Piński: Więzienia CIA czyli wojna polskiej lewicy

REKLAMA

Przekroczenie uprawnień i naruszenie prawa międzynarodowego dotyczące przetrzymywania w Polsce więźniów – takie zarzuty usłyszał w styczniu br. Zbigniew Siemiątkowski, szef Agencji Wywiadu (AW) za rządów SLD (w latach 2002-2004). Sprawę ujawniła „Gazeta Wyborcza”, przy okazji informując, że postawienie zarzutów było możliwe, bo prokuratura otrzymała od AW pełną dokumentację współpracy z CIA w „pierwszym okresie wojny z terroryzmem”. Według dziennikarzy, prokuratura zebrała dowody pozwalające na postawienie przed Trybunałem Stanu ówczesnego premiera Leszka Millera. Wyciek informacji ze śledztwa nastąpił w bardzo korzystnym dla rządu Donalda Tuska momencie, odciągając uwagę opinii publicznej od dyskusji na temat podwyższenia wieku emerytalnego. Cała sprawa zaś dała pretekst Januszowi Palikotowi do ostrego ataku na Leszka Millera. „Musi odejść. Zhańbił Polskę” – grzmiał. SLD i Ruch Palikota od wyborów prowadziły rozmowy o możliwym sojuszu, a nawet połączeniu obu partii. Na przeszkodzie tym planom stanął jednak Miller. Forsując ukaranie winnych umieszczenia w Polsce więzień CIA, Palikot chce pozbyć się rywali na lewicy i przejąć SLD.

Bez taryfy ulgowej

REKLAMA

Palikot przyjął postawę „ostatniego sprawiedliwego”. „Amerykanom nie uchodzi torturować więźniów u siebie! Francja czy Niemcy nigdy by się na to nie zgodziły! Ale takie kraje – bez honoru – jak Polska, Rumunia, to tak! (…) Jeśli jeszcze miałoby to ujść na sucho Millerowi, Kaczyńskiemu i Ziobrze, a jedyną odpowiedzialność miałby ponieść Siemiątkowski – wykonawca woli politycznej Millera – to byłaby to czysta kpina z wymiaru sprawiedliwości w naszym kraju” – grzmiał Palikot na swoim blogu. Dopytywany o to, jak postąpi, gdy okaże się, że również podziwiany przez niego Aleksander Kwaśniewski miał udział w powstaniu więzień, zapowiedział, że zerwie jakiekolwiek układy polityczne z nim oraz „z każdym, kto przyłożył do tego rękę”. „Nie ma taryfy ulgowej” – podsumował.

Palikot jest zbyt dobrze poinformowany, aby nie wiedzieć, że Kwaśniewski jest w tę sprawę zamieszany. Zresztą wystarczyłaby uważna lektura gazet z lat ubiegłych. W sierpniu 2008 roku „Wprost” ujawniło, że „prezydent Aleksander Kwaśniewski jest jedną z osób, która wyraziła zgodę na stworzenie tajnych więzień CIA, gdzie przy użyciu tortur przesłuchiwano podejrzanych o terroryzm. Zawiadomienie takiej treści sejmowa komisja ds. służb specjalnych skierowała w styczniu 2006 r. do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i koordynatora ds. służb Zbigniewa Wassermanna”. Co ciekawe, Ziobro wówczas zaprzeczył, aby otrzymał jakiekolwiek pismo w sprawie więzień CIA, ale Wassermann potwierdził, informując, że postąpił zgodnie z procedurą. Fakt, że Palikot wymienia Ziobrę jako mogącego mieć kłopoty ze sprawą więzień CIA, pokazuje, iż zna tę publikację.

Wybielanie Kwaśniewskiego

Gdy w czerwcu ubiegłego roku „Gazeta Wyborcza” opublikowała artykuł sugerujący, że Kwaśniewski nie wiedział o więzieniach CIA, a gdy się dowiedział we wrześniu 2003 roku, kazał je zamknąć – nawet politycy bliscy Kwaśniewskiemu kpili. „Przez 10 lat na czele tego kraju stał prezydent gamoń, który nie wiedział, co się dzieje. Jeśli ktoś chciałby Aleksandrowi Kwaśniewskiemu zrobić krzywdę, powinien tak o nim mówić. Wykluczam sytuację, że działo się coś, o czym prezydent nie wiedział” – komentował Marek Siwiec, w czasach prezydentury Kwaśniewskiego szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Jest również opublikowany w czerwcu 2007 roku przez szwajcarskiego senatora Dicka Marty’ego raport w sprawie więzień CIA. Powołuje się na nieoficjalne źródła i analizy lotów CIA. Marty twierdzi w nim, że o więzieniach wiedzieli i je akceptowali najwyżsi polscy funkcjonariusze państwowi: prezydent Aleksander Kwaśniewski, minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński, szef WSI Marek Dukaczewski, zaś szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marek Siwiec miał nawet negocjować z CIA ich powstanie. Wszyscy zaprzeczyli. Siwiec skierował nawet sprawę do sądu przeciwko Marty’emu. Wybrał jednak… polski sąd, który – co można było przewidzieć – odmówił prowadzenia sprawy z uwagi na immunitet chroniący senatora. Na wystąpienie do Rady Europy o uchylenie immunitetu prawnicy Siwca już się nie zdecydowali. Poza wiedzą, wciąż tajną, pozostaje jednak tzw. chłopska logika – zresztą ta sama, którą przywoływał w zeszłym roku Siwiec. W 2002 roku, gdy więzienia CIA zaczynały działać w Polsce, szefem WSI, najpotężniejszej służby specjalnej, był Marek Dukaczewski, zaufany prezydenta Kwaśniewskiego. Trudno uwierzyć, aby nie był on informowany o tej sprawie.

Co mają na Kaczyńskiego

Inne kłopoty mają liderzy PiS i Solidarnej Polski. Wynikają one z faktu, że przynajmniej od stycznia 2006 roku, czyli od pisma Komisji ds. Służb Specjalnych (jej szefem był wówczas Roman Giertych), znali sprawę i nic nie zrobili. Nie było to jedyne pismo Giertycha. W marcu 2006 roku skierował on dwa kolejne pisma, tym razem zawierające kodeksowe powiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Były one adresowane do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry oraz do ministra Wassermanna. Ich kopie zostały złożone w kancelarii tajnej komisji. Nie było na nie reakcji, a zgodnie z prawem trzeba albo wszcząć śledztwo, albo odmówić. W rozmowie z dziennikarzami „Rzeczpospolitej” Giertych opowiadał, że rozmawiał na ten temat z Ziobrą. „Nasze stosunki były wtedy bardzo dobre. Namawiałem, żeby wszczął śledztwo i nie brał tej sprawy na siebie. Ale odpowiedział, że racja stanu wymaga, by śledztwa nie wszczynać” – twierdzi Giertych. Ziobro zaprzecza, ale sprawa jest prosta do zweryfikowania, bo obieg dokumentów jest łatwy do sprawdzenia. Giertych twierdzi, że o więzieniach CIA miał rozmawiać także z braćmi Kaczyńskimi. Ale ani ówczesny premier, ani prezydent nic w tej sprawie nie zrobili. Sprawa więzień wróciła na początku 2008 roku, gdy Giertych napisał list do Donalda Tuska, w którym zwrócił mu uwagę, że za nim wypowie się, iż więzień CIA nie było, powinien sprawdzić dokumenty. W marcu 2008 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie rozpoczęła śledztwo, które doprowadziło do postawienia zarzutów Siemiątkowskiemu. Machina śledcza zacięła się na kilkanaście miesięcy na Agencji
Wywiadu, która konsekwentnie odmawiała przekazania prokuraturze materiałów dotyczących więzień. Nastąpiło to dopiero pod koniec ubiegłego roku, po decyzji prezesa Sądu Najwyższego Stanisława Dąbrowskiego. Nakazał on AW przekazać wszystkie posiadane materiały.

Zbrojne ramię Palikota

Sytuację tę wykorzystali redaktorzy „Wyborczej”. Skrupulatnie przemilczając podejrzenia wobec Aleksandra Kwaśniewskiego i jego ministrów, starają się głównym bohaterem afery z więzieniami CIA uczynić Leszka Millera. Środowisko „GW” bez specjalnego kamuflażu wspiera dziś Palikota i jego partię. Z wzajemnością. W swojej książce „Kulisy Platformy” Palikot nie szczędzi komplementów Adamowi Michnikowi: „Michnika lubię jako człowieka, jako taką żywą inteligencję. Uważnie słucha innych, ma odpowiadające mi poczucie humoru. (…) Generalnie jednak to właśnie »Gazeta Wyborcza «mnie ukształtowała, zawsze głosowałem na Unię Wolności i było dla mnie zaszczytem, kiedy później poznałem Michnika”. Pochwalił się, że często pił z nim wódkę. Podziela ich wspólna obawa przed „faszyzacją” Polski, która to groźba „przeszła z LPR-u do PiS”. Pobieżna analiza publikowanych na łamach „GW” tekstów wskazuje, że środowisko to upatruje w Palikocie zmiennika Tuska; człowieka, który powstrzyma „ciemnogród” od sięgnięcia po władzę. Aby ten scenariusz stał się realny, musi powstać nowa partia, łącząca SLD i Ruch Palikota. Dziś widać, że takie połączenie jest niemożliwe z Leszkiem Millerem jako liderem Sojuszu. Palikota ze środowiskiem „GW” łączy jeszcze jedna instytucja. Otóż był on członkiem słynnej Komisji Trójstronnej (The Trilateral Commission). Organizacja ta forsuje globalizację i otwarcie dąży do powołania „rządu światowego”. Założył ją w 1973 roku David Rockefeller, były oficer amerykańskiego wywiadu i miliarder. Wśród polskich członków Komisji Trójstronnej byli m.in. była prezes Agory (wydawca „GW”) Wanda Rapaczyńska, szef NBP Marek Belka, założyciel Platformy Obywatelskiej Andrzej Olechowski, redaktor naczelny „Polityki” Jerzy Baczyński.

Kilka miesięcy temu na korytarzach Sejmu pojawiły się plotki, że Szwajcarzy, przekazując dane dotyczące szwajcarskich kont polskich urzędników i polityków (na ich podstawie postawiono zarzuty m.in. gen. Gromosławowi Czempińskiemu), chcą pomóc „wyczyścić” wierchuszkę SLD i otworzyć Palikotowi drogę do zjednoczenia lewicy. Teoria jest naciągana, ale dobrze oddaje atmosferę panującą w obozach lewicowych partii. Szykuje się wielkie medialne starcie Palikota z obozem Leszka Millera „na kwity”. Ten ostatni dekadę wcześniej udowodnił, że łatwym celem nie jest. Jego wojna z Aleksandrem Kwaśniewskim wyrzuciła ich obu poza główny nurt polityki. Szkody po obu stronach były tak duże, że trudno wskazać zwycięzcę tamtego konfliktu.

Fikcyjna odpowiedzialność

W całej tej sprawie poza stratami medialnymi żadnych konsekwencji nikt poniesie. Poza Siemiątkowskim, który nie był konstytucyjnym ministrem, pozostałym „bohaterom” afery z więzieniami CIA nic nie grozi. Politycy zadbali o to, aby Trybunał Stanu, który ma ich sądzić, nie działał skutecznie. Poza dwoma niewielkimi wyrokami w aferze alkoholowej sąd ten w III RP nikogo nie skazał. Najlepszym przykładem bezsilności tej instytucji jest przykład Emila Wąsacza, którego oskarżono w 2006 roku, a sprawa do dziś nie jest rozstrzygnięta i nic nie wskazuje, aby miało to nastąpić. Ewentualne skierowanie wniosków do Trybunału Stanu zostałoby poprzedzone wielomiesięcznymi pracami Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej. A po ewentualnym skierowaniu tych wniosków sprawa i tak utknęłaby na wiele lat. W całej tej zabawie nie chodzi więc o to, żeby złapać króliczka, ale żeby go gonić. Rządząca Platforma Obywatelska otrzymała wygodny temat zastępczy, którym można odwracać uwagę od przykrych dla rządu zdarzeń – takich jak protesty w sprawie emerytur. Na rękę jest jej również konflikt SLD i Ruchu Palikota, bo to wciąż czyni bezpieczną „lewą” flankę PO.

W całej aferze unika także inny ważny wątek: dlaczego Polska zgodziła się na instalację więzień CIA i co za to otrzymaliśmy? Jeżeli tyle samo, co za wysłanie wojsk do Afganistanu i Iraku, wtedy to jest największym skandalem. Zostaliśmy bowiem narażeni na ryzyko odwetowych ataków terrorystycznych, nie mając z tego żadnych korzyści…

REKLAMA