Ręka polskiej skarbówki sięgnie na Cypr

REKLAMA

Ministerstwo Finansów zapowiedziało, że będzie renegocjować umowę o unikaniu podwójnego opodatkowania z Cyprem. Jest to kraj o najniższych podatkach w Unii Europejskiej, nie dziwi zatem, że również wiele polskich firm przeniosło tam swoje siedziby. Od wstąpienia w 2004 roku do Unii Europejskiej Cypr stał się popularnym miejscem do przeniesienia firmy.

Podatek dochodowy z zysków przedsiębiorstw wynosi 10%. Podatki od oszczędności oraz dywidend i obrotu akcjami dla nierezydentów w ogóle nie występują. Przeniesienie spółki na Cypr jest szczególnie opłacalne dla dużych importerów ściągających towary z państw pozaunijnych. Zgodnie z cypryjskim prawem, towar nie musi nawet faktycznie przekroczyć cypryjskiej granicy. Wystarczy, że faktura będzie wystawiona na cypryjską spółkę, która później refakturuje na polską z odpowiednio wyższą ceną, tak by polska spółka miała wyższy koszt i zapłaciła w Polsce niższy podatek, a główne zyski (na papierze) przejmie spółka zarejestrowana na Cyprze, która zapłaci 10-procentowy podatek od zysku.

REKLAMA

Drugą popularną formą rejestracji firmy na Cyprze jest założenie funduszu inwestycyjnego, który będzie prowadził również działalność poza obszarem tej wyspy. Dywidendy nie są opodatkowane, jeśli są wypłacane w obrębie Unii Europejskiej. I znowu polska spółka może wypłacić dywidendę spółce cypryjskiej, gdzie nie zostanie już pobrany 19-procentowy podatek od oszczędności. Dodatkowo wynagrodzenie szefów spółek kapitałowych nie będących rezydentami Cypru nie podlega jakiemukolwiek opodatkowaniu.

Jednak najbardziej popularną formą dla dużych spółek jest sprzedaż lub kupno innej spółki. Zgodnie z polskim prawem, od sprzedaży udziałów w spółce płaci się normalny podatek dochodowy. Jeżeli byłaby to średniej wielkości firma z ceną ok. 100 milionów złotych, to zapłacony podatek może być gigantyczny. Przeprowadzenie całej operacji na Cyprze spowoduje brak jakiegokolwiek podatku.

Ponieważ od jakiegoś już czasu, w wyniku prowadzenia akcji największych od czasów Edwarda Gierka inwestycji państwowych, Ministerstwu Finansów brakuje pieniędzy, szuka ono każdej możliwości zwiększenia wpływów podatkowych. Jedną z nich jest właśnie renegocjowanie umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania z Cyprem. Na razie jeszcze nie upubliczniono szczegółów propozycji zmian, ale powszechnie wiadomo, że będzie chodziło o ukrócenie procederu. Skala zjawiska jest trudna do oszacowania. Mówi się o kilku tysiącach polskich firm na wyspie Afrodyty. Są to przeważnie firmy średnie i duże, gdyż cała operacja zaczyna być opłacalna przy co najmniej milionie złotych rocznego dochodu.

Z najgłośniejszych przypadków należy wymienić firmę J&S – założoną przez dwóch ukraińskich biznesmenów na Cyprze spółkę handlującą ropą i gazem. Z cypryjskim prawem podatkowym (wg doniesień „Polityki”) powiązany jest Janusz Palikot oraz właściciel Polsatu – Zygmunt Solorz. Kilka wielkich sprzedaży na giełdzie odbyło się przy udziale spółek z Cypru, m.in. Komputronik w ten sposób zakupił Karen Notebook. Z Cyprem powiązana była produkująca AGD firma Amica. Wśród najczęstszych klientów cypryjskich kancelarii prawnych i podatkowych Polacy byli na czwartym miejscu! Nas to nie dziwi. Firmy i ich właściciele chcą chronić swój majątek przed pazernym fiskusem.

Oczywiście Ministerstwo Finansów mogłoby spróbować przyjrzeć się dokładnie przepisom na Cyprze i wprowadzić podobne rozwiązania w Polsce. Najniższe podatki w Europie przyciągnęłyby wielu inwestorów – nie tylko takich, którzy chcieliby tu pozakładać firmy mające przejmować zyski. Polska jest zbyt dużym państwem i zbyt dużym rynkiem, by mogła być w ten sposób traktowana. Ale nawet jeśli, to co byłoby złego w tym, żeby to u nas swoje siedziby miały wielkie spółki europejskie czy największe fundusze inwestycyjne? Nawet jeśliby miały płacić tylko 10-procentowe podatki od przetransferowanych zysków z innych państw, byłaby to o wiele lepsza recepta na bolączki budżetowe niż ściganie kilku tysięcy krezusów rejestrujących się na Cyprze.

REKLAMA