Pragmatyczne oblicze Frontu Narodowego. Od liberalizmu do etatyzmu.

REKLAMA

Trzecią siłą francuskiej sceny politycznej jest Front Narodowy. Do tej pory środki przekazu skupiały się jedynie na niektórych jego elementach – polityce imigracyjnej i hasłach bezpieczeństwa wewnętrznego. Teraz analizuje się m.in. program ekonomiczny. Francuskie media dostrzegają tu duże zmiany.

Jana Marię Le Pena określano bowiem mianem „ultraliberała”. Jego córka Maryna ma prezentować tu stanowisko dużo bliższe „tradycyjnym” partiom, czyli UMP i PS. Program ekonomiczny kierowanego przez Jana Marię Le Pena FN rzeczywiście zawierał sporo elementów klasycznego liberalizmu ekonomicznego. Jego główne tezy powstawały na początku lat 80. i były wyrazem sprzeciwu wobec polityki nacjonalizacji gospodarki, którą forsował wówczas Franciszek Mitterand. Le Pen odwoływał się tu do popularnych na świecie idei promowanych przez Ronalda Reagana i Małgorzatę Thatcher. Jednoznacznie opowiadał się za zmniejszaniem obciążeń fiskalnych dla firm, które są „jedynym nośnikiem tworzenia bogactwa kraju i nowych miejsc pracy”. W jego programie znalazło się np. (kontr)rewolucyjne jak na Francję hasło zniesienia podatku spadkowego.

REKLAMA

Front domagał się także ograniczenia roli i wpływu na gospodarkę związków zawodowych. Źródeł liberalnego programu FN upatrywano w jego antykomunizmie (reakcja na tezy kolektywizmu) i historycznym spadku po Piotrze Poujade i jego Unii Obrony Kupców i Rzemieślników (UDCA), w którym działał także Le Pen. Obrona małych przedsiębiorców rodziła niechęć do centralizmu państwa.

Obecnie media łączą sukcesy Frontu ze zmianą jego polityki ekonomicznej. Wskazuje się, że liberalizm ekonomiczny ma nad Sekwaną złe konotacje, że obwinia się go za obecny kryzys i odejście od tych haseł zwiększa szanse polityczne partii. Maryna Le Pen ma wykorzystywać naturalną dla Francuzów zgodę na opiekuńczość państwa i akceptować daleko posunięty etatyzm. Wskazuje się też zmiany na mapie elektoratu Frontu. Jego wyborcy to już nie tylko drobni kupcy i przedsiębiorcy, ale też „klasa robotnicza”, której daleko do akceptacji liberalnych zasad gospodarczych.

„Ekonomiczne” podłoże sukcesów FN wydaje się jednak mocno naciągane. Trudno bowiem mówić o jakiejś radykalnej zmianie programu tej partii po objęciu funkcji przewodniczącej przez Marynę Le Pen. Odwrót od „ultraliberalizmu” dokonał się bowiem dużo wcześniej, gdzieś na przełomie wieków. Ekonomia nie była zresztą w tej partii traktowana dogmatycznie. Program modyfikowano wielokrotnie i dostosowywano go do „obowiązującej mody”. Bardziej liczył się pewien pragmatyzm i osiąganie jak najlepszego wyniku.

Niezmienne pozostawały raczej elementy obrony „narodowej substancji”, w tym krajowej gospodarki. Przejawiały się m.in. w sprzeciwie wobec euro, znoszenia barier celnych czy przenoszenia kompetencji państwa do Brukseli. Sukcesów nowego Frontu trzeba więc szukać gdzie indziej. Być może jednak to właśnie problemy z integracją emigrantów czy zagrożeniem społecznego ładu przekroczyły tu jakiś punkt krytyczny. Razem z wizerunkiem sympatycznej i nie „zdiabolizowanej” jeszcze medialnie Maryny Le Pen dały zaś konkretny efekt polityczny.

Zasługą nowej szefowej Frontu jest też doprowadzenie do postrzegania jej partii jako normalnego ugrupowania politycznego. Teza o tym, że FN nie jest „partią republikańską”, jest ciągle obecna, ale trudności z montowaniem „frontu republikańskiego” centrum i lewicy przed drugą turą wyborów kantonalnych pokazały, że wykluczanie Frontu z głównego nurtu politycznego jest coraz mniej popularne. Potwierdza to też sondaż BVA-Absoluce, którego wyniki niedawno ogłoszono. Wynika z niego, że 52 proc. Francuzów traktuje Front Narodowy tak samo jak inne partie polityczne. We wrześniu 2010 roku uważało tak tylko 42 proc. ankietowanych. 40 proc. Francuzów popiera propozycje FN przywrócenia kontroli granic, zmian polityki łączenia rodzin imigrantów, a nawet preferencji narodowych w przyznawaniu pomocy socjalnej. Gorzej oceniane są takie tezy programu ekonomicznego FN jak plan wyjścia z eurolandu (17 proc. poparcia) i opuszczenia Unii Europejskiej (15 proc.).

REKLAMA