Pocztowy monopolista odświeży się za grube miliony

REKLAMA

Jeden z bastionów polskiego monopolizmu – Poczta Polska SA – zamierza zmienić swoje logo i „w ogóle opracować nowy system identyfikacji wizualnej”. Równocześnie spółka, której założycielem i jedynym akcjonariuszem jest skarb państwa, reprezentowany przez ministra właściwego do spraw łączności (obecnie Cezarego Grabarczyka z PO), od dawna biadoli o „trudnej sytuacji finansowej” i od przeszło dwóch lat podobno tnie koszty. Co ciekawe, mimo ustawowo zagwarantowanej pozycji wiadczeniodawcy usług o charakterze powszechnym, poczta w samym tylko 2008 roku zanotowała ponad 200 mln zł straty!

Z informacji, do których dotarła „Gazeta Wyborcza”, wynika, że państwowy moloch wyda znaczne sumy pieniędzy na przerobienie 4,5 tys. samochodów, 8 tys. placówek, 50 tys. skrzynek pocztowych i wszystkich uniformów pracowniczych. Zamiast charakterystycznej żółtej trąbki na niebieskim tle, pojawi się na nich… żółta trąbka na czerwonym tle. Po co zmiana koloru? Bo poczta ma królewskie korzenie, a w obliczu nadchodzącego uwolnienia rynku (vide: realna konkurencja np. Deutsche Post, rozwinięcie skrzydeł przez raczkujące firmy prywatne) warto nawiązać do czasów Zygmunta Augusta, który swoich kurierów przyodziewał szlachetną czerwienią.

REKLAMA

Z wymogami nowoczesności zmierzą się także urzędy pocztowe. – Dziś na poczcie siedzi pani za szybką. Po zmianach ma siedzieć bez szybki – ironizuje „Wyborcza”. Jak wyliczyli dziennikarze, samo tylko zamówienie nowych ubrań może kosztować nawet 35 mln złotych. Przerobienie 8 tys. placówek to prawie 400 mln złotych. Wszystko wskazuje więc na to, że na – jak dotąd tylko widmowym – ringu zliberalizowanego rynku monopolista nie może się odnaleźć. Droga kosmetyka państwowej (czyli w retoryce socjalistów: „naszej”) firmy nie rozwiąże przecież głównej bolączki przedsiębiorstwa – słabej jakości usług, o czym niestety wielokrotnie mogli się przekonać subskrybenci prenumeraty „NCz!”…

REKLAMA