Stowarzyszenie SOS Homofobia opowiada się za nałożeniem kolejnego kagańca na internet. Sieć stała się bowiem główną „przestrzenią szerzenia treści homofobicznych”. Opublikowany przez SOS raport twierdzi, że internet wysunął się w tej dziedzinie „przestępczości” na pierwsze miejsce. 16% wszystkich aktów homofobii dokonuje się właśnie w Sieci. Raport dodaje, że tego typu treści mają często „inspirację religijną”. Najczęściej jednak można je zakwalifikować pod… „zbrodnie skrajnej prawicy”.
Autorzy raportu zauważają i niepokoją się, że treści homofobiczne pojawiają się przede wszystkim na portalach szacownych mediów. Nie chodzi tu o publikowane artykuły, ale o fora dyskusyjne, w których „nadużywa się wolności słowa”. Jako przykład podano tu komentarze dotyczące zakończenia kariery sportowej przez zadeklarowaną lesbijkę Amelię Mauresmo i niezbyt pochlebne komentarze o jej dokonaniach. Raport zwrócił też uwagę na… Facebook, gdzie skrzykują się podobno rozmaite grupy „antypede”.
SOS Homofobia naskarżyła zresztą już na ten portal w prokuraturze. Wnioski płynące z raportu dotyczą „poczucia bezkarności” i „anonimowości” sprawców tego typu „myślozbrodni”. Stąd niedaleko już do postulatu ograniczenia ochrony danych, wprowadzenia dodatkowej cenzury i karania internautów. Za „homofobię” już teraz da się nad Sekwaną wlepić do roku więzienia i do 45 tys. euro grzywny!