Francja coraz bliżej homo-adopcji i eutanazji

REKLAMA

Francja poczyniła duży krok w kierunku tęczowego postępu. Miejscowy Sąd Kasacyjny zezwolił homoseksualnej parze na zachowanie praw adopcyjnych dziecka nabytych w innym kraju. Chodzi o lesbijki (jedna jest Francuzką), które adoptowały dzieci w USA w 1999 roku. W 2008 roku francuski sąd odmówił tej parze statusu rodzica adopcyjnego. Sąd kasacyjny wyrok zmienił. Według prawa francuskiego, para homoseksualna, która chce adoptować dziecko, może ubiegać się o status rodzica dla jednego z partnerów. Wyrok otwiera drogę do „turystyki adopcyjnej”. Decyzję pochwaliły tradycyjnie organizacje LGTB, które nazwały wyrok „milczącym uznaniem rodzicielstwa homoseksualnego”.

Podobnie wyrok komentują przeciwne mu francuskie stowarzyszenia prorodzinne, które widzą w tym furtkę do oficjalnej adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Minister ds. rodziny Nadine Morano zapowiedziała w tej sprawie polityczną debatę. Jesienią projekt ustawy ułatwiającej adopcję homoseksualną ma trafić też pod obrady parlamentu.

REKLAMA

Równocześnie senator Jan Piotr Godefroy z Partii Socjalistycznej przedstawił w parlamencie projekt ustawy o „aktywnej pomocy przy śmierci”. Obecnie do eutanazji odnosi się ustawa z 22 kwietnia 2005 roku, która jedynie pozwala lekarzom na ograniczenie aktywnej opieki terapeutycznej i zastąpienie ją opieką paliatywną. Godefroy idzie jednak dalej i proponuje swobodę wyboru śmierci. Eutanazja byłaby czymś „wyjątkowym”, dokładnie skodyfikowanym, ale dopuszczalnym w przypadku „nieuleczalnego cierpienia fizycznego lub psychicznego, którego nie można zmniejszyć i które jest dla osoby cierpiącej nie do wytrzymania”. Każdy dorosły człowiek miałby prawo do wcześniejszego zredagowania swojego aktu woli dotyczącego eutanazji.

Godefroy jest członkiem komitetu poparcia stowarzyszenia Prawo do Godnej Śmierci. Temat ten wraca co pewien czas pod debatę, ale w praktyce mamy do czynienia od dawna z depenalizacją aktów eutanazji. Zwolennicy tego pomysłu – podobnie zresztą jak środowiska sodomitów – stosują tu metodę „krojenia salami”. Najpierw pojawiają się propagandowe, pełne wzruszeń filmy fabularne dla oswojenia z tematem, później „trudny” przypadek z życia rozdmuchany przez media, dyskusje, sondaże, wreszcie polityczne debaty. Po kilku latach dokonuje się „akt postępu”.

Chociaż polscy libertyni są spóźnieni w stosunku do Francji o około 10 lat, to jednak szybko skracają ten dystans. Widać tu nawet kopię działań i żądań. Ostatnio nad Wisłą coraz częściej mówi się np. o skopiowaniu francuskiego modelu tzw. związków partnerskich (PACS). Ustawa ta przyniosła wiele szkód. Nie pomogła w niczym homosiom, ale jest wykorzystywana przez heteroseksualistów, którym łatwiej i taniej zawierać takie związki i później się rozwodzić. Ułatwiło to procesy dalszego rozpadu tradycyjnej rodziny i zapewne o to w tym wszystkim chodzi. Miejscowi homosie tymczasem są już o krok dalej i walczą… o adopcję. Hasło zawita szybko i do nas, być może razem z jakimś postulatem „wyjątkowej” eutanazji w „szczególnym przypadku”.

REKLAMA