Z przekonaniem wnioskuję, iż takie prawodawstwo przydałoby się i w całej Unii Europejskiej, gdyż propagowane tu bezstresowe wychowanie przynosi więcej szkód niż dobrodziejstw. Nadto wyborcy powinni pamiętać, iż to środowiska eseldowskie i socjaldemokratyczne przez lata wytrwale walczyły o zakaz cielesnego karania dzieci w rodzinach. (…)
Jako literacki przerywnik polecam wiersz „Ballada o Olku Piszczkowskim” z 1954 r. i obejrzenie polskiego filmu fabularnego pt. „Ojciec” z 1967 r. Te utwory, mimo leciwości, zawierają nadal aktualne przesłanie. Mianowicie, że w wychowaniu dzieci i młodzieży nie obejdzie się bez karania na ciele. A lewicowym i centrowym parlamentarzystom należy dać „kopniaka w tyłek i won do domu” jak zakończono piosenkę o bardzo niegrzecznym młodzieńcu Piszczkowskim… Ucierpi ciało, ale może dusza się opamięta?
(list otrzymaliśmy od p. Karola Kuligowskiego z Żyrardowa)
Od Redakcji: Co ciekawe Oliver Fricker dopuścił się aktu wandalizmu w towarzystwie kolegi pochodzącego z Wielkiej Brytanii. Szwajcara, który w Singapurze pracował jako informatyk udało się schwytać, jednak Anglik – Dane Alexander Lloyd – zwiał do Hongkongu. Co zrobiły władze Singapuru? Wydały list gończy (!) i wystąpiły o jego ekstradycję… Fricker opuścił więzienie Changi Prison (tutaj więcej o obiekcie) 15 listopada 2010 roku. Za dobre sprawowanie został wypuszczony po niecałych 5 miesiącach. Natychmiast udał się do Szwajcarii. Na lotnisku w Zurychu czekała go kolejna niespodzianka. Graficiarz został zatrzymany przez policję pod zarzutem zdewastowania pociągów w 5 szwajcarskich kantonach. Zniszczenia dokonane przez Olivera oszacowano na 200,000 franków (pod koniec 2010 roku stanowiło to równowartość ok. 150,000 euro). Szwajcarskie służby porządkowe zainteresowały się swoim rodakiem ponieważ podczas procesu w Singapurze Fricker przyznał się do używania pseudonimu „McKoy”. Identycznym pseudonimem wandal posługiwał się na teranie rodzimej Szwajcarii…
Czytelnikom ciekawy jak w Singapurze wygląda kara chłosty polecamy poniższy filmik: