„Bizancjum” HGW

REKLAMA

W książce „Państwo i Prawo w cywilizacji łacińskiejFeliks Koneczny rozprawił się m.in. z przerostem administracji publicznej. Ten najwybitniejszy polski historiozof jeszcze przed II Wojną Światową żartował, że „nikt z jako takim wykształceniem historycznym nie powinien być zwolennikiem etatyzmu, centralizacji, biurokracji” ponieważ „w mig przypomni sobie Bizancjum”. Dla Konecznego rozpasana administracja była „zabójcą kultury czynu” i złodziejką czasu, która demoralizuje okradzionego („im więcej urzędów, tym więcej czasu się marnuje; im liczniejsi są w jakimś urzędzie urzędnicy, tym wymyślniejsze formy przybiera rabunek czasu”). Państwo, które „myśli” o wszystkim, zaczyna „myśleć za obywatela”. Naturalnym efektem tego stanu rzeczy są próby „zakazania obywatelowi myślenia”. Równocześnie „mylnym jest mniemanie, jakoby biurokraci odznaczali się lenistwem, brakiem poczucia obowiązku itp. Nic bardziej fałszywego! (…) Ludzie nieobowiązkowi zdarzają się wszędzie, więc i na urzędach, ale to nie ma nic do biurokracji. Ona pełną jest gorliwości i tak pilną, iż ciągle marzy o powiększaniu swych robót, pragnąc pracować zawsze i wszędzie”.

Lokalnym przykładem rozrastającej się biurokracji jest warszawski ratusz. Jeszcze w trakcie zeszłorocznych wyborów samorządowych Janusz Korwin-Mikke przypominał, że za rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz stołeczna administracja powiększyła się o prawie 1500 etatów. Według wyliczeń Adama Wojtasiewicza (NCZ! nr 23) urzędnicy kosztują mieszkańców nadwiślańskiej stolicy ponad 600 mln zł rocznie. W 2007 roku, przed objęciem urzędu prezydenta Warszawy przez liderkę Platformy Obywatelskiej, podatnicy łożyli na ten cel „tylko” 450 mln zł. Warszawska biurokracja – podobnie jak każda inna z opisanych przez Feliksa Konecznego – „żyje i żywi się fikcjami”. I nie chodzi tylko o urzędników, którzy „załatwiają sprawy jakich nigdy nie obserwowali w życiu”, ani oto, że „nie znając się na niczym, rozstrzygają o wszystkim”. Pomył „przeistoczenia Warszawy w europejską metropolię” za pomocą gigantycznych (i często zupełnie niepotrzebnych!) inwestycji to przejaw bizantyjskiego nadęcia pani prezydent, która przyczyniła się do zadłużenia każdego mieszkańca na prawie 3 tys. złotych!
„Europejskości” miało przydać miastu m.in. zastąpienie przynoszących zysk Kupieckich Domów Towarowych przez – z natury rzeczy – deficytowe Muzeum Sztuki Nowoczesnej (nota bene w Warszawie od 1985 roku funkcjonuje bardzo podobnie sprofilowane Centrum Sztuki Współczesnej).

REKLAMA

W kontekście wzrostu opłaty za użytkowanie wieczyste (do 2000%) i kosztów korzystania z transportu miejskiego (docelowo: z 2,80 zł do 4,80 zł za bilet normalny) większej opłaty za wodę (z 3,33 zł do 4,32 zł / m3), odprowadzanie ścieków (z 4,34 zł do 5,65 zł), przedszkole (ok. 160 zł drożej), żłobek (ok. 174 zł więcej) itp. szokuje suma pieniędzy przeznaczonych na premie i nagrody dla warszawskich urzędników. Oprócz zakontraktowanych pensji dostaną oni dodatkowo aż 49 mln zł! Według wyliczeń „Faktu” na etat średnio wypadnie po 1600 zł. Najwięcej (ok. 17 tys. zł) otrzymają wiceprezydenci, skarbnik i sekretarz stolicy. Jak zaznaczył Bartosz Milczarczyk (rzecznik Ratusza) doroczne nagrody nie powinny dziwić ponieważ „są zapisane w regulaminie wynagradzania urzędu miasta”. Innymi słowy – parafrazując Feliksa Konecznego – „Nic to! Wszystko jest dobrze bo zgadzają się papiery”.

Powyższy przejaw administracyjnego biznatyzmu prawdopodobnie przesadnie Czytelników nczas.com nie dziwi. Nie od dziś wiemy, że „biurokracja jest to system papierów kancelaryjnych (…), który porządek w administracji rozumie jako porządek w papierach, choćby i kraj cały pogrążony był w straszliwym nieporządku”. Szokuje jednak zestawienie 49 mln zł na nagrody, z oszacowaną przez Zakład Transportu Miejskiego sumą 50 mln zł, które po podwyżce cen biletów trafią do budżetu miasta! Innymi słowy czekający warszawiaków w sierpniu 30% wzrost kosztów podróży autobusem / tramwajem / pociągiem prawie całkowicie pochłonie administracja

Podsumowując: warszawiacy do samochodów i na rowery! Na złość HGW!

REKLAMA