Korwin-Mikke: Unia czyli para-olimpiada dla pełnosprawnych

REKLAMA

Jak Państwo pamiętacie, p. Przemysław Baranowski, prokurator ze Śródmieścia Warszawy, nie wszczął postępowania przeciwko WCzc. Januszowi Palikotowi, który otwarcie przyznał, że dąży do całkowitej likwidacji państwa polskiego, nawet w obecnej, tylko autonomicznej formie, z rezygnacji z resztek atrybutów suwerenności – i pełne włączenie do UE jako jednolitego państwa. Rozmyślałem w związku z tym nad ciekawym pytaniem: czy w PRL-u ścigano by faceta, który dążyłby do likwidacji PRL-u i włączenia Polski do Związku Sowieckiego?

Odpowiedzi na to pytanie nie znam. W różnych okresach PRL-u byłaby różna. Na pewno gdyby taki postulat zgłaszał partyjniak na forum partyjnym, to nie byłoby to ścigane – bo ówczesna klasa polityczna, czyli członkowie PZPR, mieli prawo do swobodnej wypowiedzi.

REKLAMA

Zupełnie tak samo jak p. Baranowski uzasadnia nieściganie WCzc. Janusza Palikota.

Po części dotyczyło to i „bratnich stronnictw”. Ja przecież w PRL-u trzy razy siedziałem – i nikt w Stronnictwie Demokratycznym, którego byłem członkiem, nie zrobił mi nawet najmniejszej wymówki!
Odpowiedzi na zadane pytanie można też szukać przez analogię. Otóż znam dwa przypadki ucieczki ludzi do Związku Sowieckiego. Jeden to jakiegoś leśnika-komunisty, który na rowerze (!!) jakimś cudem przekroczył granicę z obwodem królewieckim – znał tamtejsze ścieżki. Było to bardzo trudne, bo Święta Granica Związku Sowieckiego z „bratnimi krajami” była strzeżona i obwarowana znacznie dokładniej niż granice Czech czy Węgier z niebratnią Austrią czy Bułgarii z Turcją. Sowieci wiedzieli, że są to państwa zhołdowane, ale hołdownik w każdej chwili może wymówić posłuszeństwo – jak uczynili tu (z powodzeniem) Enwer Hoxha w Albanii, Józef Broz (ps. „Tito”) w Jugosławii czy Mikołaj Ceauşescu w Rumunii oraz (nieudanie) Emeryk Nagy na Węgrzech i Aleksander Dubček w Czechosłowacji.

Drugi to znany 400-metrowiec, reprezentant Polski, który, obrażony na coś, demonstracyjnie po zawodach w Moskwie poprosił o azyl!

W obydwu przypadkach Kreml po krótkim wahaniu wydał delikwentów PRL-owi, a tu… poddano ich badaniom psychiatrycznym – uważając, że tylko wariat może chcieć zamienić najweselszy w obozie socjalistycznym barak na ponury barak ze wschodnią ścianą otwartą na syberyjskie podmuchy.

Myślę, że gdyby ktoś publicznie zgłosił taką chęć, to przede wszystkim nie puściłaby tego cenzura – a gdyby to głosił na jakichś dużych zebraniach, to przy pełnej aprobacie opinii publicznej potraktowano by go jako nieszkodliwego wariata. Chyba że byłoby podejrzenie, iż jest to ktoś inspirowany przez Kreml. Wtedy za Bieruta przyłączono by Polskę ciupasem do ZSRS, a w czasach późniejszych w największej ciszy zapuszkowano by gościa bez wyroku. No bo jak wydać wyrok w takiej sprawie?

W przypadku p. Palikota rzecz ma się inaczej. Mimo zupełnego wariactwa panującego na zachodzie Europy, mimo widocznego upadku tamtych krajów, są one nadal od Polski bogatsze – więc chęć zostania jednym państwem nie jest w biedniejszych krajach uważana za szaleństwo. Tu nie działają żadne argumenty – tylko MITY. Przecież ćwierć Szkocji jest znacznie biedniejsze od Polski, choć należy od wieków do znacznie bogatszego od Polski Zjednoczonego Królestwa – więc dlaczego całkowite włączenie ziem polskich do UE miałoby przynieść im wzrost dobrobytu?!!???

Jednocześnie zachodzi zjawisko, o którym piszę (jak zwykle, profetycznie) od 20 lat: to nie Polacy emigrują do Niemiec – to Niemcy zaczynają napływać do Polski. Pisze o tym p.Piotr Cywiński w ostatnim „Uważam Rze”. Bo Niemcy są wprawdzie bogatsze, ale to Polska szybciej się rozwija. Dlaczego? Po prostu krócej jesteśmy pod okupacją Unii, krócej trwa u nas d***kracja, więc Polacy nie rozwydrzyli się tak jak Niemcy – no i nie podpisaliśmy Karty Praw Podstawowych.

Gdy trwały negocjacje na temat Anschlußu Polski do Wspólnoty Europejskiej, jakiś euronegocjator powiedział z przekąsem: „Wy, zdaje się, chcielibyście przyłączyć Wspólnotę do Polski!”. Dziś – patrząc na marne tempo rozwoju Polski i Wielkiej Brytanii oraz kompletnie beznadziejne tempo rozwoju reszty UE z €urolandią na czele – warto powrócić do tamtej wypowiedzi i spytać jej autora, czy nie żałuje, iż nie postąpiono przynajmniej w ten sposób.
Cóż, Związku Sowieckiego nigdy nie udało przyłączyć się do Polski – acz podejrzewam, że jakieś podobne uwagi były przez ówczesnych dygnitarzy wymieniane. Jednak Sowieci byli absolutnie przekonani o wyższości swojego rodzaju socjalizmu – tak samo jak obecni eurosocjaliści są przekonani o wyższości modelu brukselskiego.

We wczesnych latach PRL-u była jakaś dynamika – zwłaszcza w odbudowywanej Warszawie. Potem dynamikę przynajmniej udawano, fałszując statystyki. Na myśl mi wtedy nie przyszło, że uda nam się połączyć z zachodnią Europa – i z tempem rozwoju 2% być liderem wśród krajów „cieszących się” rozwojem jednoprocentowym.

I to wyjaśnia, dlaczego politycy zachodnioeuropejscy tak głośno propagują ideę para-olimpiad. Eurosocjalizm spowodował, że w Europie panuje para-rozwój – i Polska para-gospodarka rozwija się świetnie. Tak świetnie, jak świetne wyniki osiąga sportowiec bez jednej nogi i połowy drugiej w konkurencji z pływakami mającymi jedną nogę, ale uciętą na 1/3 długości! Po prostu: jesteśmy, jak na garbatych, całkiem-całkiem prości. I mamy z tego być dumni – tak samo jak mamy być dumni z sukcesu naszych dzielnych para-olimpijczyków. Coś mi się widzi, że mój pomysł – para-wyborów Miss Poloniæ dla dziewczyn brzydkich – zostanie przez NICH niedługo naprawdę zrealizowany. Brzydule będą szczęśliwe. Tylko ja, cholera, nie jestem!

REKLAMA