Pietrzak: Reforma służb specjalnych

REKLAMA

Od dwóch lat trwają przygotowania do nowej reformy polskich służb specjalnych. Istnieją dwa projekty – prezydencki i premierowski. Oba w zasadniczy sposób zmieniają mapę tych służb. W ostatnich miesiącach rośnie bowiem liczba funkcjonariuszy zamierzających opuścić szeregi polskich służb. Dotyczy to zarówno żołnierzy wojskowych specsłużb, jak i funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Tylko w tym roku szeregi ABW opuściło 345 osób, podczas gdy w 2011 roku – 163, a dwa lata temu – tylko 133. Szacuje się nawet, że spośród 5 tysięcy funkcjonariuszy pełniących służbę w ABW do końca 2012 roku może odejść co piąty z nich.

Przyczyn odejść z ABW należy szukać w nasilającej się tendencji do cięcia kolejnych przywilejów funkcjonariuszy. Ale nie tylko. Wielu funkcjonariuszy ABW, którzy rozpoczęli służbę w latach 90., w prywatnych rozmowach skarży się na rosnące upolitycznienie służby. Ich zdaniem, nigdy nie było tak, jak dzieje się to obecnie, że nabór do służby i awanse zależą prawie wyłącznie od rekomendacji polityków Platformy Obywatelskiej. Zjawisko to, według nich, przybrało w ostatnich miesiącach charakter normy. Z kariery w służbach rezygnują również żołnierze Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Służby Wywiadu Wojskowego, które powstały po rozwiązaniu w 2006 roku skompromitowanych Wojskowych Służb Informacyjnych. W tym wypadku powodem odejścia jest niejasność co do przyszłości obu służb. Oba projekty zreformowania polskich służb – premierowski i prezydencki – mogą przekreślić ich niezależność i znacznie ograniczyć je kadrowo. Taka perspektywa w oczywisty sposób budzi obawy co do dalszej kariery w wojskowych służbach.

REKLAMA

Dwie koncepcje reformy

Istnieją dwa zasadnicze projekty reformy polskich służb specjalnych. Pierwszy z nich to propozycja przygotowana przez ludzi premiera – przewidująca powstanie megasłużby i osłabiająca pozycję pozostałych służb. W świetle tego projektu ABW miałaby wchłonąć SKW na zasadzie odrębnego Departamentu Kontrwywiadu Wojskowego, w którym byłyby znacznie więcej etatów cywilnych. Z kolei SWW miałaby zostać wchłonięta do AW, również na zasadzie wyodrębnionego Departamentu Wywiadu Wojskowego. Tak czy inaczej obie służby czekałaby znaczna redukcja etatów, a w konsekwencji perspektywa konieczności odejścia z nich wielu żołnierzy. Zwolennicy tego projektu wskazują, że profesjonalizacja
polskiej armii i związana z nią redukcja jej stanu wymaga także zweryfikowania dotychczasowego modelu służb wojskowych, które ich zdaniem także powinny zostać zredukowane. Projekt lansowany jest przede wszystkim przez obecne kierownictwo ABW i jej szefa Krzysztofa Bondaryka. Jego przeforsowanie na pewno wzmocniłoby pozycję polityczną szefa ABW.

Drugim wariantem reformy polskich służb jest projekt firmowany przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. Prace nad nim zaczęły się już w 2010 roku w prezydenckim Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Ogromna rolę w jego stworzeniu odegrali wojskowi ze Sztabu Generalnego oraz były szef WSI gen. Marek Dukaczewski, nieformalny doradca prezydenta. Projekt przewiduje włączenie wojskowych służb: SKW i SWW do Sztabu Generalnego jako dwóch odrębnych zarządów. Takie rozwiązanie przekreślałoby dotychczasową suwerenność obu służb w strukturze sił zbrojnych. Dotychczas szefowie SKW i SWW byli powoływani przez premiera na wniosek szefa MON i po zasięgnięciu opinii prezydenta oraz Kolegium do spraw Służb Specjalnych i Sejmowej Komisji do spraw Służb Specjalnych. W sytuacji włączenia SKW i SWW do Sztabu Generalnego ich szefów powoływałby szef Sztabu Generalnego. Także w projekcie prezydenckim obie wojskowe służby czekałaby znaczna redukcja etatów.

Cele reform

Wydaje się, że zasadniczym celem obu reform są polityczne korzyści, jakie mogłyby przynieść oba rozwiązania. W rozwiązaniu proponowanym przez Kancelarię Premiera z mapy polskich służb specjalnych zniknęłyby zupełnie wojskowe służby. W rezultacie wzrosłaby rola i znaczenie ABW i AW. Ale w tym wypadku ABW stała by się potężną służbą z olbrzymim zakresem uprawnień. Byłby to w zasadzie powrót do modelu sowieckiego, w którym zawsze istniała jedna ogromna służba o bardzo szerokich kompetencjach, a pozostałe miały charakter ściśle profilowany. Tymczasem we wszystkich demokratycznych państwach dąży się do symetrycznego podziału i jasnego sprofilowania służb, aby móc nimi lepiej zarządzać i lepiej je kontrolować. Proponowane zmiany w znacznej mierze oznaczałyby odejście o demokratycznego modelu funkcjonowania kilku mniejszych służb, jaki udało się w Polsce wypracować w ostatnich kilkunastu latach.

W wypadku projektu prezydenta włączenie SWW i SKW do Sztabu Generalnego oznaczałoby wzrost pozycji szefa Sztabu Generalnego, który od tej pory decydowałby o tym, kto zostanie szefem Zarządu Wywiadu i Zarządu Kontrwywiadu w Sztabie Generalnym. Takie rozwiązanie na pewno wzmacniałoby pozycję prezydenta, który jest konstytucyjnym zwierzchnikiem sił zbrojnych i powołuje szefa Sztabu Generalnego. Bronisław Komorowski zatem – jak już bywało w przeszłości – zainteresowałby się osobiście obsadą szefów wojskowych służb, dbając o dobór właściwego, według niego, kandydata. Zresztą prezydent w środowisku wojskowych służb specjalnych od dawna jest postrzegany jako ich polityczny patron. Tym razem to on mógłby decydować, kto będzie nimi kierował na co dzień.

Pewne jest jedno: oba projekty reformy polskich służb nie służą ani ich usprawnieniu, ani ich lepszej kontroli. Który z nich będzie miał szansę na realizację w przyszłości, tego jeszcze nie wiadomo. Wszystko jednak wskazuje, że przy okazji nowej reformy służb specjalnych dojdzie do politycznej konfrontacji premiera z prezydentem.

REKLAMA