Płużański: Nawrócony żydożerca

REKLAMA

W II RP wywołał największą wojnę polsko-żydowską. Ignorant, fałszerz, kłamca, a przede wszystkim zwolennik „Protokołów Mędrców Syjonu”. „Jeden z czołowych katolickich propagatorów antysemityzmu w okresie międzywojennym w Polsce” (Wikipedia). Poglądów nie zmienił nawet w czasie okupacji, kiedy Niemcy mordowali Żydów. Tylko czy to cała prawda o księdzu profesorze Stanisławie Trzeciaku, jednym z najsławniejszych w duchownych w przedwojennej Polsce?

Władysław Bartoszewski napisał, że „dla wielu był on sztandarowym człowiekiem, którego wystąpieniami publicystycznymi uzasadniali swoje antysemickie poczynania”. A profesor Leszek Kołakowski: „Między rozmaitymi odmianami antysemityzmu zachodzi tylko różnica ilościowa, różnica stopnia. (…) Umiarkowany antysemityzm sanacji w tej urzędowej postaci, choćby ograniczony do »ekonomicznego bojkotu« kupców żydowskich, podtrzymywał i podsycał aurę, w której rozkwitały Falangi, księża trzeciakowie, późniejsi donosiciele gestapo i szantażyści okupacyjni”.

REKLAMA

Agent Gestapo ratuje Polaków

O co chodzi z tym donoszeniem? Otóż krążyły (i krążą do dziś) legendy, że jako agent Gestapo ks. Trzeciak donosił na cichociemnych. Chciał też powołać polską partię narodowo-socjalistyczną, a nawet proniemiecki rząd. Czy to prawda? W dokumentach czytamy, że pomagał represjonowanym… Polakom, ponieważ miał chody u Niemców, którzy mieli go cenić jeszcze sprzed wojny. Na plebanii kościoła św. Antoniego w Warszawie (przy ul. Senatorskiej) zorganizował punkt żywieniowy Rady Głównej Opiekuńczej (prowadziła go jego gospodyni Helena Rokossowska – siostra Konstantego, późniejszego „marszałka Polski”). Za pośrednictwem Niemców potrafił zdobyć dodatkowe przydziały żywności, którymi dzielił się z biednymi oraz ukrywającymi się u niego oficerami Wojska Polskiego. Wielu z nich wyciągnął z więzienia (m.in. na Pawiaku).

1 sierpnia 1944 roku przyjął na plebanię wielu księży i sporą grupę osób świeckich. W schronie kościoła ludność mogła chować się przed nalotami. 8 sierpnia ocalił domowników i przybyszów od akcji pacyfikacyjnej, okazując oficerowi niemieckiemu otrzymane przed wojną odznaczenia. Jednak Niemcy tak go cenili, że w końcu go zabili. Ksiądz Stanisław Trzeciak zginął od niemieckiej kuli w czasie Powstania Warszawskiego, 9 sierpnia 1944 roku. Zginął wraz z osobami, które ukrywał w kościele św. Antoniego.

A było to tak. Hitlerowcy zagonili ich do rozbiórki powstańczej barykady na pl. Teatralnym. Ks. Trzeciak odmówił, żądając rozmowy z oficerem niemieckim – bezskutecznie. Po rozebraniu barykady Niemcy poprowadzili grupę w kierunku ul. Alberta Króla Belgów. Wówczas „padł strzał, który śmiertelnie ugodził proboszcza”.

Antysemici – znawcy Talmudu

Wikipedia pisze dalej (bez powołania się na jakiekolwiek źródła): „Ksiądz Trzeciak sympatyzował z antysemicką polityką hitlerowską. (…) Był uważany przed wojną za czołowego teoretyka akcji antyżydowskiej w Polsce”. Ale sami autorzy wpisu nie mają pewności, bo następne zdania brzmią: „Niektóre źródła kościelne podają, że należał do krytyków polityki nazistowskich Niemiec. Twierdził m.in., iż ideologia narodowosocjalistyczna jest przesiąknięta duchem żydowskim, a rasizm jest koncepcją wprost zaczerpniętą z „ducha Talmudu”. W następnej części notki mamy już totalne pomieszanie pojęć: „Stanowisko to nie przeszkodziło Trzeciakowi wyrażać uznania dla niektórych rozwiązań zmierzających do usunięcia Żydów z Niemiec, jednak miało to miejsce w latach 30., czyli w okresie, gdy antysemicka polityka Adolfa Hitlera ograniczała się do mniej lub bardziej dotkliwych prześladowań i nie pokazała jeszcze światu swego ludobójczego oblicza. Jednocześnie współpracował z hitlerowskim Instytutem Badania Problemów Żydowskich”.

Przyjrzyjmy się bliżej osobie księdza

Stanisław Trzeciak urodził się w 1873 roku w Rudnie Wielkiej w rodzinie chłopskiej. Ukończył gimnazjum w Rzeszowie, seminarium duchowne w Przemyślu, studia teologiczne we Fryburgu, w Wiedniu, Rzymie, Krakowie i Jerozolimie. W latach 1907-1918 był profesorem Akademii Duchownej w Petersburgu. Międzywojenna prasa żydowska uważała go za ucznia innego profesora tej uczelni, ks. Justyna Pranajtisa – jak pisała, jednego z największych antysemitów. W kręgach naukowych ks. Pranajtis miał z kolei opinię jednego z największych wśród duchownych katolickich znawców Talmudu. Podobną estymą cieszył się później ks. Trzeciak, a jeśli chodzi o jego antysemityzm, współpracował z czasopismem „Monumenta Judaica”, które tworzyli profesorowie-chrześcijanie i profesorowie-rabini. Jego talmudyczne kompetencje zaczęto podważać dopiero później, ale o tym za chwilę. Sam ks. Trzeciak tak pisał o swoim antysemityzmie: „W czasie wojny światowej Żydzi jako jeńcy wojenni w Petersburgu, przychodząc do mnie z prośbą o pomoc, mówili: „to jest nasz ksiądz”. Z Żydami za granicą, nawet z Rabinami byłem w dobrych stosunkach, miałem nawet wykład w synagodze”.

W tym samym okresie współzakładał Polskie Towarzystwo Pomocy Ofiarom Wojny. Po powrocie do kraju brał udział w obronie Lwowa. W 1921 roku był inicjatorem akcji pomocy dla dzieci powracających z Rosji. Od 1928 roku był rektorem kościoła św. Jacka w Warszawie (wówczas napisał większość swoich książek – w sumie kilkanaście pozycji), a od 1938 roku proboszczem parafi i św. Antoniego (tej, w której chronił w czasie wojny ludność przed Niemcami). Był również jednym z założycieli prometejskiej placówki – Instytutu Wschodniego w Warszawie.

Bolszewizm

X. Stanisław Trzeciak w gabinecie
Poglądy ks. Stanisława Trzeciaka w kwestii żydowskiej ewoluowały po rewolucji bolszewickiej. Wtedy zgodził się ze słynnymi „Protokołami Mędrców Syjonu”, że istnieje światowy spisek żydowski przeciwko cywilizacji łacińskiej i katolicyzmowi, którego celem miało być zdobycie władzy nad światem. „Potwierdza się to szczególnie w Rosji, którą żydzi zniszczyli, zrabowali i ujarzmili, którą dotąd rządzą. Nic więc dziwnego, że całą siłą prą do wywołania rewolucji światowej. (…) Bolszewizm to nie choroba dusz, ale wielkie oszustwo żydowskie, a kto mówi o komunizmie, a nie mówi o żydach, ten nie ma wprost pojęcia, co to jest komunizm, bo komunizm i judaizm to obecnie prawie równoznaczne pojęcia”. W książce „Mesjanizm a kwestia żydowska” wykazywał na podstawie pism żydowskich, głównie Talmudu, że Żydzi oczekiwali i oczekują, iż Mesjasz przyjdzie jako potężny król, który zniszczy narody – gojów – i założy wszechświatowe królestwo żydowskie. Odnośnie spraw polskich uważał, że Żydzi „wyszydzają w społeczeństwie polskim wszystko, co polskie, katolickie i narodowe, by osłabić w Polsce to, co tworzy spójnię państwa i narodu, by rozłożyć przez wywrotową działalność nasze Państwo od wewnątrz i by je zniszczyć”. Do walki tej wykorzystują „płatnych szabesgojów”. Żydzi byli, jego zdaniem, czwartym zaborcą Polski. Nie tylko szabesgoje, ale wszyscy ci, którzy „zachowują się biernie i neutralnie, usprawiedliwiając swoją w tej kwestii bezczynność, niby chrześcijańską miłością bliźniego, przyczyniają się żydowskiego zwycięstwa”.

Podwójna etyka

Talmudyczne kompetencje ks. Trzeciaka zaczęto podważać w latach 30. Powód: był jednym z głównych przeciwników żydowskiego uboju rytualnego – szechity. W skrócie polegało to na tym, że rzezak (szojchet) musiał zarżnąć przytomne zwierzę jednym szybkim cięciem przez gardło, przy użyciu specjalnego, długiego, ostrego noża, co musiało doprowadzić do całkowitego wykrwawienia. Metoda wykluczała wcześniejsze ogłuszenie czy uśpienie ofiary lub rażenie jej prądem. Szechitą zajął się polski Sejm, powołując księdza na jednego z rzeczoznawców (w końcu specjalista od Talmudu). Warto przyjrzeć się dokładniej tej sprawie, bo wywołała ona największą wojnę polskożydowską – nie tylko w Sejmie, ale w całym życiu politycznym II RP. Ks. Trzeciaka zaatakowała niemal cała społeczność żydowska – nie tylko ortodoksi, ale także syjoniści i bundowcy. Dr Gedalja Rozenman, rabin Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Białymstoku, pisał: „Jak ongiś w czasach biblijnych Balak, król Moabitów, zawezwał Bilema, wroga narodu Izraelickiego, by ten naród przeklął, tak zawezwano tym razem »uczonego żydoznawcę« księdza Trzeciaka, by oczerniając Talmud, ubój rytualny, a razem z nim żydostwo polskie, dał hasło do walki. Ksiądz dr Stanisław Trzeciak wywiązał się »świetnie« ze swego zadania”. W „Naszym Przeglądzie” – żydowskim dzienniku wydawanym w języku polskim – żydowski genealog Mateusz Mieses (14 marca 1936 r.) napisał: „Trzeciak odkrył, że ubój rytualny jest niepotrzebny dla zbawienia duszy Żyda. (…) Rabini siwobrodzi, którzyście swe życie strawili nad foliantami, wy wszyscy błądziliście i w błąd wprowadzaliście innych. Rzezacy do domu, na urlop. Szafy z księgami traktującymi o przepisach uboju, na opał. Przekropić gruntownie wszelkie koszerne naczynia na trefne i korzystać jak najszybciej z konsumowania tłustych zadków. (…) Zbliż się przemiana wartości, Wiosna Ludów. A na wsi będzie raj! (…) Utopia Tomasza Morusa wejdzie w życie. Nastąpi koniec kryzysu, pacyfikacja Europy. (…) Jednym zamachem naukowym fi nis szechitae kres największej przeszkody w rozwoju ludzkości”.

Żydowski senator Mojżesz Schorr uznał, że publiczna dyskusja w Sejmie na temat uboju miała „wywołać widmo średniowiecza ku uciesze gawiedzi, ku poklaskom ulicy i ku poniżeniu dostojeństwa naszego wyznania i godności naszego narodu”. Inny senator, Jakub Trockenheim, uważał, że ks. Trzeciak „skwapliwie skorzystał z okazji, by miotać oszczerstwa i potwarze na wiarę [Żydów – przyp. T.M.P.]”, i podeptał jedno z przykazań dekalogu: „Nie świadcz o bliźnim fałszywego świadectwa”. „Jest to smutny paradoks, że religii, która dała światu dekalog, która pierwsza głosiła światu zasady etyki i humanitarności, odważają się zarzucić okrucieństwo i barbarzyństwo”. Ksiądz Trzeciak odparowywał, że Żydzi uważają za antysemitów wszystkich, którzy występują przeciw ich barbarzyńskim przepisom, w tym ubojowi rytualnemu. Jego zdaniem, Talmud stosuje podwójną etykę nie tylko w stosunku do ludzi, inaczej traktując swoich i gojów, ale również wobec zwierząt – jeśli należą do gojów podlegają innym przepisom, żyd nie musi być dla nich humanitarny. Talmud – pisał – prócz nielicznych wyjątków, „jako całość, jako kodeks życia i kodeks prawa jest jedynym w swojej potworności i niedorzeczności”. Prawa te miały oddzielić Żydów od innych narodów i przez to ich wywyższyć.

Barbarzyński zabobon

Skąd wzięły się ataki na księdza? Trzeciak pisał: „nie chcę mieszać się do tych praktyk, uchodzących za religijne innego wyznania, bo one innym nie szkodzą”. Za szkodliwy uważał właśnie ubój rytualny („Ubój rytualny w świetle Biblii i Talmudu”). Przede wszystkim wywodził, że nie jest on przepisem religijnym: „prawo Mojżeszowe nie mówi nic o uboju zwierząt”, że szechitę wymyślili rabini dopiero w Talmudzie: „Żydostwo, zasklepiwszy się w podaniach ustnych, większą do nich przykładało wagę niż do prawa Mojżeszowego i nazwom starotestamentalnym zaczęło inne podawać znaczenie, niż je pierwotnie posiadały”. Z drugiej strony ks. Trzeciak zauważał, że Żydzi dopuszczają przecież postęp w swoich praktykach (np. przestali pić krew i jeść członki z żywych zwierząt), na czym religia żydowska nie tylko nie ucierpiała, ale tylko zyskała. Wysnuwał stąd wniosek, że jeśli Żydzi mogli się odzwyczaić od dawnych zwyczajów, mogą to zrobić również w przypadku szechity. Odzwyczajenie się od uboju rytualnego nie doprowadzi bowiem do upadku religii (tak jak było to w poprzednich przypadkach), a przejście do uboju mechanicznego jest łatwiejsze niż niegdyś odejście od dawnych praktyk. „Od czasu, kiedy synowie Izraela biegali po pustyni Arabskiej za swoimi owcami, ludzkość już znacznie postąpiła naprzód i ten zwyczaj (…) nazywa dzisiaj z obrzydzeniem barbarzyństwem”.

Dlaczego, zdaniem ks. Trzeciaka, było to barbarzyństwo? Dowodził, że szechita jest niehumanitarna (zwierzęta bardziej cierpią niż podczas innych metod uboju) i antysanitarna (przeprowadzana w brudnych rzeźniach). A przede wszystkim to haracz, jaki muszą płacić Żydom chrześcijanie: „wszyscy Polacy pracują na Żydów za ich barbarzyńskie znęcanie się nad zwierzętami przy uboju rytualnym. Pracuje rolnik, pobierając niskie ceny za bydło, i pracuje każdy konsument mięsa”, płacąc zawyżone stawki. Przy pomocy uboju rytualnego „żydzi wyciągają ze społeczeństwa polskiego około pół miliarda zł rocznie przez zmonopolizowanie handlu mięsem, bydłem, skórami, wyprawą skór i odpadkami rzeźnianymi”. Wniosek: „dzięki propagandzie prowadzonej przez prasę zrozumiało społeczeństwo polskie, (…) że rozchodzi się tu o połączone z ubojem rytualnym zyski, a nie przepis religijny”.

Monopol Żydów w branży mięsnej miał powodować, że 95-100 proc. bydła było ubijane rytualnie, a dochody z tego uboju stanowiły blisko 50 proc. wszystkich dochodów żydowskich gmin wyznaniowych w II RP. Trzeciak konkludował, że ubój rytualny jest „ohydą dwudziestego wieku, która zadaje niepotrzebnie tyle tortur zwierzętom, poniża człowieka, a Boga obraża” – i postulował „bezwzględne jego zniesienie, jako barbarzyńskiego zabobonu, nie mającego nic wspólnego z prawem Mojżeszowym”.

Pierwszeństwo mają Żydóweczki

Hilel Seidman pisał, że „wyśmiewanie i profanowanie religii i rzeczy będących dla milionów ludzi największą świętością zasługuje na wzgardę”, ale też na sprawę sądową. I rzeczywiście, Żydzi chcieli postawić ks. Trzeciaka przed sądem za wyszydzanie uczuć religijnych. Co na to ks. Trzeciak? „Żydzi zawsze powołują się na prawodawstwo Mojżeszowe, gdy nie mogą jakiegoś przepisu udowodnić. Mówią wtedy, że Mojżesz ustnie otrzymał polecenia od Boga i te przekazał dalszym pokoleniom. Rabini, nie mogąc znaleźć dowodu na to, iż ubój rytualny jest zapisany w Biblii, jako argument w sprawie potrafią tylko nazwać mnie ignorantem i zaskarżyć do sądu za obrazę ich religii”. Powoływał się przy tym na księgę Sanhedrin 59a: „Jeśli goj zajmuje się Torą, zasługuje na śmierć, bo znaczy: naukę oddał nam Mojżesz w dziedziczne posiadanie”.

Z sądu nad ks. Trzeciakiem nic nie wyszło, ale podobno Żydzi – przed jego wystąpieniem na komisji sejmowej – chcieli mu wykraść jego referat (policja nie wykryła sprawców). 1 stycznia 1937 roku ks. Trzeciak odniósł sukces, ale tylko częściowy. Sejm nie zakazał uboju rytualnego, lecz tylko ograniczył jego wykonywanie dla potrzeb religijnych.

Ale nie tylko o szechitę chodziło. W książce „Program światowej polityki żydowskiej, konspiracja i dekonspiracja” ksiądz nakreślił swój główny cel: „Jako gospodarz mamy prawo wymówić miejsce szkodliwym i wrogim sublokatorom, którzy brutalnie i zachłannie narzucają się nam na gospodarzy”. „Żydzi muszą wyjść z Polski, bo oni są nieszczęściem narodu”. Mimo tych publicystycznych uogólnień nigdy jednak nie domagał się emigracji wszystkich Żydów, szczególnie ceniąc sobie „propaństwowych” ortodoksów. Mimo nawoływań księdza, władze nie były zainteresowane pozbyciem się mniejszości żydowskiej, stosując raczej zasadę: „walka ekonomiczna i owszem, ale krzywdy żadnej” (słowa premiera Felicjana Sławoj-Składkowskiego). W marcu 1939 roku Sejm znowelizował ustawę o uboju rytualnym – został on zakazany całkowicie. Jednak nigdy nie weszła ona w życie – jej ratyfikowanie przez Senat uniemożliwił wybuch wojny. Czyli ks. Trzeciak poniósł klęskę na całej linii. Ale oświecony historyk Janusz Tazbir napisał: „Do końca życia wierzył zapewne w imperialne ambicje Mędrców Syjonu; nic nie wskazuje na to, aby pod wpływem holocaustu zmienił swe zapatrywania w kwestii żydowskiej”.

Tylko czy na pewno? Dla niektórych „badaczy” dowodem na kolaborację księdza z Niemcami mają być plakaty z cytatami z jego przedwojennych książek, nawołujące do walki z Żydami i komunistami. Tymczasem ks. Stanisław Trzeciak Żydom… pomagał. Relację przywołuje Władysław Bartoszewski: – Siostra Wanda Garczyńska, przełożona szkoły i internatu sióstr Niepokalanego Poczęcia NMP na ul. Kazimierzowskiej w Warszawie, która ratowała małe Żydówki, przyjmując je pod fałszywymi papierami do internatu, tak zapamiętała Trzeciaka: Ponieważ niektóre matki „aryjki” miały jej za złe, że ochrania niekatolickie dzieci w katolickim zakładzie, Wanda zwróciła się o radę do księdza… Trzeciaka. Zapytał ją, komu grozi większe zagrożenie w przypadku usunięcia z internatu. Powiedziała, że pierwszym grozi nauka w gorszych warunkach lub zaprzestanie nauki, a drugim pewna śmierć. Ksiądz Trzeciak miał odpowiedzieć: „Siostrze nie wolno się wahać i zastanawiać, pierwszeństwo tu mają te małe, zagrożone Żydóweczki”.

REKLAMA