JKM: Czy wyśmiewając Grodzkie nie reklamowałem transwestytyzmu?

REKLAMA

W d***kracji obowiązuje zasada: nieważne, co piszą – byle z nazwiskiem. Dlatego też i ja czasem mówię coś dla efektu – bo gdy mówię rzeczy rozsądne, to nikt mnie nie słucha. Niektórzy dziennikarze mówią: „E – po co go zapraszać? I tak zaraz powie, że trzeba obniżyć podatki i wszystko będzie OK”. Natomiast gdy się coś powie o Grodzkiem, to ma się powodzenie. A poza tym większość ludzi podziela pogląd, że Grodzkie funkcjonuje wyłącznie jako dziwadło – więc i plusy sobie zaskarbiam. Niestety, ta zasada działa dobrze tylko wtedy, gdy się z niej robi świadomy użytek. W pozostałych przypadkach działa wybiórczo – w tym sensie, że pieniądz gorszy wypiera lepszy.

Na przykład narkomania. Dopóki się o niej mówiło co najwyżej przyciszonym głosem, jak o dżumie – narkomanii nie było. Gdy rządy wzięły się za „walkę z narkomanią”, a dziennikarze zaczęli o tym pisać – reklama zrobiła swoje. Narkomania stała się modna – niemal tak samo jak przynależność do „opozycji demokratycznej” za śp. Edwarda Frankofila. I nie potrzebuje już żadnej reklamy. Reklamę zapewniają dealerom narkotykowym dziennikarze. Za darmo. Piszą, że ta i ta gwiazda popu zmarła z przedawkowania narkotyków, ostrzegają, że zażywanie narkotyków grozi śmiercią…

REKLAMA

…i każdy normalny człowiek wyciąga z tego najprostszy wniosek: upojenie narkotykowe musi być czymś wspaniałym, skoro idole kultury wolą heroinę niż najdroższe koniaki. Trans narkotykowy musi być upajający, skoro ludzie gotowi są zapłacić za to swoim życiem. I po obejrzeniu takiego kawałka w telewizji lecą szukać jakiegoś dealera.

Obecnie trwa w telewizji darmowa reklama pedofilii. I znów to samo: normalny człowiek, któremu do głowy by nie przyszło, by realizować w praktyce jakiekolwiek pedofilskie fantazje – zaczyna uważać, że jest zacofany: skoro wszyscy to robią, to i ja chyba powinienem spróbować? I pedofilia zaczyna się szerzyć – jak narkomania. Jeszcze trochę działalności TVN i innych firm reklamujących pedofilię, a strach będzie wypuścić dziecko na ulicę. Tak przy okazji: wiadomo, że kobieta jest bardziej ponętna w ubraniu niż nago. Nagość zasadniczo nie jest erotyczna – chyba że obiekt zachowuje się prowokująco. Z niepokojem zauważam więc, że jeszcze 20 lat temu praktycznie wszystkie dzieciaki do czterech-pięciu lat biegały w Polsce po plażach nago. I nikomu to nie przeszkadzało. W tym roku zaobserwowałem – udało mi się złapać pięć dni słońca na Helu – że nawet roczne szkraby poubierane są w majteczki, a dziewczynki nawet w „biustonosze”!
Nic nie może bardziej cieszyć oka pedofila! Stary dowcip mówi o dwóch pedofilach z ławeczki popatrujących na dziewięcio-dziesięcioletnie dziewczynki w krótkich spódniczkach biegające po placu zabaw za kółkiem. Posapują z zadowolenia – a jeden mówi: „Widzisz tę w niebieskiej spódniczce? Cudo – nie?”. „Kochany – to nic; żebyś ty ją widział pięć lat temu!”. Zakładając takiej paroletniej panience majteczki i „biustonosz”, pokazujemy, że ma ona tam do ukrycia coś, co może zainteresować pedofila. Robi to z niej obiekt seksualny. Rodzice w swej naiwności zupełnie nie zdają sobie z tego sprawy.

Natomiast doskonale zdają sobie z tego sprawę cwani dziennikarze. I dlatego nieustannie reklamują np. katastrofę smoleńską. I nie jest ważne, że komentują to słowami: „PiS oszalał”. Osiągają tym samym prosty efekt: „Skoro były premier twierdzi, że to był zamach – i telewizja tyle o tym mówi – to trzeba to traktować serio!”. I im bardziej głupi żurnaliści atakują za to WCzc. Jarosława Kaczyńskiego i WCzc. Antoniego Macierewicza – tym bardziej rośnie popularność tych polityków.

A wiecie Państwo, jak się poluje na głupią mysz? Bierzemy deseczkę. Wbijamy w nią żyletkę. Na jednym końcu żyletki kładziemy kawałek sera, na drugim – kawałek szynki. Przychodzi głupia mysz i patrzy: „Tu szyneczka – tu serek… Tu szyneczka – tu serek…”. I kręcąc głową, przecina sobie szyję.

A na mądrą mysz? Na mądrą mysz wystarczy sama żyletka. Przychodzi mysz – i MYŚLI: „Tu nie ma szynki – tu nie ma serka… Tu nie ma szynki – tu nie ma serka…”.

Otóż głupi dziennikarze atakują Jarosława Kaczyńskiego za oszołomstwo – a JE Donalda Tuska za zaprzaństwo – w przekonaniu, że ich zwalczają. Natomiast mądrzy dziennikarze robią to samo, ale z dokładnie przeciwnych powodów. Chodzi o to, by zareklamować pp.Kaczyńskiego i Tuska. A potem atakując Kaczyńskiego, utwierdzić zwolenników Tuska, że choć ich idol kryje złodziei i bezpieczniaków, to nie ma rady – trzeba na niego zagłosować! Bo Kaczyński jest przecież groźny. A atakując Donalda Tuska, utwierdza się zwolenników Kaczyńskiego, że choć ich idol wygaduje jawne głupoty i kryje nieudaczników, to nie ma wyboru – trzeba na niego zagłosować, bo jak nie, to POpaprańcy całą Polskę rozkradną i wyprzedadzą federastom.

To działa znakomicie. Tak znakomicie, że zaczynam się zastanawiać, czy wyśmiewając to Grodzkie, w gruncie rzeczy nie reklamowałem transwestytyzmu i transgenderyzmu? Na szczęście przekonać kogoś, by obciął sobie to i owo, pewno można – ale trudność wymawiania słów „transwestytyzm” i „transgenderyzm” każdego potrafi odstręczyć. Z tym, że – przypominam – Grodzkie niczego sobie nie obcinało. Więc o czym właściwie rozmawiać? Zwykły agenttranswestyta… I oburzenie, że atakuję biedną niewiastę, która popłakuje cichutko w kąciku, jest dziwne. Powiedzmy, że p. Ryszard Bęgowski od dziecka marzył, by być Murzynem. Więc kupił sobie kędzierzawą perukę i codziennie rano – zamiast malować usta i oczy – maluje się cały na czarno. Po czym zmienia nazwisko na OKyem Nye M’Ruga i jako Murzyn – na fali sympatii dla mniejszości rasowych – wchodzi do Sejmu. To co – nie miałbym prawa z tego się natrząsać? I uważać go za oszusta, który wyłudził mandat poselski? A czym to się różni?

REKLAMA