Pierwsi kandydaci Republikanów na prezydenta USA

REKLAMA

Na prawej stronie sceny politycznej USA panuje przekonanie, że aby przejąć władzę wykonawczą w 2012 roku, Republikanie będą musieli wystawić nową, błyskotliwą osobowość, która zmiażdży „mesjasza z Illinois”. Póki co listopadowe wybory do amerykańskiego Kongresu przyniosły zasadnicze zmiany w życiu politycznym za oceanem. Wykreowały także nowe osobowości na scenie politycznej. Amerykańska prawica szuka wśród nich osoby, która będzie wstanie pokonać Obamę i zapewnić partii utrzymanie większości mandatów na Kapitolu. W rankingu republikańskich kandydatów do prezydentury pojawiło się ostatnio kilka nowych i ciekawych nazwisk. My przedstawiamy trzy.

Chyba największym zaskoczeniem jest chęć udziału w wyścigu do Białego Domu amerykańskiego miliardera Donalda Trumpa, który do tej pory trzymał się z daleka od polityki. Szef Trump Organization wie zapewne nieporównywalnie więcej o mechanizmach rządzących gospodarką amerykańską od „ekonomicznego szamana” z Illinois. Jeżeli weźmiemy pod uwagę wcześniej wymienione oczekiwania Amerykanów wobec prezydenta, miliarder Donald Trump jawi się jako człowiek idealny do zasiadania w Gabinecie Owalnym Białego Domu. Przedsiębiorca, który jest w stanie kierować 100 potężnymi firmami, dziesiątkami hoteli, restauracjami i kasynami, ma zapewne pojęcie, jak wygląda gospodarka narodowa od strony kuchni. Wybór Donalda Trumpa na prezydenta byłby na pewno bardzo ciekawym eksperymentem politycznym, przypominającym w niektórych aspektach wybór na prezydenta Ronalda Reagana.

REKLAMA

Inną bardzo ciekawą propozycją na liście kandydatów GOP do Białego Domu jest powszechnie lubiany, ale niedoceniany w szeregach własnej partii 75-letni kongresman Ron Paul z Teksasu. Polityk ten cieszy się szczególną i stale rosnącą sympatią zwolenników Tea Party, która będzie miała niewątpliwy wpływ na wynik wyborów w 2012 roku. Wskaźnikiem poparcia dla poglądów Rona Paula może być fakt, że w czasie kampanii wyborczej w 2008 roku jego sztab wyborczy zdołał zebrać 6 milionów dolarów wsparcia w ciągu zaledwie 12 godzin. Od lat Ron Paul głosi poglądy konserwatywne społecznie i bardzo liberalne gospodarczo.

Jego wybór jest jednak bardzo mało prawdopodobny ze względu na cechy, które nie popłacają w demokracji. Jest wyjątkowo uczciwym człowiekiem, który nie ukrywa, że jedynie mechanizmy wolnorynkowe są w stanie uratować gospodarkę amerykańską. Indywidualnie Donald Trump i Ron Paul mają niewielkie szanse na poparcie ze strony GOP w 2010 roku. Jednak razem mogliby stanowić idealny tandem polityczny. Szkoda, że tak niewiele jednak wskazuje, żeby obydwaj panowie chcieli połączyć swoje siły w nadchodzących wyborach.

Dlatego nadzieją dla amerykańskiej prawicy wydaje się ciekawa i dużo bardziej obiecująca postać Mario Rubio. Wielu amerykańskich komentatorów życia publicznego – w tym Karl Rove, były doradca prezydenta George’a W. Busha, oraz dziennikarz radiowy Rush Limbaugh – wskazuje na tego 39-letniego działacza społecznego z Florydy, który w błyskotliwy sposób wygrał listopadowe wybory do Senatu. Mario Rubio jest synem kubańskich uchodźców politycznych. Ukończył wydział prawa na Uniwersytecie w Miami i przez wiele lat pracował jako lokalny działacz społeczny. W pewnym okresie życia był nawet przewodniczącym Izby Reprezentantów Florydy. Pod tym względem nie może spotkać się z zarzutem, jaki stawiano w ostatnich wyborach prezydenckich senatorowi Johnowi McCainowi, któremu wypominano, że nie zna codziennych kłopotów mieszkańców amerykańskiej Main Street. Ze względu na pochodzenie i doskonałą znajomość języka hiszpańskiego Mario Rubio posiada naturalny kontakt z elektoratem hiszpańskojęzycznym. Jako przeciwnik „prawa Arizony” i zwolennik uchwalenia reformy imigracyjnej może liczyć na poparcie wszystkich środowisk imigracyjnych. A to ogromny atut w walce z Demokratami, którzy pod rządami Baracka Obamy pokazali wyjątkową obłudę w stosunku do imigrantów. (liczba deportacji za prezydentury Obamy pobiła rekord wszech czasów)

Syn imigrantów kubańskich, którzy znaleźli w Ameryce schronienie przed reżimem Fidela Castro, spełnia wszystkie normy narzucone współczesnej polityce przez poprawnych politycznie idiotów…

REKLAMA