Czy projekt gazociągu Nabucco (uniezależnia kraje Europy od dostaw gazu z Rosji) upadnie?

REKLAMA

Sztandarowy projekt UE w energetyce – gazociąg Nabucco – miał częściowo uniezależnić różne kraje Europy od dostaw gazu z Rosji. Ale sporo wskazuje na to, że ten projekt zaczyna upadać – przynajmniej w dotychczasowej wersji. Wycofują się bowiem z niego Węgry, a rezygnację rozważają niektóre koncerny energetyczne.

Według planów UE z lat 2002-2009, ten gazociąg miał dostarczać gaz z Morza Kaspijskiego przez terytorium Turcji, Bułgarii, Rumunii i Węgier do Austrii, Czech, Niemiec i innych krajów – od roku 2015. Jednak 24 kwietnia br. węgierski koncern energetyczny MOL zapowiedział, że ze względu na rosnące koszty planowanego gazociągu wycofuje się z udziału w jego finansowaniu. Rzecznik tego kontrolowanego przez państwo koncernu oświadczył, że projekt o tak wielkich nakładach okazuje się nie do przyjęcia. Wyraził też wątpliwość co do możliwości zapewnienia w przyszłości wystarczających i ciągłych dostaw surowca dla tego gazociągu (Azerbejdżan zadeklarował gotowość przesyłania UE do 10 mld m3 gazu od roku 2017, podczas gdy Nabucco ma mieć przepustowość 31 mld m3). Wg doniesień prasy austriackiej, zamiast planowanych 8 mld euro, gazociąg UE ma kosztować aż 15 miliardów. Główną przyczyną mają być rosnące ceny materiałów budowlanych i rud żelaza.

REKLAMA

Umowa o budowie eurogazociągu, podpisana w roku 2009 w Ankarze, obowiązuje jednak na razie bez zmian. Jeden z najważniejszych udziałowców konsorcjum budowy (Nabucco Gas Pipeline International GmbH) – niemiecki koncern RWE – od stycznia br. rozważa jednak wycofanie się z tej wielkiej inwestycji – rzekomo głównie z przyczyn finansowych. RWE uzależnia też swój udział w budowie gazociągu od wcześniejszego zakontraktowania wielkich dostaw gazu z Azerbejdżanu i Turkmenistanu. Także austriacki OMV już jesienią skreślił Nabucco z listy swoich priorytetowych inwestycji. Z kolei np. ekspert Jonas Graetz z Center for Security Studies w Zurychu powiedział m.in: „Węgry przeżywają obecnie kryzys ekonomiczny, a z drugiej strony dostały dobre oferty od Rosjan. Węgry należą do rosyjskiego projektu South Stream [konkurencyjnego gazociągu rosyjskiego – mającego dostarczać gaz Europie południowej przez Morze Czarne] i są bardzo uzależnione od dostaw gazu z Rosji”. Węgrom bardziej opłaca się więc kooperować ze stroną rosyjską niż forsować projekt gazociągu Nabucco – stwierdził szwajcarski ekspert w rozmowie z redakcją „Deutsche Welle”.

Pomimo obecnego wycofywania się Węgier z Nabucco projekt ten nie musi jednak upaść. Korzystną alternatywą dla dotychczasowej wersji długiej trasy gazociągu mogłaby być bowiem jego wersja krótsza: budowa rurociągu z Austrii tylko do granicy Turcji, a potem skierowanie go do już istniejącego rurociągu tureckiego. Wtedy nie trzeba by budować eurogazociągu przez całą Turcję – aż do granicy Azerbejdżanu i Gruzji. Gazociąg Nabucco może więc kiedyś będzie – tylko krótszy.

A co dla tego projektu będzie oznaczać wspomniana wstępna decyzja MOL, popierana przez rząd Węgier, to się zapewne okaże najwcześniej za kilka miesięcy – po różnych negocjacjach Budapesztu z komisarzami UE. Należy też poczekać na ogłoszenie szczegółów konkurencyjnego dla Nabucco projektu brytyjskiego koncernu BP – do tej pory nieznane są jego szczegóły. Kwestią decydującą dla energetycznej przyszłości Europy wydaje się w każdym razie to, czy do krajów UE, w tym Czech, Węgier i Polski, uda się w końcu doprowadzić gaz z Turkmenistanu i Azerbejdżanu niezależnie od Rosji. To zależy jednak, niestety, w decydującej mierze nie od władz Węgier, Turcji czy nawet UE, a od władz Turkmenistanu i Azerbejdżanu, a pośrednio też od władz Rosji – wywierających okresowe presje na te postsowieckie kraje. Natomiast wydaje się, że kwestia, czy ten gaz dotrze kiedyś w nasze strony przez rurociąg Nabucco, czy przez inną rurę, nie ma decydującego znaczenia.

REKLAMA