Prokuratura sprawdza „NCz!” pod kątem Smoleńska

REKLAMA

Śledztwo o sygn. V Ds. 71/11 oficjalnie prowadzone jest z artykułu 241 kodeksu karnego. Przewiduje on karę do dwóch lat pozbawienia wolności dla osoby, która ujawnia dokumenty z postępowania przygotowawczego, zanim zostaną ujawnione w postępowaniu sądowym. Co takiego znalazło się na łamach naszego tygodnika, że tak bardzo rozsierdziło prokuraturę? Gniew śledczych wywołał przede wszystkim mój artykuł „Kozły ofiarne”, opublikowany zaraz po tym, jak dowódca Sił Powietrznych RP, gen. broni pilot Lech Majewski, wysłał do prokuratury trzech pilotów Jaka-40, którzy 10 kwietnia 2010 roku wylądowali w Smoleńsku z dziennikarzami na pokładzie. W artykule próbowaliśmy dociekać, za co mają odpowiadać piloci, którzy mimo fatalnych warunków wylądowali bezpiecznie i bezpiecznie później powrócili do Warszawy (nad Smoleńskiem nie mogli zawrócić z powodu braku paliwa).

Postawiliśmy tezę, że chodzi o to, aby pozbawić ich wiarygodności. Trzej piloci bowiem przestawili w swoich zeznaniach wersję zdarzeń odmienną od tej, którą opisał jako jedynie słuszną raport MAK. Najbardziej istotne są zeznania dowódcy załogi Jaka-40, porucznika pilota Artura Wosztyla. Zeznał on bowiem, że radiolatarnie NDB były wadliwie rozlokowane, a odległość między nimi była inna, niż być powinna według przyjętych powszechnie norm. Obszerne fragmenty zeznań pilotów zostały przeze mnie
zacytowane w artykule „Kozły ofiarne” oraz w książce „Zamach w Smoleńsku” (dostępna tutaj), w której – na końcowych stronach – zostały zamieszczone skany protokołów.

REKLAMA

Niedawno emerytowany pilot wojskowy, major Lech Wilczyński, przysłał do naszej redakcji list, w którym stwierdził, że protokoły te mają ogromną wagę, ponieważ dowodzą, że rządowy tupolew został celowo źle naprowadzony za pomocą źle rozmieszczonych radiolatarni NDB. Jeśli jest to prawda (a nie ma powodu, aby majorowi lotnictwa nie wierzyć), zeznania pilotów Jaka-40 stanowią dowód winy strony rosyjskiej i dowód kłamstwa rosyjskiego MAK-u. Stanowią też dowód nieudolności polskiej prokuratury, która w żaden sposób nie próbuje zbadać kwestii rozmieszczenia radiolatarni.

Z ogromną zaciekłością zabrała się jednak za dziennikarza „NCz!”, który jako pierwszy to ujawnił. Prowadzący sprawę prokurator próbował również dociekać, kto i w jakich okolicznościach protokoły te dziennikarzowi przekazał (rzecz jasna, musiałem odmówić odpowiedzi).

————–

Wszystkich zainteresowanych śledztwem dot. katastrofy w Smoleńsku prowadzonym przez naszego dziennikarza – Leszka Szymowskiego – zapraszamy na spotkania:
– w ŁODZI, 13 MAJA (piątek) nasz Autor wygłosi prelekcję w w siedzibie Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich w ŁODZI (ul. Tuwima 34); start o godz. 18.30.
– w BIAŁYMSTOKU, 16 maja (poniedziałek) w kawiarni Elida (ul. Św. Rocha 14A) p. Szymowski opowie o kulisach pracy dziennikarza śledczego w kontekście Smoleńska. Spotkanie organizuje Fundacja Klub Konserwatystów oraz Klub Czytelników „Najwyższego CZASU!”; start o godz. 18.00
Na miejscu będzie możliwość zakupu książki z autografem autora (książka p. Szymowskiego jest dostępna również tutaj).

REKLAMA