Syzyfowa głupota Rostowskiego. Rząd znów sięga do kieszeni palaczy

REKLAMA

Miłośnicy wyrobów tytoniowych nie mają nad Wisłą łatwo. Jak podliczył portal taxcare.pl, w lipcu bieżącego roku Polska znalazła się w ścisłej czołówce krajów pod względem wysokości udziału podatków w średniej ważonej detalicznej cenie sprzedaży paczki papierosów. VAT i akcyza stanowią aż 84,26% kosztu opakowania „fajek”. Wyższym procentowo udziałem haraczu w cenie paczki papierosów martwią się w Europie palacze z tylko trzech krajów: Estonii (84,38%), Węgier (85,39%) i Bułgarii (86,65%). Oczywiście podatki stanowią w Polsce większą część ceny paczki papierosów niż np. w Szwecji (udział podatków w średniej ważonej cenie sprzedaży wynoszący 80,83%), Wielkiej Brytanii (82,12%) czy Niemczech (75,91%), ponieważ w tych krajach cena papierosów (koszt wytworzenia towaru, koszt transportu itp.) przed opodatkowaniem jest wciąż wyższa niż nad Wisłą. W przyszłym roku tytoniowy nałóg jeszcze bardziej uderzy po kieszeni miłośników puszczania dymków.

Jan Vincent-Rostowski zapowiedział konieczność kolejnej podwyżki akcyzy. Według założeń zapisanych w projekcie ustawy okołobudżetowej przygotowanej przez Ministerstwo Finansów, w przyszłym roku akcyza wzrośnie o 5%, co spowoduje wzrost ceny detalicznej papierosów o ok. 60 groszy na opakowaniu zawierającym 20 sztuk „fajek”. Według firmy doradczo-księgowej Tax Care, w 2013 roku w paczce papierosów kosztującej 13 zł trochę ponad 10 zł będą stanowiły podatki. Ale kto by się tym przejmował, skoro według szefa resortu finansów podwyżka przełoży się na 3-procentowy spadek sprzedaży, czyli teoretycznie… lepsze zdrowie zmuszonych po porzucenia nałogu palaczy.

REKLAMA

Motywowanie podwyżki podatków „względami społecznymi i zdrowotnymi” nie jest niczym nowym. Używanie takiej retoryki sugeruje od lat Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). W lutym tego roku WHO we współpracy z Ministerstwem Zdrowia zarządzanym przez Bartosza Arłukowicza przedstawiła „Raport o ekonomicznych aspektach palenia tytoniu w Polsce”. Teza dokumentu była jasna: „podniesienie ceny paczki papierosów o połowę skłoniłoby znaczną część dorosłych palaczy do rzucenia nałogu”. Paulina Miśkiewicz – dyrektor biura WHO w Polsce – stwierdziła nawet, że „podnoszenie podatków na wyroby tytoniowe” to „efektywny, łatwy w zastosowaniu i przynoszący dodatkowe dochody dla budżetu sposób na ograniczenie skali palenia tytoniu”. W rzeczywistości chodzi oczywiście o 345 mln zł dodatkowych wpływów, które dzięki zapowiedzianej podwyżce trafią do pękającego w szwach budżetu.

Można założyć, że Rostowski doskonale wie, iż zakładany 3-procentowy spadek sprzedaży oznacza nie tyle porzucenie przez palacza nałogu, co zmianę „dilera”. Już teraz znaczna część miłośników tytoniu, zamiast kupować gotowy papieros, sięga po półprodukt. Suszone liście tytoniu – o ile nie są pocięte i zapakowane w papierosowe bibułki – można kupić bez akcyzy. Ich przetworzenie domowym sposobem (przy użyciu niszczarki do papieru, maszynek do cięcia makaronu itp.) nie jest trudne, a oszczędność jest znaczna. Według „Gazety Wrocławskiej”, 100 gramów liści kosztuje średnio 12 złotych. Taka ilość wystarcza na przygotowanie ok. 100 papierosów. W kiosku trzeba by za nie zapłacić przynajmniej 50 złotych. Domowe fabryczki oczywiście naruszają prawo. Jak podkreślił Arkadiusz Barędziak z wrocławskiej Izby Celnej, „cięcie i pakowanie liści to złamanie prawa”. Można to robić „tylko w miejscach ściśle określonych, w składach podatkowych”. Tym z Państwa, którzy robią to na własną rękę, grozi kara grzywny lub nawet pozbawienie wolności. Dlatego zwijanie „skrętów” czy nawet własnoręczne darcie liści tytoniu lepiej uskuteczniać w zaciszu własnego mieszkania, a nie np. w parku czy barze.

W ubiegłym roku do magazynów depozytowych Izby Celnej w samym tylko Wrocławiu trafiło ponad 8,5 miliona sztuk nielegalnych (pociętych bez nadzoru) papierosów. Skalę i absurdalność problemu uzmysławia fakt przejęcie przez władze 240 ton nielegalnie pociętych liści w 2011 roku, w całej Polsce. Według Polskiej Agencji Prasowej tylko w pierwszej połowie tego roku zarekwirowano ponad 180 ton nieprzetworzonego suszu.

W myśl zasady, że „socjalizm bohaterstwo zwalcza problemy nieznane w innym ustroju” Jacek Kapica, wiceminister finansów, zapowiedział uznanie „wysuszonych i niepociętych liści tytoniu” za wyrób akcyzowy. Od stycznia 2013 r. handlować suszem tytoniowym będzie mógł tylko upoważniony podmiot, który „zgłosi taką działalność do urzędu”.

Czy palacze pozbawieni możliwości skręcania fajek porzucą swój nałóg? Oczywiście nie. Już teraz w największych miastach Polski kwitnie handel papierosami przemycanymi za wschodniej granicy. W Warszawie papierosy tańsze o 4-5 złotych można kupić „od ręki” np. tuż przy wejściu na dworzec Wileński.

REKLAMA