Polskie związki zawodowe słabe na tle Europy

REKLAMA

Jak donosi Rzeczpospolita (za unijną agencją Eurofund) najbardziej opanowanym przez związki zawodowe krajem są Dania i Francja. Na ich tle nawet Polska wypada wyjątkowo mało postępowo. Nasi rodacy w latach 2005-2009 na palenie opon i uliczne pochody przeznaczali średnio 20 dni w roku (w przeliczeniu na 1000 zatrudnionych). Walka w obronie / pozyskaniu zdobyczy socjalnych pochłania przynajmniej trzy razy więcej czasu Duńczykom, Belgom i Hiszpanom. Pozycję lidera Dania zawdzięcza m.in. dwumiesięcznym (!) strajkom pielęgniarek, opiekunów społecznych i nauczycieli w 2008 r. To właśnie te grupy zawodowe sprawiły, że zwyczajowy lider podobnych sondaży – Francja – spadł na drugą pozycję. Zdaniem Rzeczpospolitej „co roku liczba dni utraconych z powodu przerw w pracy w tym kraju, w przeliczeniu na 1000 pracowników, znacząco przekracza 100”. Wśród krajów o średniej skłonności do strajku znalazła się m.in. Malta i Wielka Brytania (liczba utraconych dni: od 20 do 60).

Nie jest zaskoczeniem fakt, że w skali całej Unii „najczęściej strajkują pracownicy przemysłu wytwórczego” (zwłaszcza hutnicy) oraz cały sektor publiczny (na specjalne wyróżnienie zasługują nauczyciele, służba zdrowia oraz administracja).

REKLAMA

Dla ciężko pracujących Polaków dobrą informacją może być powoli ale stale malejący procent działaczy związkowych. Według gazety Metro siła związków z roku na rok słabnie i obecnie należy do nich „już tylko 15 proc. polskich pracowników”. Jest to prawie dwukrotnie mniej niż na początku lat 90. Warto przypomnieć, że w krajach skandynawskich odsetek związkowców sięga 70% wszystkich zatrudnionych. Oczywiście bastionami polskich organizacji związkowych są firmy państwowe. Do post-solidarnościowych organizacji należy w nich 35% pracowników. W większości firm prywatnych (wyjątek stanowią sieci handlowe) ilość związkowców nie przekracza 1%.

REKLAMA