Mój prywatny bojkot sieci „Intermarché”

REKLAMA

Zdarza mi się przejeżdżać przez Trzebinię. W miasteczku słynącym głównie z afer w miejscowej rafinerii powstał sklep francuskiej sieci Intermarché. Mijając sklep, dochodziłem do wniosku, że czegoś jednak w nim brakuje. Ten sam magazyn królował przez lata w mieście, gdzie mieszkałem we Francji. I wreszcie eureka… – z herbu „muszkieterów” zniknął przecież krzyż i szpada. Symbolem tych sklepów były do nie tak dawna właśnie szpada i znajdujący się na płaszczach muszkieterów królewskich krzyż. Teraz mamy nowe logo, którego sensu trudno się dopatrzeć.

Oficjalnie chodzi, rzecz jasna, o unowocześnienie wizerunku. W wyjaśnieniu zmiany napisano, że „z okazji 40-lecia swojego istnienia [w 2009 roku – przyp. aut.] Grupa Muszkieterów zmienia identyfikację wizualną firmy i wprowadza nowe, dynamiczne logo. Grupa Muszkieterów (…) używa zmienionego, bardziej nowoczesnego logo. Nowe logo Grupy odzwierciedla wartości Muszkieterów – dynamikę i chęć do innowacji. Zmiana jest przede wszystkim związana z ambitnymi planami rozwoju Grupy Muszkieterów, która tylko w Polsce do końca 2010 roku chce otworzyć kolejnych 40 supermarketów. Nowa tożsamość wizualna ma wzmocnić rozpoznawalność szyldów Grupy i pomóc
w wzmocnieniu jej pozycji na arenie międzynarodowej. Grupa postawiła na proste, geometryczne kształty”.

REKLAMA

Dopiero po polskich doświadczeniach odkryłem, że we Francji też zmieniono logo. Paryskie wróble ćwierkają, że poprzednie było za mało „laickie”, zwłaszcza w sklepach, gdzie pojawiły się stoiska z wyrobami opatrzonymi certyfikatem halal. Ale „nowej tożsamości wizualnej” w Polsce nijak zrozumieć nie mogę. Ogłaszam więc swój prywatny bojkot Intermarché… Zwłaszcza że lubiłem powieści Dumasa bez „poprawnościowego” makijażu.

REKLAMA