Dlaczego zagłosuję na JKM

REKLAMA

Być może niektórzy Czytelnicy jeszcze się wahają, na kogo oddać głos 20 czerwca w wyborach prezydenckich. Ja już decyzję podjąłem: zagłosuję na Janusza Korwin-Nikkego. Ktoś pewnie puknie się w czoło i rzeknie: „Szkoda głosu!”; inny powie: „To głos stracony!”. Możliwe, że to głos „stracony”, ponieważ – nie udawajmy – szanse JKM na przejście do drugiej tury są nikłe, a na wygranie tych wyborów oscylują wokół zera.

Mimo to na JKM zagłosuję – z prostego powodu: nie widzę nikogo lepszego i bardziej godnego, abym mógł na niego oddać swój głos. Jeśli ktoś wskaże mi kandydata bardziej prawicowego, to na pewno głosu nie poskąpię. Ale ja takiego nie widzę. Kto bowiem, poza JKM, jeszcze startuje w tych wyborach? I czy na tego kogoś można oddać głos?

REKLAMA

Bronisław Komorowski?

To prominentny polityk pijarowskiej i bezprogramowej PO, która doszła do władzy pod hasłami liberalnymi i wolnorynkowymi, następnie je zarzuciła i mozolnie buduje socjalizm. Komorowski pozuje na „konserwatystę”, acz trafniejsze jest określenie „czerwony hrabia”. Na czym polega jego konserwatyzm, nie wie nikt, zapewne także on sam. Być może jest konserwatystą tak dobrze zakonspirowanym, że nawet sam nie jest tego faktu świadom. Jeśli sobie go uświadomi i da temu wyraz, to może zmienię zdanie. Na razie nie widzę, dlaczego miałbym na niego oddać głos. Poza tym Komorowski był w Unii Demokratycznej i w Unii Wolności. W moich oczach dyskwalifikuje go to po wsze czasy – to gorsze i bardziej kompromitujące, niż gdyby członkował w „nieboszczce” PZPR. Jarosław Kaczyński? Nie, dziękuję – przecież to socjalista, etatysta i centralista. Był związany z KOR-em, czyli czymś bodaj gorszym niż sama komuna z epoki Gierka. Program Kaczyńskiego jest prosty: nadać socjalizmowi charakter „patriotyczny” i „narodowy” oraz zlustrować wszystkich. To zwykły jakobinizm, a nie prawicowość. Nie wierzę, że socjalizm stanie się funkcjonalny i sprawiedliwy tylko dlatego, że socjalistów z PZPR czy z agenturalną przeszłością zastąpią socjaliści z kwitem „czystości” z IPN. Poza tym boję się kolejnych podróży do Tbilisi i wywołania wojny z Rosją. Nasze obydwa czołgi nie zdobędą Moskwy.

Marek Jurek?

Konia z rzędem temu, kto mi wytłumaczy, czym ten człowiek różni się poglądami od Kaczyńskiego. Te same lustracyjno-antyrosyjskie fobie, ten sam pisiacki sposób patrzenia na świat. Jedyna różnica tkwi w tym, że wedle Kaczyńskiego socjalizm musi być patriotyczny, a Jurek chciałby jeszcze ten socjalizm ochrzcić. Nie, za socjalizm chrześcijańsko-patriotyczny także dziękuję. Poza tym za Jurkiem zawsze podąża Marian Piłka z wykładami o demografii. Nie, tego się już nie da słuchać…

Grzegorz Napieralski?

Nie, nie głosuję na żadnych późnych ideowych pogrobowców po Leninie. Choć bardzo żałuję, że Napieralski przegra te wybory z kretesem i (zapewne) straci władzę w SLD. On gwarantował, że partia ta nie odbuduje swojej pozycji politycznej.

Waldemar Pawlak?

Myślę, że moda na socjalizm agrarny już minęła, choć – porównując z innymi partiami – PSL zachowuje spory racjonalizm i umiar. Ale nie będę głosował na Pawlaka, bo nie jestem ubezpieczony w KRUS i nie potrzebuję prezydenta, który będzie strzegł tego reliktu socjalizmu.

Andrzej Lepper?

Gdyby został prezydentem RP, pewnie by było ciekawie, ale anarcho-agraryzm to coś całkowicie przeciwnego mojej wizji świata, szczególnie jeśli ta ideologia zawiera w sobie pewne elementy, nazwijmy to, „orgiastyczne”, zapewne późne dziedzictwo po kulcie Matki-Ziemi. Poza tym człowiek z wyrokami nie powinien bezcześcić urzędu prezydenta RP. Inna sprawa, że jego zemsta na Jarosławie Kaczyńskim mogłaby być ciekawym widowiskiem.

Kornel Morawiecki?

Niewiele wiem o jego poglądach, więcej o jego życiu i wielkiej karcie w latach 80. Ale sam fakt, że szefem sztabu tego kandydata jest Adam Słomka z KPN, odstrasza mnie od niego. Prawdopodobnie mamy tu do czynienia ze zradykalizowanym (o ile to jeszcze w ogóle możliwe) PiSem, czyli z jeszcze radykalniejszym antykomunizmem połączonym z jeszcze bardziej radykalną afirmacją socjalizmu. Zastanawiam się, czy Morawiecki nie jest antykomunistycznym trockistą. Nie, wolę nie próbować i nie oddam głosu na Morawieckiego.

Andrzej Olechowski?

Bardzo miły, dobrze wykształcony i kulturalny Pan, znający dwa języki obce i reprezentujący obcy mi zupełnie świat ideowy Unii Wolności i Adama Michnika. Poza tym to nie on jest tak naprawdę kandydatem na prezydenta RP, gdyż jest figurantem Pawła Piskorskiego. A zapewne stada szarańczy nie zrobiłyby Polsce tyle szkód, co ludzie tego ostatniego Zresztą tenże też był w Unii Wolności – dla mnie wystarczająca rekomendacja negatywna.

Bogusław Ziętek?

Tak, przyznaję, żepoza JKM to jedyny autentycznie ideowy kandydat w tych wyborach; człowiek, który wierzy w to, co mówi. Problem tylko w tym, że on wierzy w socjalizm. I to taki prawdziwy, szczery, bez „burżuazyjnych” wypaczeń – jak w przypadku Napieralskiego. Dlatego jest to kandydat, którego szanuję. I to szanuję tak bardzo, że uważam, iż należy go zamknąć w Berezie Kartuskiej, więzieniu, Guantánamo czy gdzie tylko się da, byle odizolować go od normalnych ludzi. Mojego głosu oczywiście nie dostanie.

No i po tej selekcji negatywnej kto mi został? Ano jedynie stary i poczciwy JKM, którego znam od lat, na którego felietonach się wychowałem i ukształtowałem wolnorynkową część mojego światopoglądu, a z którym byłem potem w ostrym sporze politycznym w czasach, gdy prezesem UPR był Staszek Wojtera, a ja byłem sekretarzem generalnym tej partii. Co więcej, nawet odszedłem z UPR wypchnięty przez Pana Janusza. Ale to było już dobrych parę lat temu. Głosując na JKM, wiem, że głosuję na kandydata fundamentalnie antysocjalistycznego, antyunijnego i wywodzącego się spoza demo-oligarchii.

Czy to „głos stracony”? Możliwe, ale czy głosowanie na któregoś z socjalistów patriotycznych czy europejskich to nie jest głos stracony? Głos na nich to głos przeciwko sobie i przeciwko Polsce…

REKLAMA