Piramida finansowa OFE

REKLAMA

Telewizyjna debata ministra finansów Jacka Rostowskiego z Leszkiem Balcerowiczem zgromadziła przed telewizorami około 3 milionów widzów. Od razu zaczęto szukać zwycięzcy, chociaż chyba ważniejsze jest podsumowanie, że przyszli emeryci stracą na rządowych zmianach w systemie emerytalnym, a całe rozwiązanie przypomina piramidę finansową. Profesor Krzysztof Rybiński ocenia, że debata Balcerowicz-Rostowski dotyczyła antyreform i psucia państwa (Rostowski psuje, a Balcerowicz próbuje
go powstrzymać).

Dyskusja dotyczyła jednak kwestii bardzo złożonych. Rozmówcy zastanawiali się między innymi, czy rozwiązania rządowe zmniejszą inwestycje OFE w akcje, czy nie. Rząd zaproponował umożliwienie zaangażowania większej procentowo sumy w takie inwestycje. Jednak do tej pory nie wykorzystywano limitu 40 procent, a dopuszczalny ma wynosić 60 procent. Jeśli nie będzie wykorzystywany większy limit, będzie kogo obarczyć winą za zbyt niskie zyski. Podobnie stanie się, gdy spadną notowania na giełdzie. Takich pułapek jest oczywiście więcej.

REKLAMA

Piramida finansowa

Profesor Rybiński zauważa, że rząd w końcu sięgnął po emerytury, bo brakuje pieniędzy. Przyrównuje proponowany system emerytalny, co do zasady, do Bezpiecznej Kasy Oszczędności Lecha Grobelnego czy piramidy finansowej Bernarda Madoffa. Grobelny oferował bardzo wysokie odsetki od lokat, dużo wyższe niż banki, i dopóki przychodzili nowi klienci, dopóty mógł obecnym klientom te odsetki wypłacać. Ale gdy napływ ustał, BKO stała się niewypłacalna, a Grobelny uciekł za granicę. Ludzie odzyskali tylko jedną czwartą swoich oszczędności.

Propozycja rządu polega na tym, żeby zabrać środki z OFE, pieniądze wydać na bieżące potrzeby, a na kontach komputerowych zapisać, że ZUS w przyszłości wypłaci wysokie odsetki, liczone jako suma wzrostu PKB i wzrostu inflacji. W kalkulacjach trzeba było przyjąć wysokie odsetki, żeby sztucznie wykazać, iż w nowym systemie emerytury nie będą niższe niż w starym. – Dopóki napływają nowi klienci, czyli pracujący płacący podatki i składki ZUS, można wypłacać te wysokie odsetki. Ale gdy społeczeństwo zacznie się szybciej starzeć i liczba płacących składki gwałtownie spadnie, po odsetki zgłosi się więcej osób, to będzie tak, jak w przypadku piramidy Grobelnego – zauważa prof. Rybiński. – Ludzie odzyskają tylko część tego, co zapisano na ich kontach. W uzasadnieniu, które przygotował rząd, tego nie widać, bo celowo przyjęto skrajnie optymistyczne i nierealistyczne założenia, radykalnie zresztą odstające od założeń OECD i Komisji Europejskiej – dodaje. Zauważa także, że piramida będąca skutkiem reformy emerytalnej rozciąga się na gigantyczną skalę. Twór Grobelnego zawalił się po kilku miesiącach. Rządowy system zawali się po kilkudziesięciu latach.

Narastanie długu

Zabiegi rządu zmierzające do powstrzymania procesu narastania długu publicznego dotyczą jedynie jawnej części długu, a więc takiej, która odpowiada łącznej wartości wyemitowanych przez rząd obligacji. Zabieg przekierowania do ZUS-u dużej części składki trafiającej tymczasem do OFE zmniejsza dług jawny, zwiększając dług ukryty. Ukryta część długu to zobowiązania ZUS-u w stosunku do przyszłych emerytów. Księgować się będzie (zgodnie z propozycjami rządu) większą składkę na ich kontach w ZUS-ie. Takiego rozwiązania broni się uzasadnieniem, że za dług jawny rząd musi płacić odsetki, zaś za dług ukryty odsetek nie płaci.

Jednak jest to wprowadzanie opinii publicznej w błąd. Odsetki od długu jawnego trzeba płacić już dziś. Natomiast odpowiednikiem odsetek od długu jawnego są przyrosty kapitału zapisywanego na kontach w ZUS-ie z tytułu dorocznych waloryzacji. Tymczasem kwot wynikających z przeprowadzanych waloryzacji płacić nie trzeba, ale zwiększają one odpowiednio emerytury, które w przyszłości ZUS będzie obowiązany wypłacać.

Przypomina to spłatę odsetek od zaciągniętego długu finansowaną nowymi emisjami obligacji. Przekonując społeczeństwo do swoich propozycji, rząd podaje argument, że stany kont w zreformowanym ZUS-ie będzie waloryzował w sposób korzystny dla przyszłych emerytów, a więc stopami wyższymi niż stopy odsetek płaconych od obligacji. Oznacza to, że rząd woli zamienić dług niżej oprocentowany na wyżej oprocentowany.

Pozew przeciw rządowi

– Po konsultacji z prawnikami poważnie rozważam uruchomienie akcji społecznej polegającej na zorganizowaniu pozwu zbiorowego obywateli przeciw rządowi o utracone korzyści wynikające z proponowanej zmiany w systemie emerytalnym – stwierdza prof. Krzysztof Rybiński. – Oceniam, że w wyniku proponowanych rozwiązań przeciętny emeryt za 40 lat straci kapitał emerytalny w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych, co oznacza niższą emeryturę – dodaje.

Według prof. Rybińskiego, Polska ma szansę stać się krajem starych, schorowanych ludzi. Społeczeństwo jest obciążane coraz wyższymi podatkami (VAT, akcyza, PIT, CIT, opłata za wieczyste użytkowanie, która już przyjmuje skalę podatku katastralnego wprowadzanego tylnymi drzwiami). Pojawia się tzw. podatek bankowy, za który trzeba będzie zapłacić wyższymi opłatami i wyższymi odsetkami od kredytów, oraz podatek dla firm farmaceutycznych, który może pozbawić polskie firmy możliwości prowadzenia badań w dziedzinie farmacji i biotechnologii, a w dłuższej perspektywie doprowadzi do znaczącego wzrostu wydatków na leki. Już dziś polscy seniorzy są jednymi z najbardziej schorowanych ludzi w Europie.

– Zadłużamy się szybciej niż za czasów Gierka. Z powodu nieudolnego rządzenia w finansach publicznych zaczęło brakować pieniędzy. Zamiast zacząć oszczędzać, politycy sięgają do naszych kieszeni – przypomina prof. Rybiński.

REKLAMA