Lekcja seksu w gdańskim gimnazjum. 15-latki naciągały prezerwatywę na marchewkę pod okiem tajemniczej fundacji

REKLAMA

Od Czytelnika (adres email i dane osobowe do wiadomości redakcji) otrzymaliśmy list, który pokazuje, że polska szkoła coraz mniej liczy się z opinią rodziców, a postępowa indoktrynacja pojawia się na coraz wcześniejszych etapach edukacji. Korespondencję publikujemy, aby wzmóc czujność wśród Czytelników, których pociechy już uczęszczają do państwowych, edukacyjnych fabryk.

„Moja córka jest uczennicą 2 klasy gimnazjum w Gdańsku. Kilka dni temu miało miejsce w szkole bulwersujące wydarzenie. W ramach lekcji „wiedzy o społeczeństwie” odbyła się skandaliczna lekcja wychowania do życia w rodzinie, nazywając rzecz po imieniu – do życia seksualnego. Nikt nie pytał rodziców o zgodę. Zbulwersowani rodzice dzwoniąc do dyrektora dowiadywali się, że ten nie miał pojęcia o przekazywanych dzieciom treściach. Kto więc wydał zgodę jakiejś tajemniczej fundacji na te zajęcia? Treści te wywołały wzburzenie wśród dzieci, którym kazano naciągać prezerwatywy na marchewki i uczono antykoncepcji jakby to było normą wśród 15-latków. Oczywiście wystosujemy pismo protestacyjne do dyrekcji ale może ktoś z redakcji podpowie jak poprowadzić te sprawę, by podobne sytuacje się nie zdarzały. Czy złamano tu jakieś przepisy prawa, na które moglibyśmy się powołać? Sprawę już udało się troszkę nagłośnić w mediach katolickich ale jako piewca idei wolnościowych i wierny od ponad 20 lat czytelnik Najwyższego Czasu! chcę też na Waszych łamach ostrzegać przed tym co „oni” robią naszym dzieciom.”

REKLAMA

Zdaniem naszego redakcyjnego kolegi (nauczyciel w jednym z warszawskich liceów) „zajęcia z seksu” albo były samowolką nauczycielki „wiedzy o społeczeństwie” (to ona powinna się tłumaczyć przed rodzicami i dyrekcją szkoły) albo godzinę lekcyjną oficjalnie przeznaczono na przedmiot „wychowanie do życia w rodzinie”. W tej drugiej sytuacji uczniowie mogą uczestniczyć w zajęciach TYLKO jeśli rodzice nie wyrazili sprzeciwu (szkoła ma obowiązek zapytać ich o zgodę!) Podstawę prawną stanowi m.in. rozporządzenie Ministerstwa Edukacji Narodowej z dnia 23 grudnia 2008 r. w sprawie podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz kształcenia ogólnego w poszczególnych typach szkół (Dz.U. z dnia 15 stycznia 2009 r. Nr 4, poz. 17) oraz rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 12 sierpnia 1999 r. (Dz. U. Nr 67, poz. 756, z 2001 r. Nr 79, poz. 845 oraz z 2002 r. Nr 121, poz. 1037).

Oczywiście jest możliwe, że postępowa nauczycielka udostępniła swoją godzinę lekcyjną zaprzyjaźnionej organizacji (nasz Czytelnik z jednej z podwarszawskich miejscowości miał podobną sytuację – dyrekcja nie wiedziała o niczym) Takie nieoficjalne „wychowanie do życie w rodzinie” często ukrywa się pod płaszczykiem „zajęć uświadamiających zagrożenia współczesnego świata” (np. problem zakażeń wirusem HIV itp.)

Uczulamy czytających nas rodziców na problem! Sprawie przyjrzymy się bliżej!
Czy Państwo również mieliście do czynienia z podobną sytuacją?

REKLAMA