Geopolityka sąsiadów: Białoruś ulega Rosji, Ukraina patrzy na Zachód

REKLAMA

Rosja gorączkowo usiłuje zgarnąć pod swoje skrzydła cały „ruski świat”, w tym zwłaszcza Białoruś i Ukrainę. O ile w stosunku do tego pierwszego kraju nigdy nie kryła swoich intencji, to jej ciche uderzenie na Ukrainę było zupełnie niespodziewane.

W stosunku do Kijowa Moskwa wysyła komunikaty, które można streścić krótko: z nami albo przeciw nam. Janukowycz raczej się nie podda. Łukaszenka nie ma już wyboru. Rosyjsko-ukraińskie stosunki znalazły się w tupiku, co można tłumaczyć jako w ślepej uliczce lub ordynarniej w d***. Tak twierdzą ukraińscy eksperci.

REKLAMA

Choć oficjalnie administracja prezydenta Wiktora Janukowycza nie puszcza pary z ust i całą rzecz utrzymuje w tajemnicy, to jednak jaki jest koń, każdy widzi. O ile w minionym roku odbyły się dwa posiedzenia międzypaństwowej komisji ukraińsko-rosyjskiej, której współprzewodniczącymi są prezydenci obu państw, to w tym roku żadne nie doszło do skutku. Ostatnie spotkanie komisji przekładano już dwukrotnie i nie wyznaczono następnego terminu. Tematy, którymi zajmują się członkowie komisji, od dawna są takie same: kwestie gazowe, renegocjacja warunków bazowania Floty Czarnomorskiej na Krymie, wyznaczenie granic morskich między Ukrainą a Rosją oraz ukierunkowanie współpracy w głównych dziedzinach strategicznych. Nieoficjalnie wiadomo, że przyczyną zabrnięcia stosunków ukraińsko-rosyjskich w ślepą uliczkę jest kierunek ukraińskiej polityki zagranicznej. Jeżeli Kijów opowie się ostatecznie za kierunkiem proeuropejskim, to jego ustalenia z Moskwą staną się większość bezprzedmiotowe. Nie idzie tu o wybór między członkostwem w Unii Celnej Rosji, Kazachstanu i Białorusi a zawarciem umowy o wolnym handlu z UE. Za rok Ukraina może stać się państwem stowarzyszonym z UE, co da jej zupełnie inny status. Przestanie być ona odłamkiem byłego ZSRS, a stanie się państwem, w którym będą obowiązywać wszystkie unijne standardy we wszystkich dziedzinach życia. Stan ten będzie oczywiście okresem przejściowym, swoistym przedszkolem przed rzeczywistym członkostwem, ale z rosyjskiego punktu widzenia będzie oznaczać katastrofę.

Moskwa za wszelką cenę stara się odwieść Ukrainę od zawarcia umowy stowarzyszeniowej z UE. Szantażuje Kijów wysokimi cenami gazu, zablokowaniem dostępu dla wielu ukraińskich towarów na rynki Unii Celnej itp. Według ukraińskich ekspertów, tak ostrej fazy we wzajemnych stosunkach Ukrainy i Rosji jeszcze nie było. Relacje między Janukowyczem a Miedwiediewem są obecnie gorsze niż między Miedwiediewem a Juszczenką. O ile spory między Juszczenką a Miedwiediewem dotyczyły głównie historii, polityki i tzw. sfery humanitarnej, to spór na linii Miedwiediew-Janukowycz dotyczy gospodarki, w której każde ustępstwo ze strony Ukrainy grozi utratą przez nią suwerenności. Janukowycz zajmuje w tej mierze bardzo twarde i nieustępliwe stanowisko. Moskwa czuje się wystrychnięta na dudka. Ukraiński prezydent wycofuje się bowiem z realizacji wielu projektów. Oligarchowie ukraińscy nie chcą się wiązać jednostronnie z Rosją i zamykać sobie drogi do Europy. Wiadomo zaś, że oni są główną ostoją Partii Regionów i Janukowycz nie podejmie bez nich żadnej wiążącej decyzji. Owszem, w Partii Regionów są też zwolennicy współpracy z Rosją, ale jak dotąd są w mniejszości.

Na razie w Partii Regionów, podobnie jak wśród opozycji, dominują głosy, że Rosja usiłuje szantażować Ukrainę wysokimi cenami gazu, żeby utrzymać ją w swojej strefie wpływów. Eksperci ukraińscy uważają, że w okresie rządów rzekomo prorosyjskiego Janukowycza Ukraina bardziej zbliżyła się do Zachodu niż w okresie uważanego za prozachodniego Juszczenki. Radzą oni Janukowyczowi, by w stosunku do Rosji zachowywał twardą pozycję. Sugerują, że w przyszłym roku w Rosji odbędą się wybory prezydenckie i wszystko może się zmienić. Twierdzą, że obecnie przed Ukrainą stoi wybór: wóz albo przewóz.

Jeżeli zwiąże się z Unią Celną, pozostanie w „ruskim świecie”, jeżeli natomiast weźmie kurs na UE, wcześniej czy później wejdzie do świata Zachodu jako pełnoprawny członek. Paradoksalnie rzecz biorąc, Rosja swoją polityką wobec Białorusi zachęca Ukrainę do antyrosyjskiego oporu. Uświadamia jej społeczeństwu i elitom, czym grozi zbytnie zbliżenie z Moskwą. Białoruś jak nigdy dotąd uzależniła się od Rosji. Bojkotowany przez Zachód Łukaszenka pozbawił się wszelkiej możliwości manewru. Moskwa wzmogła zaś presję na Mińsk, nie ukrywając, że zależy jej na jak najszybszym upadku białoruskiej gospodarki i przejęcia tego państwa w postaci masy upadłościowej.

Włodzimierz Żyrinowski, szef kremlowskiej przybudówki noszącej nazwę Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji, będący nieoficjalnym rzecznikiem Kremla, wezwał, by białoruskie obwody przyłączały się do Rosji, nie oglądając się na Mińsk…

Wygląda na to, że rosyjscy stratedzy uznali, iż Moskwa musi liczyć się ze wstąpieniem Ukrainy do UE – i aby zminimalizować skutki takiego obrotu wydarzeń, musi jak najszybciej połknąć Białoruś. Jeżeli się jej to uda, nie dopuści do realizacji idei konfederacji bałtycko-czarnomorskiej, obejmującej Litwę, Białoruś i Ukrainę, przynajmniej w formie ekonomicznej, i zyska dodatkowe możliwości nacisku na Ukrainę. Ta będzie graniczyć z Rosją na odcinku trzech czwartych swych granic. Według białoruskich środków masowego przekazu, rosyjskie media i władze Rosji prowadzą przemyślaną i zsynchronizowaną kampanię mająca ostatecznie doprowadzić do zhołdowania Białorusi. O napięciu między obydwoma państwami świadczy fakt, że po raz pierwszy prezydent Rosji nie przybył na obchody wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej do twierdzy brzeskiej. Także prezydent Białorusi nie został zaproszony do Moskwy na wspólne świętowanie. By w pełni uświadomić Białorusinom zależność od Rosji, Moskwa zaczęła im grozić odcięciem dostaw energii elektrycznej. Mińsk odpowiedział ostrą antymoskiewską kampanią, którą Kreml za bardzo się nie przejął i nawet na nią nie odpowiedział. Białoruś posłusznie wykonała 1 lipca br. wszystkie zalecenia niezbędne do wejścia w życie Unii Celnej między Rosją, Kazachstanem i Białorusią. Za rok zastąpi ją Wspólna Przestrzeń Ekonomiczna. Białoruś będzie wtedy istnieć jedynie nominalnie. Ukraina stowarzyszona z UE odpierać zaś będzie ataki rosyjskiego walca.

REKLAMA