Kryzys w strefie euro: Hiszpania na kolanach!

REKLAMA

Kilkanaście banków na Cyprze i w Grecji, czwarty co do wielkości bank Hiszpanii i kilka regionalnych oraz duży bank belgijski przestały w czerwcu być wypłacalne. Niemal wszystkie chore banki są już ratowane przez rządy i władze Unii Europejskiej – na koszt podatników. W związku z tym politycy (głównie niemieccy) postulują ścisłą kontrolę nie tylko banków, ale też polityki fi skalnej państw UE, a także unię polityczną państw strefy euro.

10 czerwca władze UE, Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) i Europejskiego Banku Centralnego obiecały rządowi Hiszpanii wielki „pakiet pomocy” dla hiszpańskich banków. Chodzi o zestaw pożyczek o łącznej sumie „do 100 mld euro”, ale nie bezpośrednio, lecz za pośrednictwem rządu i budżetu w Madrycie. To pośrednictwo nie rokuje dobrze ani budżetowi, ani gospodarce tego kraju.

REKLAMA

Konkretne warunki tego „pakietu” do 13 czerwca nie były jeszcze znane. Ta obietnica pomocy dla upadających banków nie uspokoiła tzw. rynków finansowych (czyli międzynarodowych lichwiarzy i spekulantów). Napięcie na „rynkach” ustąpiło tylko na kilkadziesiąt godzin. Już nazajutrz agencja ratingowa Fitch znacznie obniżyła ocenę finansowej wiarygodności aż 18 hiszpańskich banków, w tym największego banku kraju – Santander. Największe kłopoty ma jednak czwarty co do wielkości bank Hiszpanii – Bankia, który w maju poprosił rząd o 19 mld euro pomocy. Szacunki ekspertów wskazują, że ten bank jest zaangażowany w różne „toksyczne” aktywa, głównie w kredytach hipotecznych, na kwotę aż ok. 40 mld euro. Według informacji Ministerstwa Gospodarki Hiszpanii, w portfelu kredytowym hiszpańskich banków znajdują się pożyczki na zakup nieruchomości oraz inne zagrożone aktywa warte łącznie aż 184 mld euro (!). Nic więc dziwnego, że nerwowość lichwiarzy, bankierów i europolityków rośnie niemal z dnia na dzień – tym bardziej że po wyborach w Grecji (17 czerwca) nie mogą być zadowoleni z ich wyników, bo nie będą mogą liczyć np. na jakieś poważne greckie gwarancje co do możliwie szybkiej spłaty znaczącej części długów władz tego kraju.

W związku z tą nerwowością oprocentowanie hiszpańskich obligacji 10-letnich na rynku wtórnym sięgnęło 12 czerwca rekordowego poziomu 6,81 proc. rocznie. Oznacza to bardzo wysoki koszt obsługi długów tego państwa, a także znaczne skurczenie się jego środków na przyszłe ratowanie banków – do poziomu raptem kilku miliardów euro. Rząd Hiszpanii został więc zmuszony do złożenia oficjalnej prośby o finansową pomoc do władz UE, MFW i Europejskiego Banku Centralnego.

REKLAMA