Upadek PO. Kto zagospodaruje elektorat?

REKLAMA

W końcu teflon został zeskrobany z patelni i zaczyna się ruch w dół notowań Platformy Obywatelskiej. Oczywiście największą zagadką jest to, jak daleko on zajdzie. AW„S”, która zaliczyła chyba najbardziej spektakularny zjazd notowań wyborczych w historii III RP, większość poparcia – spadek z ok. 30 proc. do 15 – straciła prawie na dwa lata przed wyborami. Rok 2001, zakończony klęską tego ugrupowania, to było już dorżnięcie watahy przez elektorat, czyli spadek z 15 do 5 procent. Platforma zapewne aż tak wielkiego spadku nie doświadczy, bo jest na to już zbyt mało czasu, ale przy rosnących cenach chleba i benzyny oraz słabnącej osłonie mediów można zakładać, że zjazd tej formacji na poziom poniżej 20 proc. jest możliwy.

W 2001 roku, na fali upadku AW„S”, powstały dwie nowe formacje partyjne: PO (w styczniu) i PiS (w czerwcu). Z perspektywy czasu można ocenić, że ich powstanie nie miało żadnego sensu poza kwestiami ambicji kierujących nimi polityków, bo rządy obu tych partii prowadziły mniej więcej taką samą politykę jak rząd AW„S”. Co więcej – można nawet twierdzić, że powstanie PO i PiS doprowadziło do czteroletnich rządów SLD, które były jeszcze gorsze niż rządy Tuska i Kaczyńskiego. W sumie daje to dziesięć zmarnowanych lat, podczas których rządząca na zmianę „banda czworga” pogrążyła Polskę w otchłani eurosocjalizmu.

REKLAMA

Spadek poparcia dla AW„S” był sygnałem do wzrostu konkurencji. Analogicznie zachodzi proces rozpadu PiS – wyrósł mu konkurent w postaci PJN, który ma obecnie takie samo poparcie jak PiS na starcie i ma zamiar wchłonąć jak największą część elektoratu Jarosława Kaczyńskiego. Powstaje więc pytanie: kto spróbuje zagospodarować elektorat PO? Przypomnijmy, że – oprócz oczywiście działaczy oraz osób związanych z tą formacją z przyczyn biznesowych – jest to partia w gruncie rzeczy o obliczu konserwatywno-liberalnym.

I jej przedstawiciele żyrują socjalistyczne postępki Donalda Tuska i jego agenta Michała Boniego z coraz większym wstydem. Nie ma raczej wątpliwości, że nadejdzie czas, gdy ten wstyd zmusi ich do podziękowania Tuskowi za współpracę. Przypomnijmy, że w 2001 roku UPR, reprezentująca środowisko konserwatywno-wolnościowe, w wyborach nie wystartowała, bo dała się zwieść PO, która potraktowała ją klasyczną taktyką salami – w efekcie jedynym efektem całej tej rozgrywki było wprowadzenie jednego posła na pół kadencji, który zresztą nie reprezentował już UPR.

Może pora teraz na odgrywkę? I stworzenie takiej formacji, która będzie dla PO czymś takim jak PJN dla PiS?

REKLAMA