Córka Stalina. Wróbelek, który uciekł z Kremla

REKLAMA

Lana Peters, która zmarła w grudniu 2011 r. w wieku 85 lat, była lepiej znana jako Swietłana Stalina. Przez całe swoje życie starała się uciec od rozgłosu bycia córką człowieka, który współzawodniczy z Adolfem Hitlerem o tytuł najbardziej zbrodniczego tyrana w historii ludzkości.

W szczytowym momencie Zimnej Wojny, w 1967 roku, Swietłana Stalina uciekła na Zachód. Był to wielki akt desperacji gdyż kobieta zdecydowała się porzucić w Związku Sowieckim dwójkę swoich dzieci. Stała się najbardziej nieoczekiwanym uchodźcą politycznym na świecie i na dobrą sprawę nikt, nawet Stany Zjednoczone nie wiedziały co z nią począć. Już oddychając powietrzem wolności Swietłana ostro potępiła swego ojca i wszystko co czynił. A wydane dwa tomy pamiętników „Dwadzieścia listów do przyjaciela” (1957) oraz “Tylko jeden rok” (1969) uczyniły z niej wielką międzynarodową celebrytkę. W Ameryce Swietłana poślubiła architekta Williama Wesleya Petersa i w wieku 46 lat urodziła Olgę, swe trzecie dziecko.

REKLAMA

Życie na uchodzctwie nie dało jej wytchnienia. Nigdy nie była szczęśliwa. Tęskniła za pozostawionymi w kraju dziećmi. Wiecznie brakowało jej gotówki, pomimo religijnego nawrócenia nie mogła odnaleźć swej wiary, miotając się między ortodoksyjnym prawosławiem a katolicyzmem. Zaledwie po czterech latach jej małżeństwo z Petersem zakończyło się goryczą rozczarowania. Równie szybko ropłynęło się 2,5 miliona dolarów, które zarobiła na swoich wspomnieniach. Przeniosła się do Anglii ale I tam nie zagrzała długo miejsca. W 1984 roku wróciła do Związku Sowieckiego. Najpierw do Moskwy, potem do Tbilisi w Gruzji. Ten powrót okupiła tymczasowym rozejmem z sowieckim aparatem partyjnym. W książce „Żegnaj Muzyko” (1984) przedstawiała sowieckim ludziom swe głębokie rozczarowanie Zachodem.

Jednak nie potrafiła się odnaleźć w sowieckich realiach. Ponownie zrezygnowała z tamtejszego obywatelstwa i w 1987 wyjechała do Ameryki. Rok później była już w Londynie, gdzie zamieszkała w pensjonacie dla osób z ciężkimi problemami emocjonalnymi. I już nigdy nie powróciła do równowagi psychicznej. Starość spędziłą w domu senioró w West Country, w klasztorze w Szwajcarii lub gdzieś w ukryciu na amerykańskim środkowym zachodzie. Zmarła 22 listopada na raka jelita grubego w centrum medycznym Richland County, w stanie Wisconsin.

Mały szef tyrana

Jej życie jest godne by spisać je w formie czytadła. Nosiła trzy nazwiska. Były one jak znaki drogowe na pokręconej i dziwacznej drodze, która wyprowadziła z Kremla stalinowską „małą księżniczkę” na Zachód. Swietłana Josifowna Stalina urodziła się 28 lutego 1926 roku i była najmłodszym dzieckiem Józefa Stalina, jedyną córką z drugą żoną Nadieżdą Alliłujewą. Podobnie jak większość dzieci sowieckich dygnitarzy wysokiej rangi była wychowywana przez nianie i szczelnie chroniona przed brutalną rzeczywistością tyranii swego ojca. To odizolowanie z pewnością nie pomogło jej w późniejszych próbach osiągnięcia normalności. Była ogromnie związana z ojcem. Chociaż jej matce Stalin nigdy nie okazywał jakichkolwiek ludzkich uczuć to niewątpliwie pałał wielką ojcowską miłością do swej córki. Ten potwór całował ją i tulił z iście „gruzińską czułością”, nazywał „wróbelkiem”, obdarowywał prezentami, specjalnie dla niej sprowadzał amerykańskie filmy. Dla dzieciaków mających nieszczęście żyć w Sowieckim Sojuzie miała być odpowiednikiem ówczesnej amerykańskiej małej celbrytki Shirley Temple.

Dziewczynka uwielbiała spędzać czas w ich daczy w Zubałowie. To według niej „szczęśliwe, bezpieczne miejsce ze słonecznymi i przebogatymi ogrodami i sadami”. I podczas gdy miliony nieszczęśników w Związku Sowieckim konało po kolektywizacji rolnictwa z głodu lub konało w wyniku katorżniczej pracy w gułagach, Swietłana i jej przyjaciele – córki i synowie dworzan Stalina – pili krowie mleko, dokarmiali kurczątka, kaczątka a nawet króliki lub też spacerowali po okolicznych lasach zbierając jagody. Fotografie z tamtych lat pokazują jak spaceruje prowadzona za rękę przez ojca lub roześmiana kokosi się na kolanach „wujka Lary” – szefa tajnej policji Ławrientija Berii, z którego synkiem Sergo uwielbiała oglądać filmowe kreskówki.

Sama w znikającej klasie

Ludzie dziwili się, jak taki brutalny człowiek może być tak bardzo delikatny i miły wobec swojej córki. Nawet w szczytowym okresie terroru, wracając wieczorem do domu po podpisaniu setek wyroków śmierci, Stalin krzyczał w progu drzwi: Gdzie jest mój mały szef? Siadał z nią przy biurku, pomagał odrabiać lekcje, bywał na podwieczorkach i przyjęciach wydawanych przez córkę dla swych małych przyjaciół. W czasie wojny, gdy Winston Churchill przyleciał do Moskwy na podpisanie sojuszniczej umowy, Stalin nalegał by brytyjski premier zobaczył „prześliczną rudowłosą dziewczynkę”.

Śmierć matki

Jednak nawet w tej idylliczne dzieciństwo było przerywane niewyjaśnianymi tragicznymi wydarzeniami czy zniknięciami bliskich. Był 8 listopada 1932 roku, Swietłana miała sześć lat. Po obiedzie, po kłótni z pozornie błahego powodu jej matka, która prawdopodobnie popadła w głęboką depresję, przyłożyła sobie pistolet do głowy i pociągnęła za spust. Tę śmierć skrywano przed dziewczynką przez parę ładnych dni, aż do momentu gdy dziecko musiało pożegnać mamę leżącą w trumnie. Śmierć Nadieżdy oficjalnie tłumaczono zapaleniem otrzewnej. Tymczasem rozwścieczony Stalin, biorący samobójstwo żony jako dowód zdrady wymordował lub posłał do łagrów wielu jej najbliższych i krewnych. Ciocie, wujkowie i kuzyni, z którymi Swietłana była blisko związana tajemniczo zniknęli z jej życia.

W szkole zastraszeni nauczyciele traktowali Swietłanę niczym małą carycę. Szkolni koledzy pamiętają, że jej ławka zawsze lśniła niczym lustro, polerowana każdego dnia. Podczas gdy pozostałe stały brudne i cuchnące. Podczas czystek, gdy którykolwiek z rodziców jej kolegów został aresztowany, ich dziecko było automatycznie usuwane z klasy Swietłany. Przecież córka Stalina nie mogła się spotykać z dziećmi „wrogów ludu”. Dlatego nie miała stałych koleżanek lub kolegów. Każda czystka, każda egzekucja ludzi ze szczytów władzy powodowała, że zarówno na Kremlu jak i na daczy w Zubałowie znikały dzieci nieszczęśników, a w ich miejsce pojawiały się latorośle nowych faworytów.

Swietłana wyrastała na piegowatego rudzielca, przypominającego swego ojca upartością, pełną pasji i nieprzewidywalności. Stalin, który uwielbiał ją jako dziecko, już nie za bardzo potrafił poradzić sobie z nią gdy weszła w wiek dojrzewania. Kiedy po raz pierwszy pojawiła się przed nim w wystrzałowej sukience, Stalin dał jej surowy „wygawor” o prawdziwej bolszewickiej skromności.

Niebezpieczeństwa miłości

Swe rozczarowanie do ojca Swietłana datuje od chwili, gdy w wieku 16 lat, szperając biurka na daczy u Beriów przypadkowo natrafiła na egzemplarz gazety „Ilustrated London News”. Znalazła w nim artykuł o samobójstwie swojej matki. – Coś zostało we mnie zniszczone. Nie mogłam już dłużej ani słuchać ojca, ani też być mu posłuszna – wspominała ten moment. Ten rozbrat pogłębił się niewiele później, gdy Swietłana zakochała się bez pamięci w Aleksieju Kaplerze, filmowcu żydowskiego pochodzenia, znanym moskiewskim playboyu, na dodatek jeszcze żonatym i będącym od niej starszym o 22 lata! Choć ich flirt był prawdopodobnie całkowicie niewinny, Beria poinformował o nim Stalina. A ten już znalazł pretekst by Kapler został skazany na 10 lat syberyjskich łagrów, w których zmarł po paru latach.

Los oblubieńca Swietłany był przykładem dla innych amantów. Toteż gdy niecały rok później zadurzył się w niej po uszy jej kolega z dzieciństwa, Sergo Beria, to nawet jego ojciec, szef tajnej policji był przerażony nie na żarty. – Nie wiesz co robisz. Jeśli twój ojciec się o tym dowie to żywcem zedrze skórę z Sergo – błagał dziewczynę, by zerwała ten związek. Swietłana postanowiła jednak poślubić chłopaka. Ławrientij Beria miał jednak na tyle zdrowego rozsądku a przede wszystkim samozachowawczego instynktu, że zanim doszło do zaślubin usunął syna daleko sprzed jej oczu.

Cierpiąca z powodu tego odrzucenia, dziewczyna oznajmiła, że poślubi kolegę z wydziału literatury moskiewskiego uniwersytetu Grigorija Morozowa. On także był Żydem. – Syjoniści zagięli parol na ciebie. Chcesz wziąć ślub? Do diabła z tobą! Rób co chcesz! – pieklił się Stalin gdy córka podzieliła się z nim swą „radosną decyzją”. Uderzył ją w twarz i obiecał, że nigdy nie spotka się z oblubieńcem swej córki.

W 1945 roku urodziła syna, który po dziadku otrzymał imię Józef. Jednak dwa lato później Swietłana i Grigorij rozwiedli się z powodów, które wciąż pozostają niejasne, chociaż słyszano, że Stalin miotał groźby, że Morozow wyląduje w łagrze, jeśli nie zostawi jego córki. Sprawę załatwiono w nader prosty sposób. Morozowowi zabrano stare dokumenty. I wystawiono nowe, w których nie było ani śladu po zapiskach że kiedykolwiek był żonaty.

Dwa lata później na pole minowe jakim były emocjonalne związki z córką Stalina wdepnął Jurij Żdanow, wschodząca gwiazda komunistycznej partii i syn prawej ręki Stalina, Andrieja Żdanowa. Tym razem dyktator nie miał żadnych obiekcji. – Podoba mi się ten chłopak. Czeka go wspaniała przyszlość. Kocha ciebie. Poślub go! Czy już ci się oświadczył? – zamruczał pod wąsem. Swietłana nie dowierzała własnym uszom. – Przecież on nigdy wcześniej nawet na mnie nie spojrzał? – próbowała oponować. Ale chyba tylko dla pozoru. Wkrótce doczekali się córeczki Jekateriny. Ale i dziecko nie ocaliło tego związku na szczycie sowieckiego aparatu partyjnego. Małżeństwo rozpadło się w 1950 roku. W 1951 roku Swietłana wyszła ponownie za mąż za Michaiła Kaganowicza, syna innego czołowego radzieckiego polityka Łazara Kaganowicza.

Ucieczka z Kremla

W nocy z 28 na 29 lutego 1953 roku Stalin doznał ciężkiego udaru mózgu. Dyktatora odnaleziono leżącego na podłodze dopiero 24 godziny później. Konał jeszcze przez dwa i pół dnia. Swietłana byłą świadkiem tej agonii aż do końca. – To było potworne. Dosłownie na naszych oczach zakrztusił się na śmierć. W ostatniej chwili otworzył oczy i omiótł wszystkich upiornym spojrzeniem. Na wpół oszalałym wzrokiem, pełnym złości, nienawiści i strachu przed śmiercią. I nagle podniósł lewą rękę. Ten gest był niezrozumiały. I pełen grozy. Dopiero po tym ostatecznym wysiłku wyzionął ducha – pisała w pamiętnikach. Niektórzy sugerują że sowiecki despota został otruty. Wśród potencjalnych podejrzanych wymienia się także jego córkę.

Po śmierci ojca Swietłana straciła większość swoich przywilejów. Wyprowadziła się z Kremla. Przyjęła nazwisko matki Alliłujewa i pracowała jako nauczycielka i tłumaczka w Moskwie. Świat o niej zapomniał. W 1963 roku spotkała młodego komunistę z Indii, Brijesha Singha. Spotkali się w szpitalu. Ona przeszła właśnie operację usunięcia migdałków, on zmagał się z rozedmą płuc i chorobą oskrzeli. Alliłujewa, w ramach kuracji Brajesha, wyjechała z nim na jakiś czas do Soczi nad Morzem Czarnym. Następnie powrócili razem do Moskwy w 1965 roku, gdzie Singh rozpoczął pracę jako tłumacz. Wkrótce jednak zachorował i zmarł. Są sprzeczne dowody czy byli małżeństwem. Singh był już poprzednio dwukrotnie żonaty. Sowieckie władze nie godziły się na ten związek. Ale prawdopodobnie wzięli ślub, bo w 1967 Swietłanie pozwolono polecieć do Indii z jego skremowanymi prochami.

Ucieczka

W New Delhi Swietłanie udało się zmylić towarzyszących jej krok w krok agentów KGB. 6 marca 1967 roku pojechała do amerykańskiej ambasady i poprosiła o azyl. Jakby grom strzelił. Od czasów ucieczki wirtuoza baletu Rudolfa Nuriejewa była najznakomitszą postacią z ZSRS, która dość już miała socjalistycznej rzeczywistości i szukała prawdziwej wolności. Amerykanie mieli nie lada ambaras. Obawiali się, że przyjmując ją u siebie pogorszą relacje z Kremlem. Dlatego oficer CIA dopomógł jej w wydostaniu się z Indii do Szwajcarii, gdzie miała przeczekać największy zgiełk towarzyszący jej ucieczce. Podobno w centrali KGB planowano nawet jej zamordowanie za „zdradę”, ale na Łubiance nie zdecydowano się na to ostateczne rozstrzygnięcie, gdyż ślady prowadzące do morderców byłyby zbyt oczywiste dla całego świata. Koniec końców prezydent Lyndon B. Johnson, zgodził się – z powodów humanitarnych – przyjąć ją na swojej ziemi. Zadbał jednak by obyło się to bez zbytecznych fanfar..

Wygnania i powroty

Tak jak się zresztą tego Kreml obawiał, Alliłujewa stałą się groźnym orężem w Zimnej Wojnie. Już lądując w USA publicznie spaliła swój sowiecki paszport, potępiła swego ojca jako „moralne i psychiczne monstrum”. Zwyzywała całą wierchuszkę sowieckiej kompartii od bandy skorumpowanych pieczeniarzy oraz zrównała KGB z hitlerowskim Gestapo. Proces czterech sowieckich dysydentów nazwała po imieniu – farsą i pośmiewiskiem ze sprawiedliwości. Udzielała się w rozgłośni Głos Ameryki, a jej rodacy mogli usłyszeć w eterze jej pochwały, że życie na zachodzie jest „wolne, szczęśliwe i pełne jasnych kolorów”.

Z biegiem lat jednak jej ton stopniowo łagodniał. Coraz częściej zaczęła też życzliwiej mówić o ojcu. Najprawdopodobniej obwiniała się wręcz, że zdradziła jego idee. A ponieważ i w ZSRS częściowo rehabilitowano tyrana, Swietłanie zezwolono na kontaktowanie się z dziećmi. Jej syn Józef wydzwaniał do niej systematycznie. Kiedy jednak nie zezwolono mu odwiedzić matkę w Londynie, Swietłana wraz z 13-letnią córką Olgą przyleciały w 1984 roku do Moskwy. Teraz oczerniała tam Zachód. Twierdziła, że nie zaznała tam ani „jednego dnia prawdziwej wolności”. Żaliła się, ze była marionetką w rękach CIA.

Odzyskała obywatelstwo ZSRS. Ale po kilku „miodowych miesiącach” jej sytuacja się pogorszyła. Nie potrafiła odnaleźć wspólnego języka z synem i starszą córką , wychowanymi z ZSRS. Na dodatek Młodsza córka, Olga, kuła w oczy partyjnych ateuszy ostentacyjnie nosząc na szyi krzyżyk. Kiedy życie w Moskwie stało się nie do zniesienia, przybyszki wyprowadziły się do Tbilisi. Ale i tam nie odnalazły spokoju, ani nie oswoiły się z sowieckimi realiami. W 1986 były już znów w Ameryce.

Swietłana popadała w częściową paranoję. Żyła w biedzie: a to w domu bez wody i prądu, to w klasztorze, to znów w zakładzie dla niezrównoważonych psychicznie. Zmarła w osamotnieniu. Jej syn Józef zmarł jeszcze wcześniej, w 1991. Przeżyły ją Olga, obecnie mieszkająca w Kalifornii Pani Evans oraz Jekatierina, sejsmolog badająca wulkany na Kamczatce.

REKLAMA