Nowa prawica spod znaku herbaty

REKLAMA

O amerykańskiej prawicy mówiło się do niedawna, że jest skłócona, niezdolna do przeprowadzenia radykalnych reform gospodarczo-społecznych i chwilami bardziej liberalna obyczajowo od Demokratów. To jednak zaczyna się zmieniać.

Nieudolne rządy socjalistów z obozu Baracka Obamy zintegrowały amerykańską prawicę i zdeterminowały konserwatywno-patriotyczną część społeczeństwa amerykańskiego do większej aktywności publicznej. Przykładem aktywności obozu patriotycznego mogą być dwie bardzo interesujące inicjatywy legislacyjne uchwalone przez Izbę Reprezentantów stanu Teksas i Senat Florydy.

REKLAMA

7 marca 2011 roku, w wigilię tzw. Święta Kobiet, 107 deputowanych Izby Reprezentantów stanu Teksas uchwaliło ustawę nakazującą przeprowadzanie obowiązkowych badań USG dla kobiet, które chcą dokonać aborcji. Od tej pory kobieta, która zdecyduje się na usunięcie płodu, będzie najpierw musiała obejrzeć płód na monitorze i wysłuchać bicia jego serca. Lekarz – czy raczej w takim wypadku oprawca będzie zmuszony wyjaśnić pacjentce, w jakim stadium rozwoju jest jej dziecko. Wykonawca aborcji będzie także musiał opisać niedoszłej matce przebieg procesu uśmiercenia jej dziecka.

„Tortury kobiet” czy postulowana edukacja seksualna?

Ten znakomity pomysł ustawodawców prawicowych spotkał się z furią środowisk feministycznych i różnej maści lewaków, którzy nazwali całą procedurę „torturowaniem kobiet”. Ani słowem nie zająknęli się o kaźni dziecka. Na szczęście republikańscy deputowani do Izby Reprezentantów potraktowali demonstracje lobby aborcyjnego tak, jak traktować je należy, czyli zwyczajnie je zignorowali. Niestety słabość pokazali stanowi senatorowie, którzy przegłosowali „złagodzoną”, czyli poprawioną pod gust feministek wersję ustawy. Zdumiewa tchórzostwo reprezentantów izby wyższej teksaskiego parlamentu, ponieważ zapowiadana na 8 marca wielka demonstracja proaborcyjnej organizacji Planned Parenthood pod budynkiem teksaskiego Kapitolu w Austin okazała wielką plajtą. Zaledwie kilkadziesiąt rozkrzyczanych działaczek tej federacji rzekomo świadomego macierzyństwa zniknęło wśród wielu transparentów antyaborcyjnych przyniesionych przez Obrońców Życia.

Aborcjonistom zabrakło także racjonalnych argumentów. Przecież teksaska ustawa w żaden sposób nie zabrania usunięcia ciąży, a jedynie nakazuje, ażeby matka, która zdecyduje się na ten „zabieg”, miała pełną świadomość całej drastyczności swojej decyzji. W końcu to właśnie organizacje pro-choice głoszą od lat konieczność propagowania świadomego rodzicielstwa i kompleksowej edukacji seksualnej. Dlaczego więc kobieta decydująca się na to, co powszechnie nazywane jest skrobanką, ma pozostać w nieświadomości co do jej przebiegu, stanu zdrowia zabijanego dziecka czy jego wyglądu?

Przecież to właśnie środowiska lewicowe i tzw. postępowcy domagają się upowszechniania edukacji seksualnej bez jakiegokolwiek tabu. Dlaczego procedur teksaskich nie wprowadzić na gruncie polskim? Przecież to Wanda Nowicka, przewodnicząca Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, twierdziła kiedyś, że „państwo ma obowiązek dostarczyć wiedzy na temat edukacji seksualnej, ale w szkołach nie ma takiego przedmiotu, a ministerstwo edukacji udaje, że problemu nie ma, i jest głuche na nasze postulaty”.

Czy edukacja seksualna będzie dotyczyć tej przyjemnej części skupiającej się wokół kopulacji, czy może – wbrew cenzurze tzw. działaczek kobiecych i samozwańczych autorytetów seksuologicznych – będzie także obejmować tę najbardziej drastyczną wiedzę o kaźni dziecka?

„Dla mnie oczywisty i jasny jak słońce jest fakt, że aborcja ma znamiona zbrodni” – stwierdził kiedyś Mahatma Gandhi. Każda matka mająca wątpliwości co wyboru losu swojego dziecka powinna mieć świadomość, na co się decyduje. Chowanie głowy w piasek i paniczny strach przed drastycznością wystaw takich jak „Wybierz życie” jest dowodem na tchórzostwo lub zwyczajną obłudę moralną.

Każda kobieta, która przejdzie całą procedurę przewidzianą przez ustawę uchwaloną przez Izbę Reprezentantów, będzie miała pełną świadomość, a więc tak postulowaną przez organizacje pro choice wiedzę o tym, na co się decyduje. Uniknie tym samym manipulacji ze strony środowisk proaborcyjnych. Przymusowe obejrzenie twarzy własnego nienarodzonego dziecka i wysłuchanie jego bijącego serca daje szansę na uświadomienie pacjentce, że płód nie jest jedynie papką komórkową, ale w pełni samodzielnym i ukształtowanym organizmem ludzkim.

Dzięki tej procedurze pacjentka nie będzie musiała wierzyć w bzdury głoszone przez osobników pokroju hiszpańskiej minister ds. równości, Bibiany Aído, która dała popis swojej ekstremalnej ignorancji, stwierdzając, że ,,aborcja nie jest zabiciem niewinnej istoty, ponieważ naukowo nie można stwierdzić, kiedy życie się zaczyna”.

Pacjentki w Teksasie nie będą musiały wierzyć w bełkot utytułowanych idiotów (jak pewna profesor etyki), którzy wbrew powszechnie dostępnej wiedzy twierdzą, że embrion ludzki nie jest istotą żywą. Kobiety w stanie Teksas nie będą musiały nikomu wierzyć na słowo. Przekonają się na własne oczy i uszy, że dziecko w ich łonie jest żywą istotą ludzką i jest to tak oczywiste jak fakt, że ziemia krąży wokół słońca, a nie na odwrót.

Prawica nareszcie aktywna

Ustawa przegłosowana przez izbę niższą parlamentu stanu Teksas jest pokazem siły środowisk konserwatywno-patriotycznych. W Teksasie skończył się bezczelny dyktat środowisk lewicowych, zasłaniających się poprawnością polityczną. Drugim co do wielkości stanem Ameryki kieruje człowiek, który nie ukrywa swojego konserwatywnego stanowiska w kluczowych kwestiach społecznych. To 61-letni gubernator James Richard Perry, znany jako Rick Perry, który oświadczył, że nowe prawo zmuszające pacjentkę do obejrzenia obrazu z badań USG oraz wysłuchania bicia serca przed zabiegiem aborcyjnym jest znakomitym pomysłem.

Chociaż gubernator obiecał podpisać ostateczną wersję ustawy ustaloną pomiędzy Izbą Reprezentantów a Senatem stanowym, wielokrotnie podkreślał w różnych wywiadach, że najbardziej podoba mu się pierwotny projekt uchwalony przez izbę niższą stanowej legislatury. Demokraci, przerażeni prężną ofensywą ustawodawczą prawicy, próbują wszelkimi możliwymi sposobami pomieszać szyki przeciwnikowi. Carol Alvarado, demokratyczna deputowana do stanowej Izby Reprezentantów, oskarżyła Republikanów o „marnowanie” pieniędzy publicznych na ,,niepotrzebne” badania USG. Deputowana bez najmniejszej żenady zapytała, po co robić USG „czegoś”, co i tak za kilka minut będzie martwe. Przerażające? Jeszcze dobitniej wyraził się Wiliam Saletan, publicysta portalu Slate.com, który bez ogródek stwierdził, że „każdy klient kupujący mięso w sklepie czy w restauracji powinien obejrzeć relację z rzeźni. A każdy sędzia, który zastanawia się nad wyrokiem śmierci – transmisję egzekucji”. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że dotychczas w USA uśmiercono 45 milionów nienarodzonych dzieci, sprawa przybiera arcymakabryczny wymiar.

Zarobisz tyle, ile nauczysz

Przez wiele lat śledziłem działalność amerykańskiej prawicy z nieukrywanym rozczarowaniem. Tak naprawdę dzieliła się ona na nielicznych radykałów o skrajnie ksenofobicznym i rasistowskim podejściu do świata i na rzekomych konserwatystów i libertarian z Partii Republikańskiej. Pierwsi przerażali swoją głupotą, a drudzy byli w rzeczywistości kryptokomuchami, wiecznie podlizującymi się mediom głównego nurtu. Obie partie na Kapitolu rywalizowały w tworzeniu amerykańskiego socjalizmu, którego apogeum są rządy Baracka Husseina Obamy. Jeszcze dwa lata temu, pisząc felietony do tygodnika ,,NCz!”, miałem problem w przestawieniu Czytelnikom zasadniczych różnic programowych między GOP a Demokratami. Dopiero autogeniczne, oddolne, narodzone na amerykańskiej main street prowincjonalnych miasteczek powstanie ludowe nazywane ruchem Partii Herbacianej przywróciło wiarę w wartości amerykańskiej prawicy, które leżały u podstaw bogactwa amerykańskiego stylu życia.

„Herbaciarze” okazali się świetnymi organizatorami i nie spoczęli na laurach po zwycięskich listopadowych wyborach. Przykładem może być Floryda, gdzie Republikanie wspierani przez ruch Partii Herbacianej zdobyli większość w izbie wyższej parlamentu stanowego. Floryda jest pierwszym stanem, gdzie „Herbaciarze” zaczęli swoje reformy od zmian w systemie edukacji stanowej. Z reguły sprawy szkolnictwa są odkładane na dalszą przyszłość, ponieważ mało kto znajduje skuteczne pomysły na poprawę obniżającego się systematycznie poziomu amerykańskiej edukacji.

Republikanie z Florydy wpadli na najprostszy i najskuteczniejszy pomysł pod słońcem: od 2014 roku o wysokości wynagrodzenia nauczyciela będą decydować realne wyniki jego uczniów. To nie obecność, wystrój sali, uczestniczenie w „akademiach na cześć” czy pochodzenie rasowe będą decydować o zarobkach pedagoga, ale indywidualny postęp w nauce każdego ucznia.

Wiedza uczniów potwierdzona przez dyrekcję i niezależne komisje zewnętrzne będzie decydować o poziomie wynagrodzenia nauczyciela. Pedagodzy z sukcesami będą ludźmi zamożnymi, partacze zaś pożegnają się z zawodem. Wspominając swoją edukację podstawową i średnią, która fatalnie przypadła na szare, smutne i dziadowskie lata 80. poprzedniego stulecia, dochodzę do wniosku, że takiego prawa nam wówczas zdecydowanie brakowało.

3S – szybko, sprawnie, skutecznie

Podobnie jak w Teksasie, tak i na Florydzie do podpisu pod ostatecznym kształtem nowej ustawy szykuje się nowy republikański gubernator Rick Scott. Mimo zmasowanej krytyki ze strony środowisk lewicowych, nauczycielskich związków zawodowych i prasy głównego nurtu gubernator oświadczył, że nie może się doczekać podpisania reformy oświaty. To klasyczny przykład, że „Herbaciarze” nie bawią w zbędne konsultacje społeczne i tzw. jałowy dialog z przeciwnikami politycznymi. Robią swoje i dzięki temu są niezwykle skuteczni. Nowy system wynagradzania nauczycieli stanu Floryda wejdzie w życie za trzy lata, ale już 1 lipca 2011 roku dyrektorzy szkół nie będą musieli podpisywać z nauczycielami bezterminowych umów o pracę. Kontrakt będzie przedłużany jedynie w wypadku, gdy nauczyciel przedstawi swoje osiągnięcia w postaci wysokich wyników swoich uczniów. Nauczyciel nie tylko będzie „uczył”, ale przede wszystkim, zgodnie z definicją swojego zawodu, będzie musiał „nauczyć” ucznia wyznaczonego obszaru wiedzy. Określenie „dobry nauczyciel” nabierze prawdziwego znaczenia. Zwiększy się także rotacja stanowisk. Do zawodu wejdą nareszcie ludzie fachowo przygotowani.

Nową amerykańską prawicę cechuje „3S”. Jest szybka, sprawna i skuteczna. Przy okazji tego samego można życzyć Nowej Prawicy tworzonej przez Janusza Korwin-Mikkego. Owe „3S” – jak nazwa spółki wydającej tygodnik „Najwyższy CZAS!” – powinno być wytyczną nowego ruchu politycznego, który może garściami czerpać wzory z amerykańskiego przymierza Partii Herbacianej. W Ameryce liść herbaty stał się symbolem patriotów wierzących, podobnie jak JKM, że Wolna Wola jest darem Boga. Może więc warto opatrzyć nową siłę na polskiej scenie politycznej symbolem liścia herbaty – emblematem odrodzonego patriotyzmu?

REKLAMA