Dodatkowe pieniądze na aborcję

REKLAMA

Francuska minister zdrowia Rozalia Bachelot, jak przystało na polityka „nowoczesnej” centroprawicy, nachyliła ucha na postulaty feministek, „postępowców”, a nawet skrajnej lewicy. Jeszcze w tym roku szpitale i kliniki, które angażują się w przeprowadzanie zabijania nienarodzonych dzieci, otrzymają znacznie wyższe refinansowanie tego procederu z budżetu państwa. „Wynagrodzenie” za każdą dokonaną aborcję wzrośnie o 50 procent.

Bachelot złożyła taką obietnicę 8 marca tego roku, z okazji tzw. Święta Kobiet. Kasy chorych, które za to zapłacą, mają obecnie 15 mld euro deficytu. Dodatkowe 27 mln euro na aborcję to już tylko kropla w morzu długów. Państwo będzie płacić rocznie za mordowanie nienarodzonych 51 mln euro. Szpitale z pewnością już się postarają, by tych pieniędzy nie stracić. W konsekwencji można się spodziewać jeszcze częstszego namawiania pacjentek na „zabiegi”. Kontrastuje to z rządową polityką budżetowego oszczędzania. W dodatku w latach 2008 i 2009 wydatki na finansowanie aborcji już wzrastały (w sumie o 60%).

REKLAMA

Te same kasy chorych zawiesiły ostatnio m.in. zwrot pieniędzy za lekarstwa zawierające paracetamol. W latach 2000-2006 liczba placówek dokonujących aborcji we Francji zmniejszyła się z 729 do 639. Zareagowała na to m.in. tzw. Generalna Inspekcja Spraw Socjalnych (IGAS), która w swoi komunikacie pisała o „cofaniu się społeczeństwa, opieki medycznej i wolności”. Większe pieniądze mają ową „wolność” przywrócić i zachęcić szpitale do przeprowadzania aborcji.

REKLAMA