Miszalski: Gospodarska wizyta ambasadora Feisteina

REKLAMA

Lokalne media w Łodzi poinformowały niedawno: „Jutro przyjedzie do Łodzi ambasador USA Lee Feinstein, który zje śniadanie z prezydentową Łodzi Hanną Zdanowską (z PO), a podczas śniadania omówi takie sprawy, jak budowa Nowego Centrum Łodzi, rozwój miasta i amerykańskie inwestycje w Łodzi”.
Co tu dużo mówić: jakby wbrew przyjaźni amerykańsko-polskiej wizyty amerykańskich ambasadorów w prowincjonalnej, niedostatecznie jeszcze „zeuropeizowanej” Łodzi nie kojarzą się dobrze. Żywo tkwi w pamięci mieszkańców inna taka wizyta, sprzed lat, połączona z naciskiem wywieranym na łódzkie władze, by nie zrywały kontrakty z pewną żydowską spółką zza Oceanu, która nie śmierdząc groszem wyłudziła od władz miasta atrakcyjną działkę i pieniądze, sama nie wnosząc w aporcie ani centa. Inna to rzecz, że gdyby spółka ta nie miała we władzach miasta swej „piątej kolumny” – podobna umowa nigdy nie zostałaby podpisana. Zapamiętano jednak dobrze, że gdy mleko rozlało się i szwindel został ujawniony – ambasada amerykańska lobowała za oszustami. Nic też dziwnego, że i obecna wizyta ambasadora amerykańskiego w Łodzi wywołała podobne emocje, gdyż i ona wpisuje się w kontekst afery, i to znacznie większej, niż tamta, sprzed lat, opiewająca „raptem” na ok.20 milionów złotych. Obecna opiewa na miliard, a związana jest z tzw. budowa Nowego Centrum Łodzi.

Żydoprawicowa chucpa

REKLAMA

Sprawa zaczęła się za prezydentury Jerzego Kropiwnickiego, kiedy to – z bliżej nieznanych powodów – miasto podpisało umowę z szemraną fundacją „Sztuki świata” niejakiego Żydowicza i Lyncha, amerykańskiego przedsiębiorcy z branży show-businessu, o której to fundacji da się powiedzieć tylko tyle, że nie śmierdziała groszem. Mimo to, ówczesne władze miasta przyznały jej atrakcyjną działkę w samym centrum, zabytkowy budynek dawnej elektrowni oraz zobowiązały się bogato wyposażyć ten budynek przekształcając go w studium filmowe. Sam Żydowicz jako pełnomocnik prezydenta ds.festiwalu Camerimage zatrudniony został w urzędzie miasta z kilkutysięczną pensją miesięczną… Rychło ze strony owej fundacji i organizatorów festiwalu pojawiły się żądania architektoniczne: wybudowania w Łodzi Centrum Wystawienniczego Camerimage, którego projektantem miał zostać Frank Ghery, amerykański architekt żydowskiego pochodzenia, post-konstruktywista, autor kilku dość obrzydliwych budynków szpecących niektóre miasta. W tajemnicy przed łódzką opinią publiczną zarząd miasta wypłacił mu …okrągły milion dolarów za „wstępny projekt” budynku. Za takie „wstępne projekty” nie płacą tyle nawet architektom w Ameryce!

Teraz zapoczątkowana umową miasta z fundacją „Sztuki świata” hucpa zaczęła rozwijać się w najlepsze. Pojawił się pomysł utworzenia w centrum miasta „specjalnej strefy sztuki”, której koszt oszacowano wstępnie na pół miliarda złotych, przy czym nie policzono kosztów wyburzeń i wywłaszczeń, ani spodziewanych zysków. Wiadomo tymczasem, że na sztuce nie zarabia się łatwo. Wyglądało zatem na to, że miasto ma ponieść ogromne ryzyko finansowe budowy tej „strefy”, kto zaś będzie w niej działał, na jakich warunkach i z jakim skutkiem – to jakby wcale nie interesowało „projektantów”. Za pieniądze łódzkiego podatnika chciano wyfutrować tajemniczych szczęśliwców, dopuszczonych do tej „strefy”.

Kropownicki poległ za Żydowicza

Wszystko to „wydało się” przy okazji rozpisanego referendum w sprawie odwołania prezydenta Kropiwnickiego i, jak się wydaje, zaważyło na jego odwołaniu. Powiedzieć można, że ta „światowa sztuka” pogrążyła go…

Nowe władze Łodzi zarządziły ostatnio audyt całego przedsięwzięcia pod nazwą: budowa Nowego Centrum Łodzi (NCŁ), którego dokonała znana kancelaria prawnicza, i który to audyt nie pozostawił suchej nitki na całym projekcie. Nowe władze wydzieliły też ze struktury urzędu odrębny zespół, który nadzorować będzie wyłącznie budowę NCŁ. W międzyczasie sąd unieważnił (ale na razie tylko w I instancji) umowę między wspomnianą fundacją a miastem (ale Żydowicz nadal pobiera co miesiąc ciężką forsę w miejskiej kasy). Wydawałoby się zatem, że zapowiadająca się z przytupem i starannie przygotowywana wielka hucpa kosztem łódzkiego podatnika została póki co udaremniona – gdyby nie owa wizyta amerykańskiego ambasadora w łodzi.

Przypomnijmy, że już sama nominacja Lee Feinsteina na ambasadora USA w Polsce wzbudziła w swoim czasie żywe protesty amerykańskiej Polonii, znającej go jako reprezentanta żydowskiego lobby politycznego, żądającego w ramach przedsiębiorstwa holocaust 60 miliardów dolarów od Polski. Polonia wyrażała wątpliwość, czy w takiej sytuacji Feinstein jako ambasador będzie działał na rzecz zbliżenia amerykańsko-polskiego, czy też odda się na swym stanowisku robocie żydowskiej, psując te stosunki. Zainteresowanie objawione przez ambasadora budową Nowego Centrum Łodzi i jego wizytę w tym mieście skojarzono zatem z możliwością interwencji i lobowana na rzecz fundacji Żydowicza i Lyncha, na rzecz Ghery’ego, na rzecz utrzymania wspomnianej fundacji w grze o majątek do wzięcia.

Kroją nowy geszeft?

Niestety, są nadal powody do obaw. Po wizycie Feinsteina w Łodzi władze miasta enigmatycznie poinformowały, że budowa Nowego Centrum Łodzi ograniczy się do budowy nowego dworca Łódź Fabyczna (co ze wszechmiar pożądane), ale obejmie także „specjalną strefę sztuki” (ki diabeł?) oraz bliżej nieokreślony twór architektoniczny pod nazwą Brama Miasta. Co kryje za sobą ta cokolwiek średniowieczna nazwą obiektu, w dodatku projektowanego wcale nie na rogatkach Łodzi, ale w centrum? – ani się dowiesz. Wiadomo tylko, że nowa prezydent miasta Łodzi, Hanna Zdanowska z PO, „rozmawiała już w tej sprawie z architektem amerykańskim żydowskiego pochodzenia, Danielem Lebeskindem”. Lebeskind to także postkonstruktywista, zwany nawet „dekonstruktywistą”, a jego zrealizowane projekty architektoniczne, dostępne w internecie, są nawet brzydsze, niż projekty Gehry’go. Pewnie więc i droższe… „Na swoim” gruncie prawdopodobnie nikt by ich nie postawił, ale za pieniądze podatnika i na gruncie państwowym czy gminnym? O, takie źródło finansowania i takie grunta zniosą, jak wiadomo, wszystko.

Nie wydaje się, by „gospodarska wizyta” ambasadora Feinsteina w Łodzi podniosła ducha polsko-amerykańskiej przyjaźni…

Od Redakcji: Wkrótce po opublikowaniu tego tekstu w „NCz!” ambasador Feinstein został odwołany. Podobno za to, że zajmował się głównie odzyskiwaniem mienia pożydowskiego.

REKLAMA