarzy się z rewolucją. Jeszcze niedawno takim „rewolucjonistą” chciał być np. szef SLD Grzegorz Napieralski. Dzisiaj przyznawanie się do Zapatero trąci politycznym samobójstwem. Hiszpania pod rządami socjalistów stanęła nad przepaścią i robi olbrzymi krok… do przodu.

Rządy socjalistów doprowadziły nie tylko do zniszczenia wspólnoty narodowej, ale i do ekonomicznego rozłożenia kraju. Jak twierdzi amerykański ekonomista Nouriel Roubini, to właśnie Hiszpania może zadać najpoważniejszy cios euro. Warto przypomnieć, że PKB tego kraju przekracza pięciokrotnie wskaźnik grecki. Oficjalnie rząd mówi, że Hiszpania wychodzi już z kryzysu, a jej zadłużenie, sięgające 53% PKB, trudno porównywać z długiem greckim, wynoszącym 115%, ale kręgi finansowe wiedzą swoje. W rządową obietnicę stabilizacji bezrobocia i zadłużenia do roku 2011 nikt nie wierzy. Wystarczy zresztą zobaczyć opuszczone wielkie budowy i rozgrzebane inwestycje, na których dokończenie zabrakło pieniędzy; zamykane firmy, sklepy. Po radosnym wydawaniu pieniędzy po wejściu w 1999 do strefy euro nie zostało już śladu. W ubiegłym roku deficyt budżetowy tego kraju wyniósł 11,25%. Wzrosło też zadłużenie, które wg. prognoz dojdzie w 2011 roku do 74,4%. Zadłużenie Hiszpanów i ich firm (długi prywatne) to równowartość 170% PKB.

REKLAMA

Kraj wzbogacił się za to o imigrantów. W ciągu 10 lat ich liczba wzrosła do 10% społeczeństwa (4 milionów). Połowa z nich jest obecnie bezrobotna. Wraz z masową imigracją pojawiły się też tradycyjne kłopoty z integracją, problemy etniczne, wzrost przestępczości. Rośnie też „czarny rynek” pracy. Nawet lekarze potrafią proponować inne taryfy za „mniej oficjalne” i „bezrachunkowe” leczenie. Finanse ratuje nadal turystyka. Przynosi ona 20% dochodów budżetowych. Ale i tutaj widać niekorzystne zmiany. Euro spowodowało wzrost cen, a to z kolei powoduje, że turyści z Niemiec czy Anglii coraz częściej wybierają znacznie tańsze oferty wypoczynku w Turcji czy w krajach Afryki Północnej.

Socjaliści dla ratowania finansów podnieśli nawet o 2% VAT; chcą też podnieść wiek emerytalny do lat 67 (w 2011 emerytury mają zostać zamrożone). Wprowadzono też zakaz zaciągania długoterminowych kredytów przez władze lokalne do końca przyszłego roku. Redukcja deficytu ma wynieść w ciągu dwóch lat 15 mld euro. Rząd chce także obniżyć płace pracowników administracji państwowej (średnio o 5%). Symbolicznym gestem była decyzja deputowanych obu izb hiszpańskiego parlamentu, którzy zgodzili się na zmniejszenie swych uposażeń o 10%. W ramach cięć budżetowych zmniejszono także wydatki na inwestycje publiczne i cele socjalne. Ofiarą oszczędności padnie np. tamtejsze „becikowe”, czyli jednorazowy dodatek w wysokości ok. 2,5 tys. euro przyznawany z okazji urodzenia dziecka lub jego adopcji. Wszystko to jednak „kosmetyka”. Rządzący Hiszpanią socjaliści kurczowo trzymają się euro, licząc, że w razie kryzysu Bruksela nie pozostawi ich własnemu losowi. Dla socjalistycznych rządów, niestety, nie widać żadnej alternatywy.

Opozycja nie kwapi się do zgłoszenia programu naprawy i jakiejkolwiek samodzielności. Parta Ludowa wręcz licytuje się z socjalistami w swoim przywiązaniu do programu europejskiej integracji czy przynależności do strefy euro. Rządy socjalistów rozbudziły przy okazji tendencje separatystyczne. To dodatkowy – obok gospodarki i społecznej dezintegracji – powód do obaw o przyszłość Hiszpanii. Jedyne „sukcesy” Zapatero to dość skuteczne wyrugowanie Kościoła katolickiego z przestrzeni publicznej, zmiany obyczajowe, akceptacja dla rozwodów, aborcji czy homofilii. Ale to już osobny temat związany z rozkładem tego wspaniałego kraju i zemstą libertyńskiej międzynarodówki za udaną kontrrewolucję z roku 1936…

REKLAMA