Miękka reakcja francuskiego Kościoła na prezydenta ateistę

REKLAMA

Spore problemy z nowym prezydentem Francji może mieć miejscowy Kościół katolicki. Francuska prasa spekuluje nawet, że jeśli dojdzie do realizacji przedwyborczych obietnic, to wzorem Hiszpanii i nad Sekwaną dojdzie do konfrontacji katolików z socjalistycznym rządem. Punktów spornych jest dużo: eutanazja, szkolnictwo katolickie, refundowanie przez państwo aborcji, bioetyka, „małżeństwa” gejów, adopcje dzieci przez pary jednopłciowe…

Na razie francuski Kościół zajmuje postawę dość bierną. Rzecznik konferencji miejscowego episkopatu, ks. Bernard Podvin, wyraził „zaniepokojenie” obietnicami składanymi przez Hollande’a, ale uczynił to dopiero po… wyborach. Nieoficjalnie mówi się, że francuska hierarchia szuka też nieformalnych „dojść” do polityków socjalistycznych, by złagodzić przewidywalne posunięcia nowego prezydenta. Przypomniano sobie nawet wiekowego już „chrześcijańskiego socjalistę” Jakuba Delorsa, z którym w latach 1992-1995 współpracował Hollande. Tymczasem nowy prezydent mnoży swoje wypowiedzi o przywracaniu laickości Republiki. Hollande proponuje m.in. zapisanie we francuskiej konstytucji dwóch pierwszych artykułów ustawy z 1905 roku, która dokonywała separacji Kościoła od państwa.

REKLAMA

Propozycję taką entuzjastycznie przyjęli komuniści i trockiści, chociaż bardziej rozsądni politycy przypominają, że z racji historycznych Francja ma regiony, w których te relacje są regulowane w sposób specyficzny. Chodzi tu o Alzację i region Mozeli, którym przyznano po odebraniu ich Niemcom dotychczas obowiązujące tam zapisy konkordatowe. Odrębne od ustawy z 1905 roku uregulowania relacji państwo-Kościół mają także francuskie departamenty zamorskie – Gujana i Majotta.

Hollande to ciekawy przypadek polityka, który z byłego ministranta stał się ateistą. O swoim stosunku do religii opowiedział w rok temu w wywiadzie dla tygodnika „La Vie”: „religia powinna pozostawać na swoim miejscu. Respektowanie wolności sumienia przyczynia się do zgodnego współżycia. Kiedy jednak oznaki religijności wchodzą w przestrzeń publiczną, istnieje ryzyko różnicowania ludzi”. Hollande jest w tym temacie niemal ortodoksyjnym przedstawicielem koncepcji społecznych Wielkiego Wschodu, naciskanym dodatkowo przez ateistycznych rewolucjonistów – przyjaciół spod znaku III i IV Międzynarodówki.

REKLAMA