Miszalski: W gospodarce robi się nader nieświeżo

REKLAMA

„Oto, widzisz, znowu idzie jesień: człowiek tylko leżałby i spał” – pisał Konstanty Ildefons w dobrych dawnych czasach przedwojennych, gdy poetom płacono za tomiki poezji, a „polityka kulturalna” nie tłamsiła jeszcze autentycznej kultury. Gdy o najbliższej jesieni mowa, wiele wskazuje, że miliony Polaków będą już tylko „leżeć i spać” na bezrobociu, w dodatku „na głodniaka”.

Bo co tu dużo mówić: robi się nader nieświeżo. Wprawdzie dotąd rządowa propaganda zapewniała, że gospodarka ma się dobrze, ale oto pojawił się w niej całkiem nowy ton: „Podrożeje żywność, i to bardzo!” – informuje TVP. Powiedzmy sobie szczerze i otwarcie, że żywność drożeje już od przynajmniej dwóch lat (w tym czasie ceny samej tylko mąki wzrosły o 70 procent), ale po raz pierwszy propaganda rządowa wycharkuje z siebie, że nadchodzi wielka drożyzna żywności. Zatem obok prądu, gazu, paliw – także ceny żywności poszybują już jesienią w pułap stratosferyczny…

REKLAMA

Jak za PRL – winna jest „susza w Ameryce, klęski żywiołowe w kraju” (itd., itp., etc.) – ale przecież po to wstępowaliśmy do Unii Europejskiej, żeby w ramach polityki solidarności, spójności, planowania długofalowego i bezpieczeństwa żywnościowego (itd., itp., etc.), unikać skutków susz, gradobicia, powodzi (itp., itd., etc.), jakie przecież zawsze były i będą? Po co od 20 lat działa Agencja Rynku Rolnego, Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa z ministerstwem rolnictwa na kupę? Po co te przelewy forsy do UE i nazad? Ileż to zboża sprzedać musi rolnik, żeby starczyło podatków na apanaże dla jednego tylko dyrektora jednej tylko spółki „Elewarr” (800 tysięcy złotych rocznie)? Toteż – jak za PRL – olewając rządową propagandę, pozostaniemy raczej przy przypuszczeniu, że to żadne tam klęski żywiołowe, ale kolejny etap strojki jewrokołchoza, w którym – po fazie intensywnej propagandy – nadchodzi faza nagiej szczerości w postaci golizny obywateli. Cel ten sam i taki sam – metody nieco bardziej wyrafinowane, ale właściwie też prymitywne: banki za przyzwoleniem i zachętą rządów (pożyczają im pieniądze) kreują wirtualny pieniądz, co doprowadza do inflacji.

A przy inflacji, wiadomo: ten się tylko obławia, kto pierwszy szybko zgarnia większą ilość szmalu. Zgarnia nowa nomenklatura „demokracji socjalnych” UE i zblatowana z nią kompradoria biznesowa. Pierwsi więc zgarniają tłusto prezesi i kierownictwa banków, zaraz potem administracja rządowa, jej agendy i spółki z udziałem skarbu państwa oraz karmieni z rządowego dydka „przedsiębiorcy”; inflacja i drożyzna mogą im naskoczyć na wałek, bo nawet przy skromnym dochodzie skromnego dyrektora skromnej spółki „Elewarr” rzędu prawie miliona złotych rocznie – cóż znaczy niechby i 10 złotych za litr benzyny? Mendel jajek za 15 złotych? Złotówka za bułkę? To jest pestka.

Wszystko zatem wskazuje, że teraz – gdy już spętani zostaliśmy członkostwem w eurokołchozie ze wszystkimi jego konsekwencjami (i to jeszcze zanim wyzwoliliśmy się z okowów „transformacji ustrojowej”, która wepchnęła nas w PRL-bis) – nadchodzi nieubłaganie ten etap strojki jewrokołchoza, który w PRL miał swą analogię po roku 1976, gdy okazało się, że za pożyczone pieniądze nie tylko nie da się zmodernizować gospodarki, ale jej stan wyraża się kartkami na benzynę, cukier, mięso, alkohol, papierosy. Na nadchodzącym etapie strojki jewrokołchoza żadnych tam kartek, rzecz jasna, nie będzie. Sklepy pełne będą towarów, ale popyt skurczy się wraz z żołądkami pracujących mas. Co ja mówię?! Jakich tam „mas” – tylko bezrobocie będzie masowe, bida z nędzą, ale obywatele nie będą żadnymi „masami”, ale pełnoprawnymi podmiotami państwa prawa realizującego zasady społecznej gospodarki rynkowej. Tym muszą się najeść. Odrywając się więc od konkretnych postępów inflacji i drożyzny, warto zapytać melancholijnie: czy aby doświadczeniem przełomu XX i XXI wieku nie jest smutna konstatacja, że demokracja nie powściągana zasadami cywilizacji łacińskiej prowadzi do globalizacji, ale tylko socjalizmu? Że żadne unijne „programy oszczędnościowe” i fiskalny rygoryzm UE nie poprawi gospodarki jej krajów, jeśli sam model państwa demosocjalnego nie zostanie odrzucony?

Na razie mamy do czynienia z „ucieczką do przodu”, odwlekaniem krachu. Jakież to będzie niebywałe widowisko! Młodsze pokolenie ma szansę dożyć i zobaczyć to przynajmniej na własne oczy, kto wie, może nawet przeżyć nachodzące paroksyzmy? Lecz czy zdruzgotanej strojki demokratycznego socjalizmu unijnego nie zastąpi aby strojka… demokratycznego unijnego komunizmu z – odpowiednio – terrorem miękkim zamiast twardego? Jakie propagandowe zaklęcia nowych postępowców towarzyszyć będą tej budowie? Jakie środki inwigilacyjno-policyjne? Jakie państwowe regulacje obszarów jeszcze „dzikich”, jeszcze „nieuregulowanych”? Jakie socjotechniki?

Czy na przykład prowokacje tajnych służb wpisane zostaną do konstytucyjnych metod zmian w gabinetach rządowych? Doskonale wyobrażam sobie np. art. 2348 paragraf 78 punkt 24 nowej Konstytucji Eurolandu Polen: „W wypadku ujawnienia taśmy z nagraniem mogącym podważać wiarygodność ministra premier zobowiązany jest do jego bezzwłocznej dymisji i przejęcia jego kompetencji do czasu mianowania nowego ministra”. Gdyby był już teraz taki przepis, premier Tusk nie musiałby opowiadać głupot, jak to nie wiedział, co się dzieje „w rolnictwie”, tylko od razu wywaliłby Sawickiego i sam nominował nowych prezesów, dyrektorów, członków rad nadzorczych.

Wszystko wskazuje, że podmiana PSL „nową lewicą” jest bliska – bo sama „afera taśmowa” to jeszcze nic, taka czystka kadrowa, ale ostateczny wyrok Trybunału Konstytucyjnego nakazujący PSL zapłacić 22 miliony złotych za brak „osobnego konta” podczas kampanii wyborczej – to dopiero cios! I jaki zbieg okoliczności: dwa szybkie ciosy, bach-bach i nokaut techniczny, PSL z rozkwaszonym nosem.

Zdaje się, że i mniemani „konserwatyści” w samej PO też już cienko przędą. Właśnie minister Gowin powołał na swego doradcę byłego ministra Czumę… Uczył Marcin Marcina? Ile będzie pobierał miesięcznie? Mistrz Ildefons napisałby, że polityczne lato „jak skazaniec się kładzie pod jesienny topór krwawy”.

REKLAMA