„Bojowy” Buzek, zielony Cohn-Bendit i „podły” Le Pen czyli komedia w Parlamencie Europejskim

REKLAMA

W Parlamencie Europejskim w Strasburgu doszło do ostrego starcia „zielonego” Daniela Cohn-Bendita z honorowym przewodniczącym Frontu Narodowego – Janem Marią Le Penem. O kłótni piszemy ponieważ miała ona niewielki „akcent polski”.

Poszło o Norwegię i ostatnie krwawe wydarzenia w tym kraju. „Czerwony Danny” grzmiał, wymachując rękami, że Le Pen, który nazwał wydarzenia norweskie „wypadkiem” i powiązał je ze sprawami imigracji, odwołuje się do rasizmu, jest podły i niegodny zasiadania w tym parlamencie.

REKLAMA

W odpowiedzi Le Pen usiłował tłumaczyć, że Cohn-Bendit przekręca jego słowa. Stwierdził, że „powinien mieć prawo do obrony honoru i odpowiedzi na zarzuty pedofila i osoby, która dawała schronienie terrorystom z Frakcji Czerwonej Armii”.

W tym momencie wyraźnie „bojowy” (używając terminologii Stefana Kisielewskiego – od „bojący się”) Buzek, który prowadził obrady, zaczął coś mruczeć po polsku „eee… proszę państwa, kończymy…”. Nic dziwnego, że rozjuszony Le Pen orzekł, iż mamy tu do czynienia z… bolszewizmem. „Bolszewik Buzek” – a to się porobiło…

REKLAMA