Cenzura internetu będzie się zwiększać. Pretekst? Walka z „radykalną prawicą”

REKLAMA

Eurokomuna, czyli „wspólnota” (sitwa/szajka) socdemoliberalnych, a w istocie często neokomunistycznych polityków, funkcjonariuszy UE i euromediów, usilnie wykorzystuje sprawę masakry w Norwegii do rozprawy ze swoimi politycznymi i ideologicznymi przeciwnikami.

Jednym z narzędzi tej lewicowej euro-nagonki na prawicę faktyczną czy rzekomą (jak w przypadku różnych tzw. neonazistów – tzw. przez międzynarodowe lewactwo) jest wznowienie żądań ściślejszej niż do tej pory kontroli internetu i milionów jego użytkowników.

REKLAMA

Fala tych żądań wezbrała ostatnio, jak się wydaje, szczególnie silnie we Francji, Skandynawii i w krajach Beneluksu, ale pojawiła się też i w Niemczech. Politycy dominujących partii: CDU, CSU i SPD już zgodnie żądają silniejszej kontroli e-sieci. I tak np. sekretarz generalna SPD Andrea Nahles oświadczyła: „scena prawicowo-radykalna w internecie” i różni „ekstremiści” muszą być systematycznie śledzeni przez znacznie większą niż do tej pory liczbę funkcjonariuszy policji.

Do tego postulatu przyłączył się skwapliwie m.in. szef MSW Niemiec (Bawaria) – Joachim Herrmann (CSU). Oświadczył on: musimy śledzić jeszcze uważniej niż dotychczas te różne („ekstremistyczne”) internetowe wpisy i strony, musimy silniej obserwować ludzi, którzy je robią. Z kolei rządząca w Niemczech CDU postuluje oficjalnie znaczne rozszerzenie gromadzenia i przechowywania danych z telekomunikacji – w tym internetowej. Tak oświadczył rzecznik klubu chadeków w Bundestagu – Hans-Peter Uhl.

REKLAMA