Feminizm jako neuroza? Polemika i kontrpolemika

REKLAMA

Polemika Dominiki Sibigi:

Tomasz Sommer – red. naczelny „NCz!” napisał artykuł pt. „Feminizm jako neuroza” (tekst jest dostępny tutaj), w którym zanalizował postawę dwóch wojujących feministek Magdaleny Środy i Kazimiery Szczuki.

REKLAMA

Redaktor Sommer doszedł do wniosku, że jedynym powodem dla którego owe panie prezentują postawę feministyczną, a także perorują o krzywdzie kobiet jest rozwód rodziców i odejście z rodziny ich ojców. Stwierdza też ze 100% pewnością, że poglądy, jakie dzisiaj obie panie prezentują zrodziły się z poczucia traumy związanej z rozbitą i niepełną rodziną w jakiej dorastały. Nie dopuścił żadnej możliwości, że poglądy lewicowe, feministyczne czy socjalne trafiają się ludziom często z niewyjaśnionych powodów, może na skutek przeczytanych w młodości książek, albo wskutek poznania ludzi o takich poglądach, dyskusji i spotkań z nimi.

Ludzie prawicowi, wolnorynkowi również czasem się rozwodzą, ale nie robią tego dla zabawy czy z lekkomyślności (wymiana żony na młodszą i ładniejszą lub męża na przystojniejszego i bogatszego) tylko np. wtedy, kiedy z powodu wielu okoliczności dochodzi do nieodwracalnego rozpadu ich związku. I to nie musi od razu oznaczać, że ich dzieci przez nieudane życie rodzinne, brak ojca lub matki, staną się lewicowe. Przecież za feministki uważają się również kobiety wychowane w normalnych i pełnych rodzinach

Redaktor Sommer właściwie nie wiadomo skąd posiada informację o tym, że „podstawą publicznych karier pani Szczuki i Środy nie jest racjonalność, tylko poczucie krzywdy”. Dodaje też, że „wszelkie ideologie lewicowe rodzą się z poczucia krzywdy i są wyznawane przez ludzi, którzy na skutek tej krzywdy nie są do końca normalni”.
Państwo polskie w sposób nieprzemyślany, niesprawiedliwy i krzywdzący dysponuje pieniędzmi z naszych podatków. W związku z tym co stoi na przeszkodzie stwierdzeniu, iż ideologia prawicowa i wolnorynkowa narodziła się z poczucia krzywdy ciemiężonych przez państwo obywateli? Ktoś złośliwy mógłby jeszcze dodać, że w związku z tą doznaną krzywdą ludzie walczący w Polsce o wolność gospodarczą nie do końca są normalni.

Nie jest tak ani w jednym, ani w drugim przypadku. Na ukształtowanie poglądów politycznych i społecznych mogą oczywiście mieć wpływ negatywne przeżycia osobiste, ale niekoniecznie musi to być od razu wpływ decydujący.

Kontr-polemika Tomasza Sommer: Krzywda osobista i publiczna

Pani Dominiko, oczywiście że „ideologia prawicowa i wolnorynkowa narodziła się z poczucia krzywdy ciemiężonych przez państwo obywateli”. Tyle tylko, że ta krzywda jest niejako natury obiektywnej i dotyka każdego, z nielicznymi wyjątkami, podatnika. Tymczasem krzywda pań Ś. i Sz. to ich osobista krzywda, która nie jest doświadczeniem ani wszystkich, ani większości. Innymi słowy krzywda podatnika jest krzywdą „normalną”, a krzywda pań Ś. i Sz. jest krzywdą „nienormalną”. Likwidacja krzywdy powszechnej na forum publicznym jest „normalna”, a likwidowanie krzywdy osobistej poprzez narzucanie jej wszystkim innym jest nie tylko „nienormalne”, ale i szkodliwe.
Prócz tego proszę nie polemizować w taki sposób, że ja piszę „zapewne” i przedstawiam jakąś prawdopodobną hipotezę, a Pani pisze, że ja coś twierdzę „ze 100 % pewnością”. Natomiast na temat wpływu rozwodu na dzieci, zwłaszcza dziewczęta, proszę przeczytać sobie w naprawdę obszernej literaturze psychologicznej poświęconej tej sprawie. Jakby Pani dopasowała niektóre wnioski teoretyczne wypływające z patologii rodziny do życiorysów znanych feministek to byłaby Pani pewnie zaszokowana.

Fragment odpowiedzi na list p. Dominiki z tygodnika NCz!:

Nie jest tezą Autora, że problemy rodzinne (bardziej niż jakiekolwiek inne) otwierają dziecięce umysły na lewicową ideologię. Zgadzamy się, że negatywne przeżycia osobiste nie muszą mieć decydującego wpływu na dorosły światopogląd. Jednak w przypadku obu Pań raczej tak było…

Na „feminogenny” wpływ „wychowywania w dość piekielnym domu”, w którym „mama, lekarka, pracowała na dwa etaty; była bardzo dzielna, ale jako kobieta – upodlona (…), nie była przez ojca szanowana” (itd.), wskazała sama p. Kazimiera Szczuka. O tym, że wejście na drogę feminizmu stało się nowym „początkiem, potencjałem”, najbardziej znana polska feministka pisała w kontekście „ojca nastawionego na męskiego potomka”, wokół którego „wszystko się kręciło”, który „mamę obrażał przy gościach, opowiadał antysemickie dowcipy”. Oczywiście p. Kazimiera np. w wywiadzie dla „Wysokich obcasów” sprzed ponad dziewięciu lat podkreśliła znaczenie lektur, które ją zafascynowały, studiów, które ukończyła („prof. Janion stała się połączeniem mojej matki i mojego ojca, odczarowującym wszystkie straszne rzeczy z mego domu”) itp. Jednak – w oparciu choćby tylko o publicystyczną działalność p. Szczuki – trudno nie odnieść wrażenia, że jej feminizm ma swoje źródło w młodzieńczej traumie; że to „pogarda, którą czuła od ojca” i młodzieńcza „wiara w gorszość kobiet” była początkiem drogi do „lewicowej emancypacji”. Droga do feminizmu p. Magdaleny Środy również nie jest owiana tajemnicą… Wszystkim niezorientowanym w poglądach i historii p. Kazimiery Szczuki polecamy tekst z Gazety Wyborczej pt. „Feministka – wywiad z Kazimierą Szczuką” (dostępny online tutaj)

REKLAMA