Wykres cudu czyli jak minister Rostowski robi Enron po polsku?

REKLAMA

Szacher-macher prestidigitatora Vincenta, który doprowadził do właściwego kursu waluty w godzinach porannych widać na następującym wykresie (aktualizowany na żywo; pokazuje jak zmienia się cena złotówki względem euro):

http://stooq.pl/q/?s=eurpln&d=20120105&c=1m&t=l&a=lg&b=0

REKLAMA

Powstaje pytanie czy po takiej chamskiej i widocznej jak na dłoni machloi finansowej Pan Minister nie powinien od razu zostać przewieziony ze Świętokrzyskiej na Rakowiecką?

Przypomnijmy, że jeszcze przed Nowym Rokiem „niezależny” Narodowy Bank Polski usilnie skupował złotówki, by poprawić ich cenę. Akcja ściągania z rynku złotówek miała zapobiec przekroczeniu przez Polskę progu ostrożnościowego (ustalonej przez Konstytucję III RP na poziomie 55 proc. granicznej wartości relacji kwoty państwowego długu publicznego do produktu krajowego brutto). Jak wiadomo część polskiego zadłużenia jest wyrażona w walutach obcych. Dlatego im niższy kurs złotówki tym wyższe zadłużenie przeliczone z walut obcych. Analogicznie wyższy kurs złotego oznacza niższy kurs euro czyli niższe zadłużenie Polski (na papierze!) Utrzymanie przed Nowym Rokiem wysokiego kursu euro oznaczałoby dobicie polskiego długu do 55% PKB a ekipa Donalda Tuska musiałaby przygotować zrównoważony budżet. Rząd w krótkim czasie musiałby znaleźć jakieś 40-50 miliardów złotych. Dzięki masowemu skupowaniu z rynku złotówki Jacek Vincent Rostowski dokonał „cudu”. Noworoczna cena 4,41 zł za 1 euro sprawiła, że relacja długu do PKB wyniosła 54,9999(9). Efekt działalności „niezależnego” Narodowego Banku Polskiego i ministra Rostowskiego obrazuje rzeczony wykres (http://stooq.pl/q/?s=eurpln&d=20120105&c=1m&t=l&a=lg&b=1)

Oczywiście – jak informował na naszych łamach Marek Łangalis – Jan Vincent-Rostowski doskonale wie, że ustawowa granica zadłużenia dawno przekroczyła 55% w stosunku do PKB. Główny Urząd Statystyczny – 12 dni po wyborach parlamentarnych! – w cudowny sposób znalazł w kasie państwa 1,4 miliarda złotych (!), co obniżyło nasz dług publiczny z 55,0% w stosunku do PKB do 54,9%. Szczęśliwie – jak przyznał jeden z działaczy PO (oczywiście anonimowo) – nie po to zmieniano w lutym prezesa GUS, żeby nowy podawał statystyki, jakie sobie chce…

Skąd Enron w tytule? Przypomnijmy, że to amerykańskie przedsiębiorstwo energetyczne zbankrutowało w 2001 roku po skandalu związanym z fałszowaniem dokumentacji finansowej firmy. Przed ogłoszeniem bankructwa Enron zatrudniał ponad 20.000 pracowników i był jednym z czołowych światowych przedsiębiorstw branży energetycznej. Uchodził za „blue chip” – spółkę giełdową cieszącą się zaufaniem inwestorów, w powszechnym mniemaniu mającą dobrą sytuację finansową (analogia do polskiej „zielonej wyspy” aż ciśnie się na usta). Od momentu upadku firmy do mowy potocznej na dobre weszło pojęcie „kreatywnej księgowości”.

Cała nadzieja w tym, obecna polska klasa polityczna skończy tak jak szefowie korporacji…

REKLAMA