Sommer: Prawdziwe piramidy finansowe

REKLAMA

Przy okazji kłopotów firmy Amber Gold znów w mediach pojawił się problem „piramid finansowych”, „schematów Ponziego” itp. Liczni „specjaliści” przekonują w gazetach i telewizji, jakie to strasznie niebezpieczne instytucje i że ich działalność może się skończyć tylko w jeden sposób: duża część klientów pójdzie z torbami, a właściciele albo wylądują za kratami jak słynny Ben Madoff, albo dokonają żywota incognito gdzieś na dalekich wyspach, korzystając z ukradzionych pieniędzy.

Specjaliści ci (z jednym chlubnym wyjątkiem Andrzeja Sadowskiego z Centrum Adama Smitha) zapominają jednak, że te wszystkie „piramidy” to ledwie wystające z ziemi kurhaniki w porównaniu z prawdziwymi piramidami finansowymi, godnymi Cheopsa, jakimi są ZUS-y i budżety państw. W dodatku z tych gigapiramid bardzo trudno się wypisać. Bo na straży tego, by wszyscy w nich uczestniczyli, stoją państwowe prawo i aparat przemocy. Jak wygląda w praktyce to zmuszanie do udziału w państwowej piramidzie finansowej, testuje od początku roku przedsiębiorca z Radomia, Grzegorz Sowa. Pisaliśmy już o nim na wiosnę – teraz relacjonujemy jego walkę o wolność finansową w sądzie pierwszej instancji. Zgodnie z przewidywaniami, p. Sowa w pierwszej instancji przegrał – teraz da się wykazać sądowi apelacyjnemu. A przy okazji warto wspomnieć, że odkąd ZUS jest zasilany pieniędzmi z budżetu – obecnie niemal w jednej trzeciej – to jego funkcjonowanie całkowicie straciło już sens. Jeśli bowiem emeryci są już tylko w części finansowani z ZUS-owskich składek, to – zachowując logikę systemu repartycyjnego – emerytura (a przynajmniej jej jedna trzecia) należy się wszystkim ludziom, którzy płacą podatki. Jeśli takiej zasady się nie wprowadzi, to prędzej czy później ktoś w tej sprawie wygra w sądzie, zwracając uwagę, że jest rabowany na korzyść obecnych emerytów, samemu nie dostając żadnego zabezpieczenia!

REKLAMA

Jak więc rozwiązać problem ZUS-u? Bardzo prosto. Trzeba go jednym cięciem zlikwidować. Wszystkim ludziom powyżej jakiegoś limitu wieku (np. 70 lat) wypłacać z budżetu emeryturę minimalną na wzór kanadyjski. A resztę pieniędzy ludzie starsi powinni dostawać z odpisów podatkowych swoich dzieci. Co przy okazji stałoby się najlepszym chyba sposobem na rozwiązanie problemu demograficznego. Bo w takiej sytuacji ludziom zależałoby bardzo na tym, by po pierwsze – dzieci posiadać, a po drugie – na pewno staraliby się tak je przygotować do życia, by potencjalne odpisy od ich podatków były jak najwyższe.

REKLAMA