Wozinski: Szkolne kosz(m)ary

REKLAMA

Wrzesień był zawsze miesiącem powrotu do koszar. Panowała tam najgorsza z możliwych fala, bo zaangażowana w nią była twoja rodzina i przyjaciele. „Musisz nauczyć się żyć w społeczeństwie” – tak się zazwyczaj mówi. I rzeczywiście, uczyliśmy się żyć na całego. Nauczyliśmy się swoich ról do perfekcji. Ja osobiście przyjąłem rolę niegrzecznego kujona. Uczyłem się tylko wtedy, gdy mnie nikt nie obserwował i gdy miał to widzieć Pimko. Poza tym zawsze trzymałem się blisko Miętusa. Dziś widzę, że to strategia zwycięska. Tylko głupiec mógłby bowiem pomyśleć, że w państwowej szkole idzie o zgłębianie wiedzy. To dzieje się tylko przy okazji, na marginesie, przy odrabianiu lekcji. Szkoła to nic innego jak trening przygotowujący do walk o porządek dziobania.

Zasadniczym celem szkół Lewiatana jest wyrobienie w młodych ludziach świadomości podmiotu zbiorowego „my”. To nasz kraj – nasze państwo – nasza historia – nasza szkoła – nasza klasa. Niektóre osoby z mojej klasy podchwyciły ten motyw wprost idealnie. Dzisiaj pracują w „naszym” urzędzie gminy, na „naszym” uniwersytecie, budują za „nasze” pieniądze publiczną infrastrukturę i jeżdżą za „nasze” pieniądze na zagraniczne stypendia.

REKLAMA

W waszej-klasie można przedyskutować wiele rzeczy. Można być komunistą, socjalistą, anarchokolektywistą, chadekiem, rojalistą, osobą bez poglądów – można być, kim się chce. Nie można być jedynie libertarianinem, bo to podważa autorytet „administratora portalu”. Poza tym chcąc uznać twoje racje, administrator i wszyscy uczestnicy debaty musieliby udostępnić innym ludziom ten „serwer”, ale skąd wtedy wziąć pieniążki na całe przedsięwzięcie? Libertarianin to zatem wróg numer jeden, bo – w przeciwieństwie do pragnących jedynie sformatowania dysku socjalistów, faszystów i komunistów – on chce nam go odebrać w całości.

W waszej-klasie siedzą różni ludzie: są grzeczne uczennice i blachary, porządnichłopcy i psychole. Psychole wcale nie chcieliby chodzić do szkoły, ale rząd zakazuje pracy nieletnim. Psychole nie chcieliby się uczyć, ale muszą, aż skończą 18 lat. Może i nie chcieliby się na nas wyżywać, ale przecież nie mogą stąd wyjść. Może nawet nie byliby psycholami, ale nauczyli ich być takimi… starsi psychole.

Dziś już nikt tego nie pamięta, ale po raz pierwszy w historii nowożytnej kazał nam tak razem siedzieć całkiem spory psychol i despota – Kalwin. Siedzimy więc. Obserwujemy się nawzajem. Jesteśmy tu już za długo i wcale nie mamy motywacji, żeby nauczyć się czegokolwiek prędzej – i tak wyjdziemy ze szkoły wszyscy razem o 14.30 (kiedy będziemy już mieli 18 lat). Siedzimy ustawowo i zaczynają nam przychodzić do głowy głupie pomysły – nie przewidziane w żadnej ustawie. My jednak nie mamy wpływu na prawo, bo jesteśmy za młodzi, żeby głosować. Pracować nam również nie wolno. Siedzimy dla ojczyzny, globalnego ocieplenia, zasady solidarności, ale przede wszystkim po to, żeby nauczyć się posłuszeństwa. Teraz już nikt nie będzie kwestionował potrzeby istnienia dyrektora. Winny niedociągnięć będzie może dyrektor X albo zastępca dyrektora Y, ale wasza-klasa będzie zawsze dobra.

Nie bez przyczyny będący przy władzy totalitaryści wielokrotnie w ciągu ostatnich lat pragnęli przedłużenia skoszarowania młodych ludzi. Aby stworzyć posłusznych władzy humanoidów, należy mieć ich pod bezpośrednią kontrolą jak najdłużej. 10-letni zaciąg do Hitlerjugend Lewiatana to czas, w którym młodzi ludzie mają poczuć na samym sobie działanie społecznego przymusu. Sprzeczne z wszelkimi prawidłami wolnego rynku i zdrowego rozsądku zarządzanie usługami edukacyjnymi potrafi tą drogą wbić w młode umysły przekonanie, że jest jedną z największych zdobyczy ludzkości.

Dla osoby, która przez co najmniej 10 lat musi siedzieć i robić to, co jej każą, fakt tego osobistego doświadczenia jest silniejszy niż jakakolwiek wolnorynkowa argumentacja. Szkoła siłą rzeczy tworzy osoby uległe, o wiele łatwiej przystające na status quo. Warto więc przypomnieć wszystkim Polakom, że jesteśmy jednym z niewielu krajów na świecie, w którym nauczanie domowe jest legalne. Choć nadal trzeba toczyć zaciętą walkę z niektórymi twardogłowymi dyrektorami szkół, z punktu widzenia prawnego rodzimy Lewiatan na takie nauczanie zezwala. Czy nie jest więc skandalem, że w Polsce w domu uczonych jest niewiele ponad 100 dzieci? Istniejące dziś szkoły prywatne i katolickie stanowią co prawda pewną alternatywę wobec państwowych koszar, ale niestety związane są przepisami minimum programowego, organizacji zajęć, wynagradzania nauczycieli i wieloma innymi absurdami.

Zauważmy wreszcie, jak bardzo kluczowe dla obalenia socjalizmu jest wyrwanie dzieci z ramion państwa. Jedynym negatywnym skutkiem rozpoczęcia masowego nauczania domowego może być upadek sympatycznego skądinąd portalu nasza-klasa.

(źródło: NCZ! 2009; publikujemy w ramach cyklu tekstów archiwalnych, które nie poddały się upływowi czasu i prezentują “ostre”, często kontrowersyjne poglądy naszych Autorów)

REKLAMA