Sport w służbie unijnej propagandy. Parlament Europejski apeluje o unijną flagę na trybunach i koszulkach sportowców

REKLAMA

Parlament Europejski – demokratyczna fasada dla federalizującej się Wspólnoty – przygotował dokument wzywający „narodowe drużyny sportowe państw członkowskich” do umieszczenia na koszulkach unijnej flagi obok flagi narodowej. Blisko 533 europosłów, którzy głosowali za rezolucją wezwało również władze unijnych państw do wywieszania europejskiej flagi przy okazji międzynarodowych imprez sportowych orgaznizowanych na terenie UE. Zgodnie z życzeniem eurourzędników lazurowe tło ozdobione 12 gwiazdami powinno powiewać nad trybunami nadchodzących Letnich Igrzysk Olimpijskich (Wielka Brytania) oraz Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej (Polska). Jeśli do unijnego wezwania zastosują się ministerstwa sportu i związki sportowe poszczególnych krajów również zawodnicy biorący udział w rzeczonych mistrzostwach będą występować w koszulkach z wyszytą flagą unii. Jakby przewidując niezadowolenie kibiców oraz zwłaszcza brytyjskich europosłów (to oni stanowili znaczną część 106 przeciwników uchwały) zrezygnowano z pierwotnego plan uczynienia unijnej flagi obligatoryjną na koszulkach i trybunach. Wśród zwolenników „ostemplowania” sportowców Unią znaleźli się co prawda przedstawiciele brytyjskich Liberalnych Demokratów, jednak do większości europosłów z Wielkiej Brytanii nie przemówił argument o „wypływającym z unijnej flagi przesłaniu, które dobrze oddaje idee sportu” (według oficjalnej wykładni zwartą we fladze dewizą UE jest łac. „in varietate concordia” – czyli „jedność w różnorodności”). Jak powiedział Paul Nuttall – członek europarlamentarnej grupy „Europa Wolności i Demokracji” kojarzonej w Polsce głównie z charyzmatycznym Nigelem Faragem – „pomysł to przejaw propagandy i próżności Unii”, która „nigdy nie była jeszcze tak niepopularna” jak teraz. Zdaniem Nuttalla urzędnicy zabiegają o ostemplowanie „brzydką flagą sportowych gwiazd” w nadziei, że „to zmusi ludzi do pokochania Unii”.

Idea wykorzystania sportu do unijnej propagandy nie jest nowa. W lipcu 2011 roku pomysł oflagowania brukselskim emblematem trybun i zawodników przedstawił hiszpański europoseł, członek Europejskiej Partii Ludowej (PPE) Santiago Fisas Ayxela. Przygotowany przez polityka raport „Europejski wymiar sportu”, stwierdzał, że „najlepszym sposobem na promocję Unii Europejskiej są zawody sportowe, a w szczególności mecze piłkarskie”. Dlatego „sportowcy powinni nosić na swych strojach flagę UE zamiast barw narodowych”. Unijna komisarz ds. kultury, Androulla Vassiliou podkreślała, że „rozumie jak ważną rolę sport odgrywa w tworzeniu poczucia narodowej przynależności” dlatego właśnie „należy przypominać o zjednoczonej Europie przy okazji wydarzeń sportowych”.

REKLAMA

Jeszcze w lipcu minionego roku „Rzeczpospolita” przypomniała, że Bruksela ma skuteczne narzędzie do egzekwowania „dobrowolnej” promocji Unii. Cytowany przez Rzepę brytyjski tabloid „Express” oburzał się na 63 tys. euro kary dla Uniwersytetu w Northampton za to, „że nie wywiesił unijnej flagi, mimo współfinansowania przez Brukselę remontu jednego z budynków na terenie uczelni”. Postawą do nałożenia kary był przepis nakazujący „każdej instytucji, która otrzymała ponad 500 tys. euro z funduszu regionalnego UE, wywieszenie flagi bądź zareklamowania Unii w broszurach i na swej stronie internetowej”. Na falę krytyki odpowiedział wtedy rzecznik Komisji Europejskiej, Ton van Lierop: „Nikogo do niczego nie zmuszamy. Ale kiedy dajemy komuś pieniądze, to chcielibyśmy, by o tym wspomniał”…

REKLAMA