Korwin-Mikke: Polskie obozy śmierci? Żydowskie obozy zagłady!

REKLAMA

JE Barack Hussein Obama zrobił świetny prezent klice Kaczyński-Tusk – i w ogóle całej „polskiej klasie politycznej”. Teraz Każdy taki „patriota” zabiera na wyścigi głos, potępia tego Czerwonego Brunatnego, broni naszej czci i honoru – i w ogóle jest ważny jak jasna cholera. W efekcie prezydent Obama wydał nawet oświadczenie, że przeprasza i w ogóle. Tymczasem ja mam w pamięci powiedzenie mojej Babki – że tłumaczy się tylko ten, kto czuje się winny. Polacy zakładali obozy koncentracyjne tylko dla Sowietów – a i to nie były „obozy zagłady”, choć wielu czerwonoarmistów umarło w nich z powodu fatalnego odżywiania i higieny. Nawet obozy zakładane przez „Rzeczpospolitą 2,5” (PRL jeszcze wtedy nie istniała!) dla Niemców, choć Polacy, a zwłaszcza Żydzi mogli być na Niemców wyjątkowo zawzięci, też nie były obozami zagłady.

Tak więc nie mam zamiaru tłumaczyć, że „polskie obozy zagłady” nigdy nie istniały. Natomiast ostrzegam, że ta fala protestów mogła u Amerykanów tylko wzbudzić podejrzenia, że „coś jest na rzeczy”, skoro tak głośno protestują. Bo przecież poza Polakami nikt tej frazy p. Obamy nie zauważył – kto w ogóle zauważa słowa prezydentów wypowiadane przy okazji wręczania odznaczeń. JE Bronisław Komorowski odznaczył już zapewne z 500 ludzi – i czy ktokolwiek z nas słyszał (już nie wspominając o pamiętaniu!) choć jedno słowo wypowiedziane przy takiej okazji? Zwłaszcza przy okazji wręczania odznaczenia komuś z małego, nieznanego kraiku? Np. z Salwadoru? Proporcja jak najbardziej właściwa. Odległość geograficzna – też. Nota bene Salwador był naszym aliantem w II wojnie światowej…

REKLAMA

Może byśmy popatrzyli na tę sprawę z należytym dystansem? Politycy nie mogą, bo walczą o zarobienie kilku punktów popularnością w oczach elektoratu. Ale może by elektorat zrobił się trochę mniej nadęty? A tak w ogóle to warto by te sprawę załatwić raz na zawsze – bo istotnie: głupia sprawa, że obóz, w którym Niemcy mordowali Żydów, nazywa się „polskim obozem śmierci”. Jest oczywiste, że chodzi tu o położenie geograficzne – i równie oczywiste jest, że te obozy zostały zlokalizowane na południu Polski, bo tam było wielu Żydów. Jednak dla istoty tych obozów nie jest ważne, że były one w Polsce – ani nie jest ważne, że zakładali je Niemcy. Istniały przecież obozy, w których trzymano Żydów, zakładane przez np. ustaszów. Czy cokolwiek zmieniało to w położeniu Żydów? To znaczy może i zmieniało, bo – jak podaje Wikipedia: „Okrucieństwo ustaszów przerażało nawet Niemców, którzy – zdarzało się – rozbrajali chorwackie oddziały. Włosi (sojusznicy) na swoim terytorium pomagali nawet Żydom, aby ci nie wpadli w ręce ustaszów”.

W takim razie – nie wdając się w to, kto zakładał i na jakim terytorium – nazywajmy je „żydowskimi obozami zagłady”. Ta forma jest jak najbardziej właściwa. Mówimy przecież na przykład: „Kobiecy obóz koncentracyjny Ravensbrück”, a nie „Niemiecki obóz koncentracyjny Ravensbrück” – choć założyli go i strzegli Niemcy. Tak mówi się i pisze powszechnie, taki tytuł nosi książka p. Stanisława Sterkowicza „Kobiecy obóz koncentracyjny Ravensbrück”. Również p. Wanda Kiedrzyńska pisze: „Ravensbrück. Kobiecy obóz koncentracyjny”. Podobnej składni używa się i po niemiecku – np. „Frauenkonzetrationslager Lublin”. To oficjalna nazwa. Podobnie z innymi zbiorowościami. Piszemy: „oficerski obóz jeniecki Oflag II D Gross-Born”. Gdy do Polski przyjadą harcerze, piszemy o „treningowym obozie harcerskim”, a nie o „polskim obozie treningu” – choćby założony został w Polsce i prowadzili go Polacy. Istotą takiego obozu są jego „pensjonariusze”, nie miejsce założenia – a nawet nie to, kto go założył. Mówmy więc i piszmy (mam na myśli prawdziwe obozy zagłady, a nie obozy koncentracyjne, w których przebywali nie tylko Żydzi!) o „żydowskich obozach zagłady”. Żydzi będą bardzo zadowoleni, bo (podobnie jak zarażeni przez nich Polacy…) uwielbiają obnosić się ze swoją martyrologią.

Amerykanie na to ochoczo przystaną…
…a nam odpadnie powód do protestów.

REKLAMA