Co łączy hydrant, plac zabaw i pozrywane dachy? Wyborczy lans!

REKLAMA

Wakacyjne słońce cieszy urlopowiczów, doskwiera ciężko pracującym i grilluje mózgi polityków, którzy szukają sposobu na podtrzymanie zainteresowania swoimi osobami. Skuteczny „lans” w trakcie najbliższych trzech miesięcy będzie szczególnie ważny w kontekście październikowych wyborów. Oczywiście propagandę większości polskich partii można sprowadzić do mianownika „AKCJI WISŁA” (pogłębiamy DNO i trzymamy się KORYTA). Jednak pomysły niektórych działaczy na zaistnienie podczas sezonu ogórkowego są wyjątkowe.

Nową definicję marketingowego absurdu zawdzięczamy urzędnikom z Piły (woj. wielkopolskie). Piotr Głowski (senator VII kadencji z ramienia PO, obecnie prezydent miasta), Krzysztof Szewc (wiceprezydent), Ryszard Urbański (komendant Państwowej Straży Pożarnej), Mariusz Bednarczyk (prezes Miejskich Wodociągów i Kanalizacji) zebrali się na placu przy ul. Towarowej. Chociaż zabrakło orkiestry, księdza i – z oczywistych względów – zwyczajowej delegacji uczniów z lokalnych szkół, nowy HYDRANT odsłonięto z duża pompą. Tak. JEDEN, przewiązany niebieska wstęgą HYDRANT. I to nie byle jaki, bo sikawka pozwala na szybkie tankowanie („wydajność to metr sześcienny na minutę”). Włodarzom miasta towarzyszyły dwa wozy strażackie (według relacji portalu naszemiasto.pl przyjechali na sygnale), specjalny pojazd do czyszczenia sieci wodociągowej oraz grupa dziennikarzy. Wstęgę przeciął osobiście pan prezydent. Na krótką mowę pozwolił sobie komendant straży pożarnej, który „bardzo się ucieszył, że tego typu obiekty powstają w mieście”. Co więcej Piła (miasto, o którym trochę niesprawiedliwie Pidżama Porno śpiewała „przyjedź tylko na wagary do Piły, do miasta biznesu i seksu”) posiada ok. 900 hydrantów. Niestety 400 zabudowano pod ziemią. Do kanałów dziennikarzy raczej nie wypada zapraszać, ale gdyby tak choć część z 500 naziemnych się popsuła, można by przez rok organizować kolejne medialne spędy.

REKLAMA

Na „akcję wstęga” ostatnio pozwolił sobie również Grzegorz Napieralski. Polityk – jak na lidera prawdziwych socjalistów przystało – dosyć często brata się z ludem pracującym. Po rozdawaniu jabłek i kanapek przed zakładami pracy, spacerach z dziećmi po parku (o każdej przechadzce oczywiście wiedzieli dziennikarzy) przyszedł czas na osobiste otwarcie jakiegoś obiektu użyteczności publicznej. Ponieważ przejezdność kolejnych, kilkukilometrowych odcinków dróg zwyczajowo ogłasza partia rządząca, to lewicowy dygnitarz postanowił puścić oczko do warszawskich matek. W towarzystwie Piotra Guziała (obecnego burmistrza warszawskiej dzielnicy Ursynów; od zawsze związanego z lewicą – działał w ramach SdRP, SDPL, SLD) otworzył PLAC ZABAW w Parku im. R. Kozłowskiego. Podobnie jak w przypadku pilickiego hydrantu nie był to oczywiście zwykły plac zabaw. Bawiarnia, którą zaszczycił sam Grzegorz Napieralski jest stylizowana na świat dinozaurów! Pełno tam huśtawek, atrap prehistorycznych zwierząt, linowych konstrukcji (lider SLD na jednej ze sznurkowych piramid pozował do zdjęcia). Na festynie nie zabrakło księdza z kropidłem co może dziwić w kontekście ideowym konotacji organizatorów. Zwłaszcza, że jak donosił portal Gazety Wyborczej prałat Tadeusz Wojdat rozdawał dzieciom tzw. „święte obrazki”.

W „jurajskiej” otoczce uroczystości złośliwi będą się dopatrywać analogii do przedwyborczej sytuacji SLD, z której list chcą startować prawdziwe dinozaury / gady lewicy (Miler, Oleksy itd.) Przy okazji kwiecistych mów o „kulturotwórczym i wychowawczym” charakterze obiektu, który „jest inwestycją w nasze pociechy, maluchy, w nasze szczęście” Napieralski zdradził jeden z priorytetów SLD po ewentualnym zwycięstwie w październikowych wyborach. Otóż na wzór platformerskiego programu budowy piłkarskich „orlików” lewica zamierza wybudować na każdym polskim osiedlu plac zabaw dla dzieci. Środki będą pochodzić „w 70 proc. z budżetu państwa, w 30 proc. – z budżetu gminy i ze spółdzielni mieszkaniowej”.

Powyższy przykład ambicji programowych SLD symbolicznie pokazuje do czego tak na prawdę sprowadza się głosowanie na partie parlamentarnej bandy czworga. To w istocie wybór między pokryciem Polski młodzieżowymi stadionami, siatką placów zabaw albo pomnikami smoleńskiego męczeństwa… Organizacja hucznych imprez z okazji postawienia nowego hydrantu albo parkowego skweru irytuje również dlatego, że uświadamia skalę działalności przedstawicieli polskiej legislatywy (zarówno tej lokalnej jak i działającej na szczeblu kraju). Chwalić się po prostu nie ma czym…

Na koniec warto wspomnieć, że Bronisław Komorowski wyjątkowo nie popełnił żadnej gafy podczas uroczystego otwarcia Alei Radiowej Trójki na warszawskiej Agrykoli. Całe szczęście Głowa naszego państwa w towarzystwie Anny Nehrebeckiej (aktorki i radnej warszawskiej Platformy Obywatelskiej) sprawnie i bez wypadków przecięła symboliczną wstęgę… Wczoraj Donald Tusk – król medialnego „lansu” – odwiedził tereny nawiedzone przez trąbę powietrzną na Mazowszu. Premier zapowiedział rządową pomoc w odbudowie budynków mieszkalnych niezależnie od tego, czy były one ubezpieczone. Przed wyborami to świetna inwestycja! Jeśli ekipy budowlane szybko uwinął się z pracą to jeszcze przed październikiem uda się przeciąć kilka wstęg…

REKLAMA