Centrum im. Adama Smitha dla nczas.com: Jak prowadzić politykę prorodzinną?

REKLAMA

Z doktorem IRENEUSZEM JABŁOŃSKIM z Centrum Adama Smitha rozmawia Rafał Pazio (NCZAS).

NCZAS: Pierwszy z raportów Centrum Adama Smitha, które zostały przedstawione w ostatnim tygodniu, dotyczył kosztów wychowania i wykształcenia dzieci. Rodzice, którzy decydują się mieć więcej dzieci, są mocniej obciążeni obowiązkami, daninami wobec państwa. Dlaczego system w Polsce w ogóle nie reaguje na to zjawisko? Z jednej strony niski przyrost naturalny, z drugiej drenowanie kieszeni rodziców.

REKLAMA

IRENEUSZ JABŁOŃSKI: Z zadziwiającą konsekwencją politycy kolejnych rządów nie chcą zauważyć, że skonstruowali w sposób trochę przypadkowy system podatkowy, który „karze” ludzi efektywnych i pracowitych, obciążając pracę podatkiem akcyzowym w wysokości 80 proc. nominalnie, a 62 proc. realnie. Tym samym odbiera się sporą część wypracowanej wartości, w tym wypadku aktywnym zawodowo członkom rodzin. Najlepszym zobrazowaniem tego jest porównanie następujących liczb. Mężczyzna zarabiający średnią krajową – 3400 zł – kosztuje pracodawcę 4100 zł, ze względu na składki, które są niczym innym jak podatkiem socjalnym. A statystyczna kobieta, zarabiająca w Polsce o 25 proc. mniej, otrzymuje netto tyle złotówek, ile jej statystycznie zarabiający mężczyzna odprowadza w formie podatków i parapodatków. Nie jest to ani efektywne ekonomicznie, ani mądre społecznie. Nie ma jak dotychczas w klasie politycznej woli zmiany tego kuriozalnego systemu, karzącego za aktywność i pracowitość.

NCZAS: W Państwa raporcie pojawia się propozycja, żeby rodzice mieli więcej głosów w wyborach o tyle, ile mają dzieci. Po prostu głosy dzieci wykorzystywaliby rodzice.

IRENEUSZ JABŁOŃSKI: Rodzice mieliby wykonywać czynne prawo wyborcze do 18. roku życia za swoje dzieci. Przy obecnej logice systemu kreowania władzy politycznej i egoizmach poszczególnych grup społecznych i zawodowych takie rozwiązanie wydaje nam się racjonalne i sprawiedliwe. Ma wzmocnić siłę oddziaływania rodzin, czyli tych, którzy ponoszą główny ciężar posiadania i wychowania dzieci. Ich pociechy, gdy dorosną, będą ponosiły główny ciężar utrzymania państwa i coraz większej grupy emerytów – bez względu na to, czy ci emeryci w przeszłości podejmowali trud wychowania dzieci, czy nie. Nasza propozycja przy dzisiejszym kryzysie demograficznym i egoizmach grupowych wydaje się uczciwa.

NCZAS: W jakim kierunku powinna zmierzać tzw. polityka prorodzinna rządu?

IRENEUSZ JABŁOŃSKI: My to podzieliliśmy na dwa obszary. Rząd, prowadząc swoją politykę nakierowaną na rodzinę, nie powinien szkodzić. Nie powinien odbierać tego, co aktywni zawodowo członkowie rodziny wypracowują. Zwykle po odebraniu wielkiego procentu dochodu rząd planuje dać coś łaskawie w pomocy społecznej, oczywiście zredukowanej o koszty poboru i redystrybucji. Efektywność pomocy społecznej kształtuje się na poziomie 30-40 proc.; jedna trzecia jest zużywana przez aparat administracyjny, a jedna trzecia zmarnowana na pomoc nietrafioną – dla tych, którym się po prostu nie chce pracować. Po pierwsze: nie należy zabierać rodzinom – i temu miałby służyć nasz system podatkowy, który proponujemy już od 2004 roku. Polega na drastycznym obniżeniu kosztów opodatkowania pracy, nawet o 50-60 proc., i zastąpieniu ubytków przychodami do budżetu z podatków pośrednich. Drugi obszar to poprawa jakości serwisu świadczonego przez rząd na rzecz rodzin. Chodzi o serwis edukacyjny i opieki medycznej. Te usługi są opłacane z naszych podatków, zabieranych w istotnej części od aktywnych zawodowo członków naszych rodzin. Proponujemy nie zabierać, a jakość serwisów podnieść i uzdrowić. W przypadku edukacji oddać szkoły rodzicom zorganizowanym w stowarzyszenia i fundacje, tak aby nimi zarządzali. Jak pokazuje praktyka w wielu gminach w Polsce, takie szkoły są efektywniej zarządzane. Unikamy też konfliktu ideologicznego między ministrem edukacji, narzucającym treści nauczania, a rodzicami, którzy mają inny pogląd na temat treści programowych przy realizacji jakiegoś podstawowego kanonu edukacyjnego.

Rozwinięciem tego systemu byłoby finansowanie przez bon oświatowy kształcenia na poziomie średnim i wyższym. Należy dać szansę wszystkim młodym Polakom na jednakowy dostęp do edukacji, Dziś jest tak, że dzieci z mniej zamożnej Polski powiatowej studiują głównie na uczelniach płatnych, a dzieci z zamożnych rodzin Polski wielkomiejskiej studiują na bezpłatnych uczelniach państwowych, na które łożą wszyscy podatnicy.

NCZAS: A jakie zmiany proponujecie dla służby zdrowia?

IRENEUSZ JABŁOŃSKI: Proponujemy przywrócenie zdrowych relacji między pacjentem a lekarzem. Wtedy rodzina z dziećmi byłaby bardzo atrakcyjnym klientem. Relacja pacjent-lekarz powinna zastąpić dzisiejszą relację pacjent-urząd, który raz jest ZOZ-em, a innym razem NFZ-em. Jesteśmy obecnie świadkami zupełnie kuriozalnej dyskusji o tym, co się komu należy i jakie dokumenty trzeba przynieść, żeby móc być wyleczonym za pieniądze, które od nas zostały pobrane. Trzeba wykorzystywać pozytywne doświadczenia prywatnych sieci usług medycznych. Tam możemy sobie wykupić już za kilkadziesiąt złotych miesięcznie abonament i otrzymać serwis o niebo lepszy niż w publicznej służbie zdrowia. Zatem rząd powinien wykupić obywatelom ubezpieczenie w ubezpieczalniach komercyjnych, które by pokrywało koszty leczenia w prywatnych gabinetach lekarskich i szpitalach w oparciu o koszyk świadczeń podstawowych. Uzupełnieniem powinna być szkieletowa sieć szpitali gminnych lub państwowych, które przyjmowałyby tych, którzy nie mają tytułu prawnego, lub reagowałyby na ofiary różnego rodzaju klęsk.

REKLAMA