Korwin Mikke o konsultacjach z Rosjanami w sprawie pomnika

REKLAMA

Trwa dziwaczna dyskusja w sprawie konsultowania przez urzędników p. Hanny Gronkiewicz-Waltzowej z Moskwą przeniesienia pomnika „Czterech Smętnych” (mało kto w Warszawie wie, że oficjalnie jest to pomnik Polsko-Sowieckiego Braterstwa Broni…) o parędziesiąt metrów w kierunku cerkwi – bo obecnie blokuje ruch na placu, a niedługo będzie przeszkadzał w budowie stacji metro.

Generalnie jestem konserwatystą, a więc przeciwnikiem likwidacji pamiątek przeszłości. Rosjanie zmienili nazwę Carycyna ze „Stalingrad” na „Wołgograd” – ale metro „Stalingrad” w Paryżu nadal istnieje. Jednak tu nie chodzi o likwidację pomnika, lecz o przesuniecie go! Nie widzę szczególnej potrzeby konsultowania tego z władzami Federacji Rosyjskiej.

REKLAMA

Jednak oponenci pomnika spod sztandarów PiSu w ogóle negują konieczność rozmów w sprawie pomników z państwami, jakoś związanymi z danym pomnikiem. Nie znam szczegółów umowy polsko-rosyjskiej z 1996 roku w tym względzie – jednak dobre obyczaje nakazują konsultacje. PiSmenom chciałbym zadać pytania: „Powiedzmy, że w Smoleńsku, w okolicy miejsca katastrofy, stanie pomnik ku czci jej ofiar. Powiedzmy, że za 50 lat lotnisko będzie rozbudowywane – i pomnik ten Rosjanie będą chcieli przesunąć. Czy nie chcielibyśmy, by wybór przyszłego miejsca został z nami skonsultowany?” Nie widzę więc niczego złego w tym, że chcą skonsultować

Przypominam, że kiedy władze jednego ze zrewoltowanych stanów chciały po 1790 roku zmienić nazwę Uniwersytetu Króla Edwarda (ufundowanego przez tego monarchę) Sąd Najwyższy USA zakazał tego; bo co by to było, gdyby każda nowa władza zmieniała nazwy? Bałagan!

REKLAMA