Znana lewacka publicystka, pracująca też na Uniwersytecie Warszawskim jako profesor filozofii zachęca do czytania pism Włodzimierza Lenina oraz wyraża pogląd, że Lenin jest lepszy od… Ojca Rydzyka. Oto fragment tekstu, który można znaleźć na portalu gazeta.pl:
„No i tak na marginesie, gdyby panowie związkowcy razem z przewodniczącym Dudą poczytali sobie trochę tego Lenina (lub o nim), to myślę, że znaleźliby w jego działaniach o wiele więcej inspiracji niż w działaniach – dajmy na to – ojca Rydzyka lub innych ojców. Lenin troszczył się – choć niefortunnie – o dobrobyt i pozycję klasy robotniczej, a nie o jej zbawienie. Dla związków zawodowych jego „filozofia” może być ważną wskazówką, by odpowiedzieć sobie na (też leninowskie) pytanie „Co robić?”. Tylko najpierw trzeba poczytać. No, a bez czytania, trzeba mieć szacunek dla historii co najmniej taki, jaki do telewizji Trwam.”
Czy przypadkiem promowanie ideologii totalitarnych, w tym przypadku leninizmu, nie jest w Polsce karane? Bo jeśli tak, to może jakieś stowarzyszenie „Nigdy Więcej” czy inna „Otwarta Rzeczpospolita” zareagowałoby jak zwykle.
A już zupełnie na poważnie, czy osoba propagująca Lenina naprawdę musi pracować na Uniwersytecie Warszawskim?