Kuberka: Fantastyka jest wielkim szczęściem dla Polski

REKLAMA

Konwenty fantastyczne, czyli festiwale twórców i miłośników każdego gatunku fantastyki, to duma i chwała polskiego fandomu. Zloty stają się z roku na rok coraz popularniejsze i gromadzą rzesze uczestników.

W ostatni weekend marca padł nowy rekord frekwencyjny na Pyrkonie 2012 w Poznaniu. Do stolicy Pyrlandii na Ogólnopolski Festiwal Miłośników Fantastyki Pyrkon, organizowany na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich (MTP), zjechało się ponad 6,5 tys. fanów fantastyki. – To absolutny rekord Polski w kategorii imprez fantastycznych – informuje Jakub Orłowski ze Stowarzyszenia Klub Fantastyki Druga Era, Media & Event Manager Pyrkonu. W trakcie całego Pyrkonu były realizowane badania dotyczące czytelnictwa literatury fantastycznej. W punkcie informacji konwentu dowiedzieliśmy się, że badaczy z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i Uniwersytetu Warszawskiego odwiedziło dużo osób i wypełniło ankiety.

REKLAMA

Fandom to mój dom

Pierwszych uczestników Pyrkonu w pobliżu dworca i blisko mieszczących się MTP można było zauważyć już w czwartek popołudniu. Ale dopiero w piątek, w dniu startu imprezy, w iście księżycowy krajobraz rozkopanego do granic nieprzejezdności Poznania, z okazji Euro 2012, wysypali się z pociągów konwentowicze – fani fandomu z całej Polski. – „Jadę na podłodze koło drzwi wagonowych, wypruta fizycznie i emocjonalnie. Straciłam cały dzień Pyrkonu, idę się wyspać i dotrę jutro” – przesłała nam SMS-a Monika Natkaniec, trzydziestolatka jadąca z Warszawy. To jedna z wielu pięknych dziewczyn i w przeważającej mierze długowłosych mężczyzn uczestniczących w zlocie. Większość stanowiły osoby w wieku od 18 do 25 lat, najczęściej w czarnych tiszertach, spodniach moro, glanach, z plecakami i przywieszonymi do nich karimatami oraz z gitarami na ramionach. Byli również fani na wózkach. Jedna z malowniczych par niosła na konwent wielki czarny topór. Najprawdopodobniej chcieli zaprowadzić porządek w platformerskim Poznaniu. Nawet Marcin, pracownik obsługi technicznej konwentu z MTP, ubrał się w mundur polskiego żołnierza i z bronią maszynową przy boku strzegł porządku i spokoju na granicach lądowych, powietrznych i morskich Pyrlandiopospolitej. Wijąca się kolejka fanów przypominała ogon smoka. Do kilkunastu kas, w których wolontariuszki nie nadążały z wydawaniem biletów, identyfikatorów, „Pyrgazetki”, programów i akredytacji, stała długa kolejka. W szczycie osiągnęła długość do 50 metrów w linii prostej i ciągnęła się po rozkopany horyzont Poznania. W sobotę ludzie ciągle napływali. Zabrakło identyfikatorów i opasek przypinanych obcęgami do nadgarstków dłoni. – Musieliśmy sięgnąć po opaski z sierpniowego Polconu, czyli ogólnopolskiego konwentu fantastyki – powiedziała nam Ela Szulc, urodziwa 40-latka, uczestniczka i pracująca przy Pyrkonie. Jedynym irytującym momentem Pyrkonu jest konwentowe „hajlowanie” przed gżdaczami-ochroniarzami. Polega ono na podnoszeniu ręki i pokazywaniu konwentowej bransolety za każdym razem, gdy przemieszczamy się z jednej hali do drugiej. Naprzeciwko wejścia na teren Pyrkonu uwagę stojących w kolejkach konwentowiczów zwracał kultowy napis na przychodni psychiatrycznej „Uwolnić zatrzymanych”. Naprzeciw, obok, w oknie targowego komisariatu policji śmieszyła wyblakła od promieni słonecznych reklama „Zostań policjantem”. Mimo to chętnych do wstąpienia do służby wśród fanów fantastyki nie było widać. Natomiast spektakularny werbunek prowadziła grupa średniowiecznych słowiańskich rekonstruktorów. Barwnymi pojedynkami na miecze zachęcali do wstąpienia i „znalezienia swojego miejsca w szeregu”. Można mieć pewność, że miecze i rynsztunek, który kupisz u nich, nie zawiedzie, gdy będziesz walczył w imię Boga, Honoru i Ojczyzny. Choćby to miał być tylko i aż honor pięknej białogłowy.

Fantastyczny odpust

– 1067 stołów i ławek uginało się pod tysiącami książek, gier planszowych i karcianych, odzieży i gadżetów – informował rozentuzjazmowany Orłowski. Z fantastycznego pret-a-porter, czyli konfekcji gotowej do noszenia, każda kobieta mogła wybierać jak w ulęgałkach. Biżuteria, gorsety, przypinki i talia kart dla… koneserów/rek estetycznej erotyki. Natomiast z kolekcji haute couture kostiumy szyte na zamówienie można było podziwiać na modelach przemykających po konwencie. Na stoiskach można było również nabyć brązowe koszulki z gen. Jaruzelskim i napisem „Teleranka nie będzie”. Można też ubrać się było w koszulkę z logo Pewexu. Wszystkie w cenie 35 złotych. Klimat „wojennych” lat 80. uzupełnia wielka maskotka robota-beczki o imieniu R2-D2 (czytaj artiu) za 100 złotych.

Fantastyka to od dawna nie tylko literatura. – W czasie imprezy przeprowadzone zostało 580 punktów programu ze wszelkich gałęzi fantastyki. Imprezę odwiedziło prawie 100 dziennikarzy z mediów mainstreamowych oraz branżowych. W największym jak dotąd turnieju League of Legends liderem została grupa Meet Your Makers. Za pośrednictwem internetu rozgrywki były śledzone przez tysiące osób – ciągnie Orłowski. Na konwencie powodzeniem cieszyły się LARP-y (Live Action Role Play). To gry, w których odgrywa się postacie i wykonuje zadania przygotowane wcześniej przez organizatora. Do wzięcia w LARP-ie „Walcz o wolność” zapraszała postać przypominająca skrzyżowanie Wałęsy z Tuskiem, z cygarem w ustach, pan i władca bananowej republiki „El Presidente del Guamar”.

Na konwencie premierę miała też gra „Veto! Szpiedzy i dyplomaci”, nawiązująca do czasów sarmackich i walki wywiadów trzech zaborczych potęg na polskich dworach królewskich, magnackich i szlacheckich. Natomiast do rodziców najmłodszych miłośników gatunku skierowana była oferta letniego wyjazdu na obozy fabularne do Poronina. Miejscowość znana z bywania tam Lenina i zlotów „Naszości” Piotra Lisiewicza od 10 lat stała się twierdzą fantastyki. Warto podpowiedzieć młodym ludziom Kościoła i laikatowi, że na konwencie był wyraźnie widoczny brak ludzi Kościoła i symboli religijnych.

Może przydałby się jakiś wzorowany na „Przystanku Jezus” odpowiednik „Pyrkon Jezus”. W ogóle to mało eksploatowany teren i temat przez polski Kościół i literaturę. Dlaczego prawie wcale nie ma bohaterów biblijnych przedstawionych w konwencji science-fiction i fantasy? Mogłaby to być doskonała edukacja i wychowanie. Dla niewierzących i antyklerykałów może to być fantastyka o tematyce biblijnej, ale dla katolików – teren do dyskretnej pracy misyjnej. Na razie niszę zagospodarowuje Jacek Piekara z „Ja, inkwizytor”, opowiadającej o Chrystusie mścicielu. Na szczęście chwalebnym wyjątkiem na Pyrkonie była premiera „Fausterii”, psychologiczno-metafizycznej powieści poznaniaka Wojciecha Szydy.

Fantastyka jest wielkim szczęściem dla Polski

– W konkursach rozdaliśmy nagrody o wartości ponad 45 tys. zł – opiewa wspólny sukces Jakub Orłowski. Pyrkon to mocny początek sezonu zlotów. Stanisław „Sdek” Dębicki, organizator majowego Puckonu, obiecuje „Pot, Bul i Kref”. Z plakatów spogląda na nas uśmiechnięta, wąsata podobizna prezydenta Komorowskiego, a imprezę poleca Adam Małysz. W kolejce czekają: czerwcowy Międzynarodowy Festiwal Fantastyki na zamku w Nidzicy, toruński Copernicon i sierpniowy ogólnopolski konwent konwentów Polcon we Wrocławiu. W tym roku gościem specjalnym będzie Erich von Däniken, który żyje od lat 80. z tego, że udowadnia, iż Ziemia kiedyś była we władaniu kosmitów. Odbędzie się gala najważniejszej polskiej nagrody w świecie fantastyki literackiej – im. Janusza Zajdla. Tradycyjnie gościem będzie Jadwiga Zajdel, wdowa po wielkim pisarzu. Sezon zamknie listopadowy Falkon w Lublinie.

Fantastyka to chyba jedyna dziedzina popkultury, w której twórcy i fani są ze sobą po imieniu. Fantastyka ogólnie obywa się bez dotacji publicznych. Tworzą ją tzw. misie, czyli biznesy małe i średnie; ludzie, dla których jest to przede wszystkim życiowa pasja. Branża fantastyczna, która jest generalnie antysalonowa, jest fenomenem i ma w Polsce długą i chwalebną tradycję.

Początki polskiej fantastyki sięgają XIX wieku i czasów zaborów. Bohater „Dwudziestu tysięcy mil podwodnej żeglugi” Juliusza Verne’a miał być Polakiem, ale dzięki przytomnej interwencji rosyjskiej ambasady w Paryżu pisarz zmienił jego narodowość. Niewątpliwie pierwsze próby literatury fantastycznej w wykonaniu Adama Mickiewicza były projekcją fantazji narodu zniewolonego, marzącego, by się wyzwolić. Dużo później był Jerzy Żuławski ze swoją odyseją kosmiczną „Na srebrnym globie”. Przeszło sto lat temu, w 1911 roku, Konstanty Ciołkowski, uznawany za pioniera kosmonautyki-astronautyki, zasłynął stwierdzeniem: „Ziemia jest kolebką ludzkości, ale nie można spędzić w kolebce całego życia”. Dlatego można zaryzykować twierdzenie, że Polacy wnieśli duży i poważny wkład w rozwój nowoczesnej fantastykę, podobnie jak żydowscy emigranci z Galicji i zaboru rosyjskiego w rozwój Hollywood. Po wojnie odrodzenie polskiej fantastyki – mimo wybitności Stanisława Lema, niemożliwej do wyobrażenia sobie przez Philipa K. Dicka, według której Lem miał nie istnieć i był wytworem tajnych służb – na dobre nastąpiło w latach 80. I znów gdyby nie polityka i historia, zapewne polska fantastyka – zwłaszcza ta socjologiczna spod znaku Janusza A. Zajdla i filmów socjalizującego do dziś Piotra Szulkina – byłaby inna i nie tak inspirująca.

– Fantastyka jest wielkim szczęściem dla Polski, jakie dostaliśmy w czasie marnym – powiedział na Pyrkonie 2012 Maciej Parowski, redaktor wszech czasów „Nowej Fantastyki”, której w tym roku na jesieni stuknie 30 lat. W latach 80. zaczęły ukazywać się powieści diagnozujące polskie tu i teraz w kosmicznym kostiumie oraz zaczął wychodzić komiks „Funky Koval”. To wtedy w całym kraju zaczęły powstawać fankluby i narodził się polski fandom. Do dziś ci ludzie wraz z kolejnymi pokoleniami młodych fascynatów animują polskie życie science-fiction i fantasy. Kolejnym przełomem dla polskiego ruchu science-fiction był rok 1989. Wraz z narodzinami wolności polska fantastyka musiała znaleźć sobie na nowo miejsce w polskim krajobrazie oraz wymyślić nowe tematy i światy do twórczej eksploracji. Tu bez wątpienia sukces „Wiedźmina” Andrzeja Sapkowskiego, erudycja Jacka Dukaja i metapolityczność Lecha Jęczmyka i Rafała Ziemkiewicza umożliwiły odrodzenie całego gatunku i ruchu. Czy w przyszłym roku padnie kolejna bariera ludzka na Polconie? Dzięki fanom ten festiwal jest gotowy na kolejny rekord.

REKLAMA