Rutkowski: Widzimy słabe państwo, widzimy słabą policję

REKLAMA

O wydarzeniach w Sosnowcu, kosztach akcji, zachowaniu polityków i dziennikarzy oraz sporze z policją podczas poszukiwania półrocznej Madzi z detektywem KRZYSZTOFEM RUTKOWSKIM rozmawia Rafał Pazio.

NCZAS: Na każdym, kto obserwował wydarzenia w Sosnowcu, wrażenie mogła zrobić Pańska wypowiedź – rzadziej eksponowana – że w momencie gdy kwestia dotycząca śmierci Madzi była już rozstrzygnięta, policja jeszcze zamawiała kosztowną ekspertyzę dotyczącą profilu sprawcy porwania. Czy często w policji zdarzają się takie przypadki, że w podobny sposób traktuje się publiczne pieniądze?

REKLAMA

KRZYSZTOF RUTKOWSKI: To już były działania na pokaz, jednocześnie podważające nasze informacje, które w jakiś sposób przekazaliśmy. Jeśli się jeszcze szuka porywacza, a ma się sprawcę, to trzeba być albo totalnym dyletantem, albo próbować pokazać jakieś bezsensowne działania. Kiedy ludzie na to patrzyli, przestali okazywać akceptację. Szczególnie gdy zacząłem mówić publicznie o wydanych pieniądzach.

Ile Pan wydał na swoją akcję?

Działania, które były prowadzone z naszej strony, kosztowały około 15 tys. złotych, a działania policji myślę, że kosztowały około 500 tys. zł albo i więcej. Przejazdy, setki ludzi zaangażowanych do sprawy. A jeszcze zaangażowanie straży pożarnej, która też pracuje w oparciu o budżet służb mundurowych. Pewnie łącznie MSWiA wydało na tę akcję około miliona złotych.

Dlaczego aż tyle?

Trzeba sobie zadawać pytanie: w jakim celu zrobiono to, co zrobiono? Obecnie rzecznik prasowy policji mówi, że od początku podejrzewano takie wyjaśnienie sprawy, jakie ostatecznie miało miejsce. Jeśli jednak były słuszne podejrzenia, a policja nie jest podporządkowana ani rodzinie, ani mediom, powinno się pokazać swoją skuteczność, prawidłowo wykonywać swoje czynności i skutecznie działać. Do policji nikt nie miałby pretensji, że wzięła matkę zaginionej dziewczynki na przesłuchanie. Teraz policjanci prowadzący śledztwo tłumaczą się, że nie mogli być wobec niej w jakiś sposób agresywni, aroganccy – bo co by powiedziała wtedy opinia publiczna? Ciekawe, od kiedy policja jest taka delikatna. Bez przesady. Ja miałem jakieś obawy dotyczące przeprowadzenia rozmowy z matką Madzi, ponieważ była moją klientką. Ale policja jest wolna od takich stresów.

Jaką prawdę o polskiej policji, jej dobrych i słabych stronach ujawniła sprawa z Sosnowca?

Uważam, że była to mała sprawa, fikcyjne zgłoszenie na policję. Ale pokazała, jaki jest intelektualny i operacyjny deficyt w policji. Ta dziewczyna powinna być, mówiąc kolokwialnie, rozwalona podczas pierwszego przesłuchania. Trzeba było zastosować starą, sprawdzoną metodę z dobrym i złym policjantem. Wykluczać, a nie pomnażać sprawców. Katarzyna została w sumie przesłuchana tylko dwa razy.

Dlaczego działania policji były tak nieprofesjonalne?

Nie wiem, czym to można wyjaśnić, ale jestem przekonany, że harcerze zrobiliby to lepiej.

Czy długie eksponowanie tej akcji w mediach, przez kilkanaście dni, miało według Pana podtekst polityczny?

Na grobie dziecka tańczyli politycy, dziennikarze, a ja zostałem doproszony. Jednak obnażyliśmy prawdziwą, zmęczoną, niedoświadczoną twarz polskiej policji. Pokazaliśmy starca z twarzą niemowlaka. Zmęczonego starca, któremu brak szybkości i dynamiki. A niemowlak odgrywa rolę niewiedzącego, o co chodzi. Policjanci poruszali się jak dzieci we mgle. Dziś już przestali się konfrontować publicznie, bo są przegrani. Każda wypowiedź rzecznika policji, inspektora Mariusza Sokołowskiego, topi policję. To, co zostało zrobione ze mną w TVN 24 u Katarzyny Kolendy-Zaleskiej, było żenujące. Ale była to nie rzeź na mnie, ale na nich samych. Kolenda-Zaleska strzeliła sobie w kolano, a Sokołowski w policzek.

A jakim kontekście mówi Pan, że politycy tańczyli na grobie dziecka?

Widzimy słabe państwo, widzimy słabą policję, widzimy resort siłowy, tak ulubiony przez rządzących. Szkoda, że jeszcze nie włączono do akcji ABW i CBA. Okazało się, że resort siłowy to kolos na glinianych nogach, który nie daje sobie rady z tak prostym tematem.

Jak Pan odbiera zarzuty, że działa Pan na niekorzyść wizerunku policji?

Jak najbardziej prawdą jest to, że moje działania wpływają na obniżenie medialnego wizerunku policji. Policja mogła zrobić to, co zrobił kiedyś pan generał Adam Rapacki. Powiedział: „dziękuję za Jędrzeja”, który był poszukiwany przez całą polską policję, uciekł z konwoju, ośmieszył służby mundurowe. Zatrzymując Jędrzeja, strzeliłem im drugiego gola. Widać było skuteczność naszych dynamicznych działań. Można nam zarzucać różne rzeczy, ale nie można nam zarzucić braku skuteczności.

Pojawiają się także zarzuty o nieetyczne działania.

Ci, którzy mi zarzucają nieetyczną, niehumanitarną formę przesłuchania, powinni poddać się jakiemuś leczeniu. Ludzie nie widzieli przecież podczas całej tej operacji żadnej niehumanitarnej formy przesłuchania. Ta dziewczyna nie była przeze mnie przesłuchiwana, lecz prowadziłem z nią rozmowę – w sprzyjającym nastroju, o charakterze wręcz przyjacielskim. Film z tych rozmów został wyświetlony, żeby się, za przeproszeniem, towarzystwo uczyło, jak docierać do informacji, a także żeby towarzystwo mi nie zarzuciło, że wymachiwałem kobiecie pistoletem nad głową czy coś w tym rodzaju.

Wspomniał Pan generała Adama Rapackiego, który niedawno odszedł ze służby. Jak Pan ocenia to, że w ostatnim czasie odeszło z policji wiele osób pełniących funkcje kierownicze?

Dla premiera Tuska jest to odcinanie rąk w zdrowym organizmie. Zwalnianie funkcjonariuszy z dużym doświadczeniem, liczba wolnych wakatów na komendantów wojewódzkich jest przerażająca. To odcinanie dłoni policji, która musi być skuteczna. Tego od niej wymaga społeczeństwo. Pozbywanie się dobrych ludzi pokazuje, że państwo zaczyna się robić coraz słabsze.

Gdy prezentowano Pana w mediach, bardzo często przywoływano Pańską służbę w ZOMO. Czy te nawiązania odbiera Pan jako próbę obniżenia wiarygodności?

Szczerze mówiąc, mało mnie to obchodzi. Żyłem w czasach, kiedy była taka służba. Gdybym dziś rozpoczynał pracę, poszedłbym do oddziałów prewencji.

Czy widzi Pan możliwość naprawienia tego osłabionego systemu bezpieczeństwa państwa opartego na pracy służb mundurowych?

Trzeba koniecznie coś zrobić. Sytuacja w Sosnowcu, śmierć sześciomiesięcznego dziecka, która wstrząsnęła całym krajem i odbiła się echem w Europie, ośmiesza polską policję. W gazetach francuskich i niemieckojęzycznych pisano m.in.: „detektyw Krzysztof Rutkowski na wygnaniu”, „detektyw ośmiesza polską policję”. To jest kontekst oceny Polski w Europie i świecie.

Czy podejmuje się Pan odnajdywania i sprowadzania osób, które są poszukiwane przez polski wymiar sprawiedliwości?

Są tego przykłady. I robimy to za darmo. Chociażby przywołany tu Jędrzej, ale także zabójca pani notariusz z Oświęcimia i wielu innych groźnych bandytów było przez nas zatrzymywanych. I teraz będzie kolejny.

(zdjęcie za http://www.detektywrutkowski.pl/)

REKLAMA