POlska na łańcuchu unijnych regulacji

REKLAMA

Pochodnie Jarosława Kaczyńskiego nie przerażają Polaków tak bardzo jak przed ostatnimi wyborami. Dziś mało kto wierzy w powrót PiS do władzy, więc obraz Tuska jako obrońcy spokoju Polaków traci marketingowy sens. Jak zauważył prof. Jan Winiecki: „część klasy średniej, twardego elektoratu Platformy, wydaje się (…) wątpić w to, czy PO jest nadal partią zakorzenioną w kapitalistycznym rynku”. Zdaniem ekonomisty, rząd powinien „otrząsnąć się z zauroczenia łatwymi antyrynkowymi zagrywkami, odstawić od piersi marketingowych mądrali i teologów socjalistycznego liberalizmu i wrócić do swojej bazy”. Oceniając wytworzoną przez rząd „nadbudowę”, można nabrać poważnych wątpliwości, czy fundamentem PO kiedykolwiek było rzeczywiste – a nie tylko deklaratywne – poparcie dla wolnego rynku. Jednak jak dotąd tracąca poparcie partia Donalda Tuska coraz częściej próbuje usprawiedliwiać własną nieudolność koniecznością zachowania „unijnej solidarności”.

Z pijarowskiego ogniska Platformy Obywatelskiej (do tej pory zasilanego podpałką z PiSowskich pochodni) coraz intensywniej tli się sugestia, że to imadło unijnych regulacji zaciska się na przedsiębiorczych dłoniach Polaków, a PO „robi, co musi, choć wcale tego nie chce”. Tylko w ciągu kilku ostatnich miesięcy rząd kilkakrotnie tłumaczył konieczność podwyższenia („z ciężkim sercem”) podatków europejskimi dyrektywami (w ten sposób wyjaśniano m.in. konieczność zwiększenia daniny od wartości dodanej).

REKLAMA

Od drugiej połowy minionego roku wiadomo, że rykoszet unijnej „harmonizacji stawek podatkowych” uderzy w młodych rodziców, którzy za dziecięce ubranka będą musieli zapłacić więcej. Jak przypomniał portal podatki.biz, już w 2010 roku Europejski Trybunał Sprawiedliwości stwierdził, że „Polska, stosując obniżoną stawkę podatku VAT w wysokości 7 proc. w stosunku do dostaw, importu i wewnątrzwspólnotowego nabycia odzieży (…) dla niemowląt oraz obuwia dziecięcego, uchybiła ciążącym na niej zobowiązaniom”. Tym samym musimy zastosować się do rozporządzenia Komisji Europejskiej (dyrektywa 2006/112) i przy harmonizacji podatku VAT uwzględnić wyższą daninę na niemowlęce tekstylia (co ciekawe, niższe stawki mogą stosować państwa, które należały do Wspólnoty 1 stycznia 1991 r).

Gorący zwolennicy europejskiego federalizmu, aktywni uczestnicy unijnej polityki, w niektórych przypadkach nawet negocjatorzy naszej akcesji podniosą kolejną daninę, która uderzy w rodzinę. Zrobią to oczywiście z miną skrzywdzonego niewiniątka, mając na ustach np. słowa Sławomira Neumanna: „bo (…) zobowiązała nas Unia Europejska”. Politykom Platformy warto wypomnieć również drugą kwestię: buty i ubrania dla dzieci trzeba obłożyć podstawową stawką VAT, która w Polsce (bez „rozkazu” z Unii, a jedynie w wyniku decyzji polskiego parlamentu) jest jedną z najwyższych w Europie i wynosi aż 23%.

Znacząca podwyżka nastąpi dopiero 1 stycznia 2012 roku (23% VAT). Do końca tego roku VAT będzie wynosił 8 proc. (zamiast dotychczasowych 7%). Pijarowcy PO zadbali więc jedynie o to, aby podwyżka nie nastąpiła przed wyborami (rząd planował podnieść VAT już 1 lipca 2011 r.).

REKLAMA