Korwin-Mikke: Polska A i B

REKLAMA

Pojęcie „Polski B” jakoś ostatnio przestało być popularne. Pojawiło się zaś przed wojną, gdy powstała II Rzeczpospolita, która scaliła ziemie trzech zaborów. By być ścisłym: Królestwa Polskiego, Wielkiego Księstwa Poznańskiego, Królestwa Galicji i Lodomerii oraz ziem podległych przedtem Królestwu Węgier (skrawki Spiszu i Orawy) i bezpośrednio Cesarstwu Wszechrusi.

Rzućmy okiem na mapę sieci kolejowej (mapa 1).

REKLAMA

[nggallery id=47]

Mapa ta dobitnie pokazuje, jak te tereny się od siebie różniły. Dziś wprawdzie kolej to synonim zacofania i reżymowego syfu, ale 100 lat temu, gdy motoryzacja była jeszcze w powijakach, był to ciągle nowoczesny (a na pewno podstawowy) środek transportu. Proszę zwrócić uwagę na to, że pojęcie „Polski B” jest geograficzne i demograficzne. Jeśli bowiem mamy państwo pozornie jednolite, to i tak między poszczególnymi wsiami, miastami, a nawet regionami istnieją poważne różnice wynikające po prostu z rozkładu statystycznego. Jeśli w jakiejkolwiek skali w większości miejscowości mamy zjawisko w stopniu 100 – to będą miejscowości ze wskaźnikiem 50 i mniej oraz miejscowości ze wskaźnikiem 150 i więcej. Z okręgów o wskaźniku np. poniżej 50 można utworzyć województwo i nazwać je „Polską B” – tyle że mapa Polski z tym „województwem” przypominałaby skórę człowieka chorego na odrę.

Tak nawiasem: ja napisałem „przypadkowo” – ale nic się „przypadkowo” nie dzieje. Jeśli rzucam kostką i wypada „6”, to dlatego, że mięsień moich palców nadał kostce taki właśnie moment obrotowy, bo temperatura powietrza była taka, a powierzchnia stołu miała rysę tu, a nie tam. Jednak statystyk takimi przyczynami się nie zajmuje. Podobnie i tu: w jakiejś wsi zamożność może być znacznie większa, bo akurat tu osiedlił się 100 lat temu przedsiębiorczy jegomość, a sąsiedzi, zamiast go wyklinać (że kłuje w oczy zamożnością), jęli go naśladować – i proszę! Za każdym razem jest to jakaś przyczyna – ale my badamy rozkład statystyczny. Statystyk zakłada, że rozrzut spowodowany jest przez wiele niezależnych przyczyn.

W przypadku „Polski B” mowy nie ma o statystyce. Tereny „Polski B” stanowią dość zwarty obszar Polski – od Mazowsza na wschód. Z pozornym wyłączeniem Warszawy. Pozornym – bo gdyby była to stolica normalnego państwa, to większość warszawiaków zaczęła by zachowywać się gorzej niż niepiśmienni chłopi spod Mławy, gdyż bo umieją tylko „urzędować”, a sami nie wykazują inicjatywy i przedsiębiorczości.

Sztampowym wyjaśnieniem jest silne przywiązanie do katolicyzmu, typowe dla „Polski B” – co miałoby sprawiać, że ludzie staja się mniej przedsiębiorczy, bo bardziej liczą na Opatrzność niż na samych siebie. Jednak np. Bawarowie też są katolikami, a mimo to Bawaria jakoś wcale nie wygląda na kraj zacofany i biedny. Hasło „Ora & labora” raczej nie sprzyja biedzie i zacofaniu – więc sądzić należy, że ludność „Polski B” modlić się, to i owszem, ale pracowitość, a raczej zdolność do organizowania sobie pracy pozostawia tam sporo do życzenia. A ponadto, gdyby nawet przyjąć to wyjaśnienie, pozostałoby pytanie: dlaczego na jednych terenach utrzymuje się dewocyjny katolicyzm, a na innych nie? Jaka jest tego przyczyna?

Powstaje pytanie, w jakim stopniu ten stan jest efektem zaborów? W Sieci, na niemieckich stronach, znalazłem bardzo ciekawą mapkę pokazująca rozkład głosów na PiS i PO – nałożoną na granicę zaboru pruskiego z resztą Polski (mapa 2).

[nggallery id=48]

Różnica między PiS a PO jest w praktyce bardzo niewielka, o ile jakakolwiek – natomiast w warstwie propagandowej PO podkreśla właśnie przedsiębiorczość, podczas gdy PiS zachęca do pasożytowania na innych poprzez system „świadczeń socjalnych”. I najwyraźniej rozkład opinii w tym względzie pokrywa się z zaborami. Widzę trzy hipotezy wyjaśniające to zjawisko:

1) im dalej na wschód, tym większe wpływy etatyzmu; ludzie Wschodu z jakichś powodów po prostu uważają, że państwo ma prawo i wręcz powinno podejmować decyzje za poddanych i troszczyć się o nich; 2) ustrój carski, oskarżany właśnie o odbieranie – z wyjątkiem okresu 1886-1911 – ludziom samodzielności, oduczył ludzi przedsiębiorczości 3) Żydzi – występowali właśnie na tych terenach i niejako zastępowali większość populacji skłonnej do przedsiębiorczości; po ich wymordowaniu i emigracji została pusta przestrzeń.

Pewnej odpowiedzi nie znam, ale ważną wskazówkę daje to, że ludność NRD wyraźnie pokochała etatyzm i opiekę państwa. Wykazuje się też mniejszą przedsiębiorczością niż Wessis – i mniejszą niż Polacy. Dochodzę więc do smutnego dla mnie wniosku: to dziedzictwo zaboru rosyjskiego, mentalności wschodniej… Smutnego – bo w zasadzie naród powinien na taki nacisk reagować odwrotnie. Widać jednak nacisk nieustanny, połączony z odwoływaniem się do powszechnego wśród ludzi lenistwa umysłowego, swoje robi. Jest to zatem jeszcze jednym powodem, by III RP i wszystkie obecnie reżymy europejskie jak najszybciej zniszczyć – zanim poddane ich naciskowi narody Europy wyginą.

Z punktu widzenia politycznego i gospodarczego wyciąganie jakichkolwiek wniosków z podziału Polski na „A” i „B” jest oczywiście najzupełniej absurdalne. Kurpsie są niżsi od poznaniaków – no i co z tego? Nic. I to samo dotyczy różnic między „Polską A” i „Polską B”. Biurokraci jednak tego nie rozumieją. Biurokrata musi wyciągać wnioski ze wszystkiego – bo taka jest jego natura. Wszystko jedno jakie wnioski. Więc jedni wyciągali wniosek taki, że skoro tak, to trzeba przemysł koncentrować w „Polsce A”, a drudzy wręcz przeciwnie – że należy „wyrównywać dysproporcje” i przemysł na siłę lokować w „Polsce B”. Rzecz jasna, w normalnym kraju o lokalizacji fabryki decyduje jej właściciel, więc urzędnicy żadnej „polityki” nie mogą na szczęście prowadzić. Z punktu widzenia interesów Polski jest obojętne, czy „Polska B” to wysypka na ciele, czy zwarty obszar. Liczba geniuszy pozostaje taka sama – niezależnie od tego, czy jeden urodził się w Kamieńcu, a drugi pod Nowogródkiem, czy obydwaj w Warszawie! Jest to natomiast, powtarzam, terenem ciekawych dociekań naukowych. Problem tylko w tym, że biurokraci z takich dociekań natychmiast pragną zrobić jakiś pomylony użytek.

(źródło: NCZ! 2009; publikujemy w ramach cyklu tekstów archiwalnych, które nie poddały się upływowi czasu i prezentują “ostre”, często kontrowersyjne poglądy naszych Autorów)

REKLAMA